Objęcie urzędu prezydenta Rosji przez W. Putina wyznacza nowy etap w historii Rosji. Jakieś linie z poprzednich okresów z pewnością będą kontynuowane. Jakieś osiągną próg krytyczny. Coś zostanie zmienione. Musi jednak nadejść coś nowego.
Chciałbym zwrócić uwagę na aspekt ideologiczny, który może stać się zasadniczym wektorem dalszego rozwoju Rosji w kontekście międzynarodowym.
W naszej zaciętej konfrontacji z Zachodem, balansującym na krawędzi konfliktu nuklearnego i trzeciej wojny światowej, problem wartości staje się coraz bardziej widoczny. Wojna na Ukrainie to nie tylko konflikt między państwami mającymi całkowicie racjonalne interesy narodowe, ale zderzenie cywilizacji zaciekle broniących swoich systemów wartości.
Dziś możemy z całą pewnością powiedzieć, że Rosja w końcu postawiła na ochronę tradycyjnych wartości i to z nimi łączy podstawowe procesy umacniania własnej tożsamości cywilizacyjnej i suwerenności geopolitycznej. Nie mówimy tu tylko o odmiennych interesach poszczególnych podmiotów w ramach tej samej – zachodniej – cywilizacji, jak do niedawna było to jeszcze sztuczne, ale można było zinterpretować coraz bardziej zaostrzający się konflikt pomiędzy Rosją a kolektywnym Zachodem. Dziś jest już oczywiste, że zderzyły się ze sobą dwa systemy wartości.
Nowoczesny kolektywny Zachód zdecydowanie opowiada się za:
- absolutnym indywidualizmem;
- LGBT i polityką płci;
- kosmopolityzmem,
- kulturą unieważniania,
- posthumanizmem;
- nieograniczoną migracją;
- zniszczeniem wszelkich form tożsamości;
- krytyczną teorią rasy (zgodnie z którą wcześniej uciskane narody mają pełne prawo uciskać swoich byłych prześladowców);
- relatywistyczną i nihilistyczną filozofią postmodernizmu.
Zachód bezlitośnie cenzuruje własną historię, zakazuje książek i dzieł sztuki, a Kongres USA przygotowuje się do usunięcia całych bloków z Pisma Świętego, które rzekomo obrażają określone grupy ludzi na tle etnicznym i religijnym. Co więcej, rozwój technologii cyfrowych i sieci neuronowych spowodował, że na porządku dziennym stało się przeniesienie inicjatywy rządu w skali globalnej z ludzkości na sztuczną inteligencję – i wielu zachodnich autorów już wychwala to jako niewiarygodny sukces i długoterminową oczekiwał nadejścia chwili osobliwości.
Wbrew temu wszystkiemu Rosja Putina bezpośrednio sprzeciwia się zupełnie innemu zestawowi wartości, z których wiele jest uregulowanych w dekrecie nr 809 z 9 listopada 2022 roku. Rosja stanowczo broni:
- kolektywnej tożsamości przeciwko indywidualizmowi;
- patriotyzmu przeciwko kosmopolityzmowi;
- zdrowej rodziny przeciwko legalizacji perwersji;
- religii przeciw nihilizmowi, materializmowi i relatywizmowi;
- człowieka przeciwko eksperymentom posthumanistycznym;
- organicznej tożsamości przeciwko jej erozji;
- prawdy historycznej przeciwko kulturze unieważniania.
Istnieją dwie przeciwstawne orientacje, ponadto dwie antagonistyczne ideologie i systemy światopoglądowe. Rosja wybiera tradycję, natomiast Zachód wybiera wszystko, co nietradycyjne, a nawet antytradycyjne.
To sprawia, że konflikt na Ukrainie, gdzie te dwie cywilizacje stanęły naprzeciw siebie w zawziętej, decydującej bitwie, jest czymś znacznie więcej niż zwykłym konfliktem interesów. Oczywiście, że tu jest, ale nie on jest najważniejszy. Najważniejsze, że doszło do konfliktu dwóch modeli dalszego rozwoju ludzkości – na liberalnej, globalistycznej, antytradycyjnej ścieżce współczesnego Zachodu lub na alternatywnej, wielobiegunowej, policentrycznej ścieżce z zachowaniem tradycji i tradycyjnych wartości, o który walczy Rosja.
I tu czas zauważyć, że świat wielobiegunowy, któremu Rosja zadeklarowała wierność na poprzednim etapie rządów Putina, ma sens tylko wtedy, gdy uznamy każdemu biegunowi, każdej cywilizacji (dziś wyraźnie reprezentowanej w BRICS) prawo do własnej tożsamości, swojej tradycji, swojego systemu wartości. Wielobiegunowość nabiera sensu i uzasadnienia, jeśli wyjdziemy z pluralizmu istniejących kultur i uznamy ich prawo do zachowania swojej tożsamości i rozwoju w oparciu o wewnętrzne zasady. Oznacza to, że bieguny świata wielobiegunowego, w przeciwieństwie do globalistycznego modelu jednobiegunowego, w którym w sposób niepisany dominują wartości zachodnie jako uniwersalne, w takim czy innym stopniu podążają drogą Rosji, ale tylko biorąc na siebie własne – za każdym razem inne – tradycyjne wartości.
Widzimy to wyraźnie we współczesnych Chinach. Nie tylko odrzucają one globalizm, liberalizm i światowy kapitalizm jako dogmat, zachowując wiele cech ustroju socjalistycznego, ale coraz częściej zwraca się ku odwiecznym wartościom kultury chińskiej, ożywiając na nowym poziomie etykę polityczną i społeczną Konfucjusza, które inspirowały i regulowały społeczeństwo przez kilka tysiącleci. To nie przypadek, że jedną z wiodących teorii stosunków międzynarodowych we współczesnych Chinach stała się starożytna idea Tianxia, gdzie Chiny są poczęte w centrum systemu światowego, a wszystkie inne narody otaczają Cesarstwo Niebieskie na peryferiach. Chiny są swoim własnym absolutnym centrum, otwartym na świat, ale rygorystycznie strzegącym swojej suwerenności, unikalności i oryginalności.
Współczesne Indie (Bharat) zmierzają w tym samym kierunku, zwłaszcza pod rządami Narendry Modi. I znowu dominuje tu głęboka tożsamość, Hindutwa, ożywiając podstawy starożytnej kultury wedyjskiej, religii, filozofii i struktury społecznej.
Świat islamski jeszcze bardziej kategorycznie odrzuca system wartości kolektywnego Zachodu, który w żaden sposób nie jest zgodny z islamskimi prawami, zasadami i wytycznymi. I w tym przypadku nacisk położony jest na tradycję.
Narody Afryki zmierzają w tym samym kierunku, wkraczając w nową rundę dekolonizacji – tym razem świadomości, kultury, sposobu myślenia. Coraz więcej afrykańskich myślicieli, polityków i osób publicznych zwraca się do źródeł swoich autochtonicznych kultur.
Również Ameryka Łacińska stopniowo odkrywa nowe horyzonty tradycjonalizmu, religii i korzeni kulturowych, wchodząc w coraz bardziej bezpośredni konflikt z polityką Stanów Zjednoczonych i kolektywnego Zachodu. Ponadto specyfika Ameryki Łacińskiej polega na tym, że walka antykolonialna przez długi czas toczyła się głównie pod hasłami lewicowymi. Teraz sytuacja się zmienia: lewica odkrywa tradycyjne i konserwatywne źródła swojej walki (np. w „teologii wyzwolenia”, gdzie dominuje czynnik katolicki), a konserwatywny front antykolonialny coraz bardziej rośnie (np. „teologia narodów”).
Jednak jak dotąd żadna z cywilizacji skupiających się na wielobiegunowości i preferujących tradycję nie weszła w bezpośredni konflikt zbrojny z Zachodem, z wyjątkiem Rosji. Wielu się waha, czekając na zakończenie tej dramatycznej konfrontacji. I choć potencjalnie większość ludzkości odrzuca hegemonię Zachodu i jego systemy wartości, nikt poza nami nie jest gotowy na bezpośrednie starcie z nią.
Daje to Rosji wyjątkową szansę: objąć przywództwo w światowym zwrocie konserwatywnym. Nadszedł moment, aby wprost stwierdzić, że Rosja jest w stanie wojny z roszczeniami cywilizacji zachodniej do uniwersalności jej wartości i całkowicie opowiada się za tradycją, zarówno własną (rosyjską, ludową, prawosławno-mocarstwową), jak wszystkich innych. Wszakże im także w przypadku triumfu globalizmu i utrzymania hegemonii Zachodu grozi nieunikniona zagłada.
Wszystkie cywilizacje świata są konserwatywne, taka jest ich tożsamość. I mają tego coraz większą świadomość. Dopiero postmodernistyczny Zachód zdecydował się radykalnie zerwać ze swoimi klasycznymi, chrześcijańskimi korzeniami i zaczął budować kulturę degeneracji, perwersji, patologii i technicznego zastępowania ludzi organizmami postludzkimi (od sztucznej inteligencji po cyborgi, chimery i produkty inżynierii genetycznej). A na samym Zachodzie znaczna część społeczeństwa odrzuca tę drogę i coraz gwałtowniej sprzeciwia się kursowi rządzących postmodernistycznych elit liberalnych w kierunku ostatecznego zniesienia tożsamości kulturowo-historycznej samych społeczeństw zachodnich.
Całkiem logiczne byłoby, gdyby Putin podczas swojej nowej kadencji prezydenckiej ogłosił obronę tradycji – w Rosji i na całym świecie, w tym na samym Zachodzie – jako swoją główną misję ideologiczną. Władimir Putin jest już w oczach całej ludzkości największym przywódcą, który spełnia właśnie tę rolę, bohatersko przeciwstawiając się zachodniej hegemonii. Nadszedł czas, aby ogłosić wszechświatową misję Rosji, jaką jest obrona cywilizacji i ich tradycyjnych wartości. Przestać grać razem z Zachodem i używać jego strategii, terminów, protokołów i kryteriów. Suwerenność cywilizacyjna polega na tym, że każdy naród ma pełne prawo przyjąć i odrzucić wszelkie zewnętrzne wytyczne, rozwijać się na swój własny, szczególny sposób, niezależnie od tego, że ktoś z zewnątrz może być z tego niezadowolony.
Dlatego niedawno, 7 maja, brytyjska gazeta Mirror uznała osiem słów z przemówienia inauguracyjnego prezydenta Putina za „straszne zagrożenie dla Zachodu”. Te słowa brzmiały: „Rosja sama i tylko sama określi swój los!” Oznacza to, że Zachód postrzega każdą oznakę suwerenności jako wypowiedzenie mu wojny. Rosja zgodziła się na to i jest gotowa wspierać każdego, kto stanie w obronie jej suwerenności równie zdecydowanie jak ona.
Oczywiście każda cywilizacja ma swoje tradycyjne wartości. Dziś jednak wszyscy są atakowani przez jedną agresywną, nietolerancyjną, oszukańczą i wypaczoną cywilizację, która toczy bezlitosną wojnę z jakąkolwiek tradycją – z tradycją jako taką. W takiej sytuacji Putinowska Rosja może otwarcie zadeklarować się jako nosiciel misji odwrotnej – stać się obrońcą tradycji i norm, ciągłości i tożsamości.
Wcześniej, w XX wieku, wpływy Rosji w świecie opierały się przede wszystkim na ruchu lewicowym. Dziś jednak stopniowo ten ruch zanika – albo został wchłonięty przez liberalizm, albo sam się wyczerpał (z nielicznymi wyjątkami, najczęściej wchodząc w sojusz z tendencjami antykolonialno-konserwatywnymi). Teraz warto postawić na konserwatystów, zwolenników tożsamości cywilizacyjnej. I tak rodzi się nowe hasło: tradycjonaliści wszystkich krajów, łączcie się!
I nie powinniśmy się tego krępować, wstydzić ani ukrywać. Im pewniej pójdziemy tą drogą, tym szybciej i bezpieczniej będą rosły nasze wpływy w świecie. Skoro postanowiliśmy skupić się na wielobiegunowości, musimy być w tym konsekwentni.
Wszyscy już uważają Putina za kluczową postać konserwatywnego odrodzenia. Czas to ogłosić otwarcie. W każdym razie nie da się uniknąć krytyki ze strony Zachodu, ale obecnie czynniki decydujące w stosunkach z nim są zupełnie inne. A nasi sojusznicy – obecni i potencjalni – z nową energią zaczną wspierać Rosję. Wszakże teraz nasze dalekosiężne cele i zadania będą dla nich jasne. Uwierzą nam i bez żadnej nieufności i wahań zaczną budować z nami sprawiedliwy i zrównoważony świat w interesie więlkiej ludzkości.
Aleksandr Dugin
Źródło: geopolitika.ru
18 maja 2024 o 18:08
Ma rację co do zachodu