Adam Gmurczyk: Czarno na białym w różowym

Czarna Kolumna #1

Nie do końca zgadzam się z twierdzeniem, że szał pod hasłem Black Lives Matter to jakaś tam rewolucja – antyrasowa czy społeczna. AfroScum tradycyjnie (no taką mają tę swoją Nową Świecką Tradycję) korzysta z okazji, żeby grabić i niszczyć, czemu świadomie i z zimną kalkulacją schlebiają liberalne media, nakręcające uliczną demolkę z powodu zbliżających się wyborów prezydenckich, Nie, nie – nie w Polsce, w USA, bo chociaż trudno to ludziom słuchającym polskojęzycznych mediów uwierzyć, w innych krajach też mają wybory. A czasami są to nawet większe kraje. I mimo iż kandydaci również są tępi jak siekiera z Ikei, to jednak grają parę lig wyżej.

*

Wracając do naszych Czarnych Braci. Chciałem nazwać ofiarę policyjnego zatrzymania, George’a Floyda, nieszczęsnym, ale to by była przesada. Gruba jak jego kartoteka. Na sam widok facjaty Czarnego Jurka nerwowo zacząłem sprawdzać, czy magazynek w glocku jest aby pełen, a po zapoznaniu się z jego dokonaniami na niwie rabunkowo-bandyckiej zapragnąłem kupić coś większego do strzelania. Nie ma co się czarować – świat bez Floyda na pewno nie będzie gorszy.

Gdzieś tam ktoś napisał, że „Floyd chciał odmienić swoje życie”. Odmienił: z handlu narkotykami, napadów z bronią (też kradzioną) i próby zabójstwa ciężarnej kobiety przerzucił się na obrót podrabianymi dolarami. Ale jak to w nowym fachu bywa, nie do końca wiedział, na czym polega praca – i zamiast się ulotnić z miejsca przestępstwa, to on – tak normalnie, po afroamerykańsku – przyćpał, zachlał i w stanie mocno wskazującym rzucił się na policjanta. Starcie przegrał. Bywa.

*

Amerykańska policja to oczywiście nie jakieś tam aniołki; można jej, jak każdej w demoliberalnym totalitaryzmie, zarzucić praktycznie wszystko. Poza jednym: anty-murzyńskim rasizmem. Bo propaganda liberalna swoje, ale fakty mówią kompletnie coś innego. Temat pt „Murzynek Bambo skarży się światu” przewija się przez media od x lat, dlatego też, na sugestię różnych kolorowych (dobra, w zasadzie jednokolorowych, przy czym nie chodzi o kolor biały) organizacji, kilka uniwersyteckich ośrodków naukowych (University of Louisville i University of South Carolina) podjęło się jakiś czas temu trudu wykazania, że amerykańska policja reprezentuje rasizm intuicyjno-instytucjonalny. Tymczasem.. Surprise! Po przeanalizowaniu wszystkich danych okazało się, iż w czasie zatrzymań policjanci zabijają blisko dwa razy więcej Białych niż Czarnych. Dla przykładu, w roku 2015: 495 zabitych Białych, 258 Czarnych, 210 innych (Żółci, Indianie, Meksykanie etc). Wyniki okazały się taką bombą, że uniwersytety szybko zamknęły projekty badawcze, a policja otrzymała bezwzględny zakaz tworzenia statystyk „rasowych” zabitych w czasie zatrzymań. Białe Życie ma znaczenie? – White lives matter? Nie w USA. Tutaj Black rulez!

*

Prawda sobie, a kretyni sobie. Bezkarni czarniawi dżentelmeni i dżentelmenki, czyszczący z nadwyżek produktowych sklepy w USA czy Europie Zachodniej, mają tak naprawdę głęboko i daleko całe te Black Lives Matter – dla nich liczy się towar, który mogą zagospodarować, wykorzystać na własne potrzeby lub sprzedać go bardziej odpornym na masowe zakupy przeprowadzane w trybie rzeczywistym. Inna sprawa z Białymi idiotami wyznania lewicowego lub bezmózgowego (jeden czort), odpornymi na wiedzę i myślenie. Na przykład w Polsce: maszerują i drą japy, że nad Wisłą rasizm, że się prześladuje Murzynów, bo przecież na ulicach polskich miast ich prawie nie widać, a powinni być, bo są przecież wszędzie, gdyż niewolnictwo było masowe, a jak było masowe, to znaczy i w Polsce było, czyli są, ale się ukrywają, albo umierają w piwnicach zakuci w kajdany.. I tak dalej, i tak dalej. Anglicy na takich stan umysłu mówią: „very interesting”.

*

Chwilę się głowiłem nad powodami tego umysłowego domu niewoli. Odpowiedź przyszła z niespodziewanej strony. To znaczy z lewacko-liberalnej strony internetowej NOIZZ coś tam. Otóż redakcja zamieściła materiał – manifest ideowy i tekst reklamowy w jednym – o stylu i tradycjach bywszych i obecnych środowisk lewicowych, tych różnych antyfaszystów i antyrasistów from Poland. Okazuje się, że ideowe zacięcie i kierunek myślenia ukształtowały naszej lokalnej Antifie gumowe klapki. Czytamy tam (cytuję): „klapek [nazwa reklamowanej firmy] stał się elementem naszej tożsamości. Nosili je wasi rodzice, nosiliście i wy”. Manifest okraszają zdjęcia tegoż różowego obuwia, i informacja, że klapciory – normalnie kosztujące góra 20 złotych polskich – można od teraz kupić od tej jednej jedynej wybranej firmy w cenie od 40 lub 160 złotych (wersja premium dla premium antifiarzy). Ba! Zakup to obligatoryjny obowiązek ideowo-polityczny ruchu antyfaszystowskiego! No i poza tym, z każdej sprzedanej pary tego różowego gumowego, 5 złotych leci przelewem do pedalskich organizacji. Bądźmy szczerzy: czy ktoś, komu światopogląd kształtują różowe gumiaki w wersji letnio-ogródkowej może być normalny? Nie, on będzie wierzył w Black Lives Matter, tak długo, dopóki mu te różowe klapki nie spadną z oczu. Chociaż wtedy i tak pewnie kupi nowe. Droższe.

Adam Gmurczyk