Jak informuje Państwowa Inspekcja Pracy w swoim najnowszym raporcie, co piąty kontrolowany pracodawca zatrudniał na śmieciówkach pracowników, którzy pracowali jak na etacie . W I półroczu tego roku było aż 1,1 tys. takich pracodawców, czyli tyle, co w całym 2011 roku. Takie umowy zawarli z 6,3 tys. pracowników. Najgorzej jest w firmach budowlanych oraz działających w sektorze handlu i napraw. Inspekcja podkreśla, że od ponad 3 lat rośnie liczba takich nieprawidłowości. Ze wstępnego zestawienia PIP wynika, że najwięcej nieprawidłowości, jeśli chodzi o rodzaj umów, jakie przedsiębiorcy zawierają ze swoimi pracownikami, dotyczył firm zatrudniających od 1 do 9 pracowników (mikro firmy), a także małych firmach, czyli takich, gdzie zatrudnienie wynosi od 10 do 49 pracowników.
Według Inspekcji, aby ograniczyć takie nadużycia, należałoby tak zmienić prawo, by ograniczających korzyści pracodawców wynikające z zastępowania umów o pracę umowami prawa cywilnego. Chodzi np. o obowiązkowe obciążenia składkami na ubezpieczenie społeczne czy określenie norm ochronnych czasu pracy i minimalnego wynagrodzenia.
Na podstawie: PAP/rmf24.pl
3 listopada 2014 o 22:24
Cebulokapitalizm w natarciu.
4 listopada 2014 o 22:57
Te „śmieciówki” są lepszym rozwiązaniem niż umowa o pracę. No bo co lepiej: dostawać 1800 na rękę (tj. netto) i ubezpieczenie zdrowotne kupić za 100 zł na miesiąc prywatnie, bez kolejek z wachlarzem szerszym niż NFZ. Czy dostawać 1200 na rękę, „opiekę zdrowotną” taką, że czeka się latami na proste zabiegi, gratis żółtaczka czy sepsa i emeryturę, której nikt nie dostanie, bo wiek emerytalny będzie podnoszony, z resztą ZUS jest JUŻ bankrutem – przypomnijcie sobie skok na rezerwę demograficzną przez ekipę Tuska. No i ok. 50% mężczyzn nie dożywa emerytury wg GUS.
5 listopada 2014 o 09:37
,,Śmieciówki” w wielu przypadkach są ratunkiem dla młodych osób, bo raz można więcej zarobić niż na umowę o pracę, no i dostać tą pracę po prostu, jako młoda osoba z małego ale jednak doświadczenia wiem, że bardzo trudno o tak podstaw bez większego doświadczenia dostać umowę o pracę.
5 listopada 2014 o 21:21
Liczby podaję orientacyjnie, nie dokładnie.
Przy minimalnej krajowej brutto 1680 całkowity koszt zatrudnienia pracownika wynosi około 2030 zł. Z tego pracownik ma na rękę około 1250 zł.
Jeżeli chodzi o studenta <26 lat zwolnionego z płacenia ZUSu do dostanie przy koszcie po stronie pracodawcy wynoszącym te 2030 zł: około 1750. Różnica jest. Jednak z ZUSem dla osób starszych nie robi się tak kolorowo.
A to wszystko przy założeniu, że firma sama zaproponowałaby (choćby z jakiegoś poczucia przyzwoitości), że koszty po jej stronie nie będą mniejsze jak w przypadku minimalnej w umowie o pracę. Często jednak cwaniaki przycinają.
5 listopada 2014 o 15:23
Dostałem prace na śmieciówce (umowa o dzieło) przez agencje Pollux. Praca miała polegać na sortowaniu obuwia, wynagrodzenie 1200 netto (faktycznie netto+premia). W rzeczywistości jest to praca na magazynie, robimy to samo co etatowi pracownicy CCC, a wynagrodzenie to niecałe 5zl/h… Szmaciarze wykorzystują tragedie finansową ludzi, zabierają im prace i pensje. Zawiadomiłem już PIP. Ciekaw jestem czy coś z tym zrobią.
5 listopada 2014 o 21:04
PIP działa sprawnie jeśli chodzi o niewypłacanie wynagrodzeń, przekraczanie czasu pracy i tym podobne, w przypadku pomocy w ustalaniu stosunku pracy niestety działa często bardzo opieszale lub olewająco. W Twoim przypadku „zgodnie z prawem” po Twojej stronie jest zbieranie dowodów i udowadnianie, że umowa i charakter pracy noszą znamiona charakterystyczne dla stosunku pracy. Sytuacje komplikuje jeszcze „agencja pracy” (często niemalże handel ludźmi zwanymi pieszczotliwie zasobami ludzkimi) bo wtedy umowę masz z agencją i od niej egzekwujesz, a agencje są w zmowie z pracodawcami.
Nawet za wykonywanie prostszej pracy nie wymagającej jakiś szczególnych umiejętności powinno się dostawać tyle, żeby skromnie żyć, ale nie wegetować. Wtedy powinno pomóc państwo. To nie socjalizm, to zdrowe państwo.
5 listopada 2014 o 20:51
Nie każda umowa cywilnoprawna to „śmieciówka” – nie można uogólniać.
Jeżeli umowę zlecenie lub o dzieło stosuje się wykorzystując przewagę firmy nad pracownikiem („zleceniobiorcą”) i wykorzystując zjawisko przymusu ekonomicznego, jeżeli stosuje się je w celu obejścia progu minimalnego wynagrodzenia w umowie o pracę, jeżeli wykorzystuje się je poprzez zapisy nakładające kary, których nie można by użyć w przypadku umowy o pracę, jeżeli skraca się lub całkiem likwiduje okres wypowiedzenia przez firmę – wtedy rzeczywiście umowa zasługuje na miano „śmieciowej”. W Polsce jest to na tyle powszechna praktyka, że nie można tylko mówić o incydentach, ale to rzeczywisty problem, który dotyka wielu rodaków.
Nie można jednak przesadnie generalizować. Jeżeli firma naprawdę jest elastyczna i może zaproponować umowę cywilną lub o pracę w obu przypadkach wykładając po swojej stronie podobną kwotę to można sobie wybrać, wtedy na rękę na zleceniu zarobi się znacznie więcej i można się „bawić” w prywatne ubezpieczenia i fundusze. To jest prawdziwa swoboda umów. Z doświadczenia wiem, że dotyczy jednak na ogół stanowisk specjalistycznych, wyższych, wymagających fachowej, eksperckiej wiedzy.
Jako rozwiązanie widzę ogólną zmianę kultury pracy i stosunku pracodawca – pracownik. Muszę się zgodzić akurat z argumentem wielu liberałów, że dodatkowe opodatkowanie, ozusowanie umów cywilnoprawnych, ustawienie minimalnej godzinówki może zamiast polepszenia się sytuacji pracujących na prawdziwych „śmieciówkach”, o których napisałem na początku i atrakcyjniejszych ofert pracy, zamiast zastępowania „śmieciówek” umowami o pracę spowodować po prostu zatrudnianie mniejszej liczby pracowników i w efekcie większe bezrobocie.