Rok, jaki minął od ogłoszenia pandemii koronawirusa ewidentnie pokazał, że żadnej pandemii nie ma. Poza prostą obserwacją rzeczywistości fakt ten potwierdziło tysiące lekarzy i naukowców na całym świecie. Mimo to, prowadzona przez rząd z żelazną konsekwencją kłamliwa narracja, wspierana legislacyjną tyranią i zmasowaną propagandą medialną bardzo skutecznie przebiła się do znacznej części społeczeństwa, cementując jej świadomość w logice pandemicznego zakłamania.
Obserwując niemal całkowite podporządkowanie się społeczeństwa narzuconym, z pogwałceniem prawa i zasad zdrowego rozsądku restrykcjom, należy jednocześnie przyznać, że zastosowany przez rząd terror okazał się bardziej niż skuteczny. Obnażył on z całą bezwzględnością moralną nędzę nie tylko ogromnej większości społeczeństwa, lecz przede wszystkim hierarchii Kościoła katolickiego, która moralnej prawości powinna strzec. Nasza wiara okazała się mniejsza nie tylko od ziarnka gorczycy, lecz nawet od wirusa, z którym „walczy” rząd rujnując życie Polaków.
W pułapce nadziei
Wiele miesięcy kumulowania się potwornego stresu zaowocowało potwornym psychicznym zmęczeniem całego społeczeństwa, a w konsekwencji spotęgowaną podatnością ludzi na wszelkie manipulacje. W efekcie miliony ludzi uwierzyło w kłamstwo o nieistniejącej pandemii koronawirusa i kierując się nadzieją powrotu do normalności, trwa w nim z konfesyjną gorliwością, nie przyjmując żadnych merytorycznych argumentów kłamstwo to obnażających. Można powiedzieć, że ta część społeczeństwa przyjęła postawę zakładnika, któremu oprawca obiecał, że uwolni go, jeśli będzie grzeczny i posłuszny, pomimo, że nie ma ku temu żadnych przesłanek. Problem jednak potęguje fakt, że oprawca postrzegany jest przez ofiary jako dobroczyńca. Niestety, podobną postawę przyjęli także ci, którzy wprawdzie nie uwierzyli w pandemię, lecz mimo to weszli w logikę pandemicznego kłamstwa i podporządkowali się obostrzeniom z nadzieją, że to szaleństwo się przetoczy i wszystko będzie jak dawniej. Jednak upływający czas pokazuje, że są to złudne nadzieje, jedynym wymiernym efektem takiej postawy będzie zgruchotanie kręgosłupa moralnego całego społeczeństwa i niepotrzebna śmierć dziesiątków tysięcy ludzi.
Nie wchodzić w logikę kłamstwa
W tym miejscu pojawia się znak zapytania, przy którym nikną wszystkie inne – dokąd to wszystko doprowadzi? Pocieszające jest, że znaczna część polskiego społeczeństwa nie poddała się zmasowanej propagandzie pandemicznego kłamstwa, jednak skala zakłamania w temacie nieistniejącej epidemii jest tak monstrualna, że nawet ci, który jeszcze nie pożegnali się ze zdrowym rozsądkiem, czują się mocno zagubieni. Przejawia się to w różnych mechanizmach obronnych, które mają zniwelować negatywne konsekwencje prowadzonej przez rząd wojny z nieistniejąca epidemią zarówno na poziomie psychicznym, jak i na poziomie naszej codziennej egzystencji. I nie chodzi tutaj tylko o niedbałe stosowanie się do restrykcji, ale także o próby tworzenia namiastek normalności (np. otwieranie przez restauratorów swoich lokali, czy też montowanie w kościołach bezdotykowych kropielnic).
To wszystko samo w sobie nie jest złe, lecz takie prowizoryczne działania nie tylko nie przybliżają nas do pokonania tyranii pandemicznego zakłamania, lecz nawet od tego celu oddalają. Należy pamiętać, że stawką w toczącej się obecnie walce jest przede wszystkim nasza wolność. Gdy będziemy mieć wolność, to cała reszta będzie nam dodana, dlatego należy właściwie ustawić priorytety. Tymczasem takie cząstkowe działania przypominają sytuację doskonale scharakteryzowaną przez Stefana Kisielewskiego – wiemy już, że znaleźliśmy się w szambie (tu było inne wyrażenie), lecz zamiast z niego wyjść zaczynamy się w nim urządzać. A przecież nie tędy droga.
Należy więc konsekwentnie, aż do znudzenia, w porę i nie w porę powtarzać prawdę, że nie ma żadnej epidemii, z nadzieją, że prawda powtórzona tysiąc razy może do kogoś dotrze. Wtedy zaczniemy walczyć nie tylko o to, aby nie nosić maski na ulicy czy w parku ale o to, żeby nie zmuszać do noszenia ich w żadnych okolicznościach. Należy walczyć nie tylko o to, aby restauracja i hotel w ogóle działały, lecz aby nie funkcjonowały w logice pandemicznego kłamstwa (dystans, dezynfekcja, maseczki).
Należy dążyć do tego, aby wejść w logikę prawdy, a prawda jest taka, że nie ma żadnej epidemii. Bez tego nawet nie ma co mówić o „powrocie do normalności”, bo co to za normalność skoro bez racjonalnych powodów (brak epidemii) trzeba przestrzegać narzuconego dla pozoru reżimu sanitarnego? W ten sposób będziemy tylko pogłębiać stan pandemicznego zakłamania. Przyczyną problemów przedsiębiorców nie jest nieistniejąca pandemia koronawirusa, lecz forsowane przez rząd i media kłamstwo, że taka epidemia istnieje i idące za tym działania, czyli tzw. lock down, podobnie jak maseczkowy terror, jest tylko konsekwencją tego kłamstwa, a w tym wypadku nie da się usunąć skutku bez usunięcia przyczyny.
Stanąć w prawdzie
Pierwsze więc, co powinniśmy zrobić rozpoczynając walkę o odbieraną nam wolność, to stanąć w prawdzie i bezkompromisowo tę prawdę głosić i postawą osobistą potwierdzać. W tym wypadku prawda jest ekstremalnie prosta:
- nie ma żadnej pandemii koronawirusa;
- mamy do czynienia z polityczną tyranią;
- w naszej walce o wolność i prawdę jesteśmy osamotnieni i nie możemy liczyć nawet na wsparcie Kościoła katolickiego.
Te trzy fakty, których uświadomienie powinno być punktem wyjścia do wszystkich podejmowanych inicjatyw, rysują bardzo nieciekawy obraz sytuacji. Niestety ogromną rolę w postępującej destrukcji materialnej i duchowej pod pretekstem walki z nieistniejącą pandemią koronawirusa odegrała, wpisującą się w logikę pandemicznego kłamstwa, postawa hierarchii Kościoła katolickiego na czele z papieżem. Kościół, który zawsze bronił nas przed niesprawiedliwością, tym razem broni niesprawiedliwości, Kościół, który dotąd bronił prawdy, tym razem prawdę zwalcza, szantażując jej obrońców piątym przykazaniem.
Nie mając żadnych instrumentów politycznych, ani wystarczającej siły medialnej pozostaje nam do dyspozycji niewiele środków. To, co możemy robić, to przede wszystkim budować przestrzeń prawdy zarówno wokół nas, jak i w szeroko rozumianej przestrzeni informacyjnej, wszelkimi dostępnymi nam sposobami. Po pierwsze powinniśmy to robić swoją postawą, np. wszelkimi sposobami sabotując niosące realne zagrożenie dla naszego zdrowia wymogi reżimu sanitarnego. Po drugie możemy to czynić informując i dyskutując, zaś w naszym myśleniu i wyrażaniu się musimy być maksymalnie precyzyjni. Wszystko co mówimy, czy też odnosząc się do tego co mówią inni, musimy pozycjonować w prawdzie, nie wchodząc w logikę pandemicznego zakłamania i nie podejmując narracji i interpretacji pojęć narzucanych przez zakłamaną propagandę przeciwnika, chociażby stał za nią nawet autorytet samego papieża.
Przykładowo, gdy rząd wrzuca temat szczepionkowy, w jakiś dziwny sposób dyskusja zaczyna koncentrować się na tym czy szczepionka jest bezpieczna czy nie. A przecież wchodząc w tę dyskusję cały czas poruszamy się w logice pandemicznego kłamstwa. Tymczasem nie ma sensu się w to wikłać, bo skoro nie ma epidemii, szczepienia są zbędne, nawet gdyby oferowane szczepionki były w stu procentach bezpieczne.
Wymiar osobistej odpowiedzialności
Prowadząc rozmowy, pisząc komentarze na portalach społecznościowych, należy podkreślać, zwłaszcza w odniesieniu do osób wierzących, wymiar osobistej odpowiedzialności za postawę przyjętą w obliczu forsowanego przez rząd kłamstwa o nieistniejącej pandemii koronawirusa. Wszystkim, nie tylko ludziom mocno zmanipulowanym przez media, należy ukazać powagę sytuacji i ostrzec, aby nie bagatelizowali tego, co wokół nich się dzieje. Wielu uważa, że sprawa ich nie dotyczy, że do obostrzeń, nawet jeśli nie mają sensu, można przywyknąć, że nie będą wieczne i że jakoś to będzie. Otóż nie będzie, bo nie po to rządzący świadomie doprowadzili w ubiegłym roku do śmierci 67 tysięcy osób ponad wieloletnią normę, żeby jakoś to było.
Demoniczne zakłamanie, w jakie został wprowadzony świat w marcu 2020 roku dotyczy bezpośrednio każdego z nas, więc wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za powstrzymywanie tego pandemicznego zakłamania. Mamy więc obowiązek uświadamiać wszystkich, że uwiarygodnianie tego zła w jakikolwiek sposób, wzmacnia siłę jego oddziaływania, co w konsekwencji rujnuje nie tylko naszą doczesność. Każdy, kto uwiarygodnia pandemiczne kłamstwo swoją postawą, czy broniąc go słowem, bierze na swoje sumienie wszystkie wynikające z tego konsekwencje. W takim samym stopniu dotyczy to tych, którzy usprawiedliwiają śmierć tych 67 tysięcy ludzi, jak i tych, którzy bezrefleksyjnie podporządkowali się logice pandemicznego zakłamania, np. odmawiając w spożywczaku obsługi osoby bez maseczki. I oby taka osoba nie usłyszała od Chrystusa, gdy stanie przed nim w godzinę śmierci: „Byłem głodny, a nie dałeś mi jeść”.
Ktoś może bagatelizuje destrukcyjny wymiar wprowadzonego przez rząd przymusu zakładania maseczek, lecz w kontekście pandemicznego zakłamania stała się ona realnym znamieniem bestii. Dotyczy to zresztą wszystkich gadżetów i praktyk, które weszły do naszego życia w związku z ogłoszeniem rok temu pandemii koronawirusa (dystrybutory płynów dezynfekujących, bezdotykowe kropielnice etc.). Nawet jeśli w normalnej sytuacji wyglądają niewinnie, w kontekście pandemicznego zakłamania uwiarygodniają zło i w prawym sumieniu budzą metafizyczną odrazę, zwłaszcza gdy widzimy je w naszych świątyniach.
Krzysztof Warecki
Przedruk wyłącznie po uzyskaniu zgody redakcji portalu Nacjonalista.pl.
20 maja 2021 o 07:51
Myślałem że przeczytam coś obiektywnego i poważnego ale niestety się srogo zawiodłem. Trzy nazwiska – Dashak , Li i Fauci oraz nazwa miasta – Wuhan a także pojęcie 4 stopnia sekwencjonowania i to na tyle co do koronawirusa którego nie ma… Kończąc proponuję Panu zadzwonić do jakiegoś pobliskiego szpitala psychiatrycznego. Może mają jakiś wakat akurat na oddziele a jak wiadomo ilość ,, Napoleonów ” powinna się zgadzać.
20 maja 2021 o 11:24
Czytam tekst i nie widzę nic o tym, że nie ma koronowirusa. Kwestia „pandemii” i zasadności jej ogłoszenia przez WHO to inny temat. Więc zamiast odsyłać innych do szpitala warto nauczyć się czytania ze zrozumieniem – podstawowa umiejętność.
20 maja 2021 o 14:38
Obiektywnie i powaznie-nazwa miejsca Szpital Zespolony,miejsce -Kielce
Ponad 200.000 (dwieście tysięcy) błędnych fałszywych pozytywnych testów pcr.
rok później to samo miejsce
Jest zakaz robienia tych testów personelowi ale już pacjentom nie .
Szpital tymczasowy Targi Kielce miesiąc temu
Dramatyczny apel dyrektora :”potrzebne lozka,łóżko zwalnia się gdy pacjent wyzdrowieje lub umrze a chorzy czekają w kolejce na przyjęcie”
Obecnie szpitale tymczasowe zamykane bo wirus w odwrocie.
Lekarze rekordziści w szpitalu Targi Kielce zarobili po 100.000(sto tysięcy) za miesiąc.
Wystarczająco obiektywnie i poważnie?
A kilku kolegów z pracy ma poodraczane zabiegi (kamienie nerkowe,staw biodrowy,problemy z kręgosłupem)wszystko od ciężkiej pracy bo najważniejsze jest łapanie dodatkowych dyżurów u pacjentów z gorączką dusznościami objawami grypy lub bez objawów ale z dodatnim wynikiem pcr.
21 maja 2021 o 02:02
To paranoja. W każdym razie, ja bym się czepiał tego, że żaden z papieży posoborowych nie potępił moralnie państw, przetrzymujących ludzi za przekonania o różnych opowieściach z czasów II wojny światowej i obozach koncentracyjnych, przeczące oficjalnym (o tzw. religii holo). Rozległby się huk i zgiełk środowisk żydowskich, jak za Glempa i Wojtyły, ale by się skończyło przetrzymywanie więźniów w tym aspekcie.