life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Tradycja Katolicka: Bp Guérard des Lauriers wyjaśnia Tezę z Cassiciacum

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Teza z Cassiciacum jest teologicznym rozwiązaniem kwestii Autorytetu w Kościele w dobie po Soborze Watykańskim II. Jej autorem jest dominikanin, późniejszy biskup Guérard des Lauriers. Jeden z najwybitniejszych teologów XX wieku, należący do grona teologów opracowujących dogmat o Wniebowzięciu Matki Bożej, wypracował teologiczną tezę wyjaśniającą utratę władzy papieskiej przez Pawła VI i jego następców. Z tego też powodu nie trzeba stawiać oporu „władzy kościelnej”, co jest herezją i schizmą. Modernistycznych okupantów Rzymu trzeba po prostu ignorować.

Okupant Stolicy Apostolskiej NIE JEST PAPIEŻEM FORMALITER. Nie wolno określać go słowem Papież. Oznacza to, że wspomniany „okupant” NIE JEST, w żadnym swym akcie, Wikariuszem Jezusa Chrystusa. Te akty, właśnie dlatego, że roszczą sobie prawo do bycia aktami Papieża, jako Papieża, SĄ NIEWAŻNE. Nie trzeba być nieposłusznym względem „rozporządzeń” domniemanie wydawanych przez abpa Wojtyłę jako tego, który miałby być Papieżem, bowiem nie jest w akcie Wikariuszem Jezusa Chrystusa. Wszystkie rozporządzenia wydane z tego pseudo-tytułu są PRÓŻNE, NIEWAŻNE, bez żadnego zastosowania w rzeczywistości. TRZEBA nie okazywać nieposłuszeństwo, ale IGNOROWAĆ.

„Okupant” Stolicy Apostolskiej JEST JEDNAKŻE „PAPIEŻEM” MATERIALITER. Można, dla wygody, określać go terminem „papież”: cudzysłów oznacza tu, że nie jest Papieżem. Oznacza to, że „okupant” zajmuje Stolicę w sposób nieprawowity i świętokradczy. Wyznaczenie prawdziwego Papieża kanonicznie wymaga uprzedniego stwierdzenia i ogłoszenia rzeczywistego wakatu Stolicy materialnie okupowanej.

Głównymi środowiskami propagującymi Tezę są Instytut Matki Dobrej Rady we Włoszech oraz Instytut Rzymskokatolicki w USA.

Na podstawie: Sodalitium/myslkatolicka.org

Mgr_GERARD_2


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , , , , , ,

Podobne wpisy:

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

32 Komentarzy

  1. Ks Rafał Trytek też jest sedewakantystą formalno-materialnym (czyli uznaje Tezę z Cassiciacum).
    Teza z Cassiciacum jest słuszną odpowiedzią na kryzys kościoła.

    Cieszy mnie, że portal wraca do Wiary i publikuje teksty sedewakantystycznych duchownych.

    Natomiast FSSPX w Polsce otwarcie odcina się od nacjonalizmu w każdej formie niczym modernistyczny neokościół Vaticanum II.

    • „Natomiast FSSPX w Polsce otwarcie odcina się od nacjonalizmu w każdej formie niczym modernistyczny neokościół Vaticanum II.”

      Nie żebym nie wierzył ci na słowo, ale zapodaj jakieś przykłady.

    • @Julius Streiter
      „Nie żebym nie wierzył ci na słowo, ale zapodaj jakieś przykłady.”

      Tutaj przykładem jest chociażby wykluczenia z FSSPX Biskupa Richarda Williamsona za negowanie holo-mitów.

    • @WhiteCatholicNϟ

      To akurat wiem, że FSSPX upadło na twarz przed Jew World Order poprzez padnięcie na twarz przed dogmatami religii holo-hoaxu. To już samo w sobie ośmiesza ich i kompromituje, ale myślałem, że napiszesz coś więcej: np. że popierają również masową imigrację czy walkę z homofobią podobnie jak to czynią już dziś judeochrześcijańscy obłąkańcy z Watykanu, etc.

    • @Julius Streiter
      Oraz słyszałem, iż x. Stehlin odciął się od nacjonalizmu.

  2. Sedeprywacjonizm niby fajny jest, ale problem w tym, że kompletnie nie trzyma się kupy. Samo rozróżnianie „papież materialny – papież formalny” z czysto teologicznego punktu widzenia jest nonsensem i novum, bo nikt jeszcze czegoś takiego nie wymyślił. Albo jest się w pełni papieżem, albo wcale się nim nie jest. Jeśli dany duchowny zasiadający na Tronie Piotrowym jest heretykiem to o ile kiedykolwiek był legalnym papieżem (wielu uważa, że sytuacja, gdy legalny papież popada w herezję jest teologicznie i kanonicznie niemożliwa, więc wybór takiej osoby na papieża i objęcie urzędu jest od początku nieważne, bo taka osoba staje się heretykiem przed bezprawnym objęciem urzędu) to z automatu traci swój urząd, ponieważ przestaje być członkiem Kościoła, a papieżem może być tylko ortodoksyjny katolik spełniający wszystkie kryteria kanoniczne. Inną sprawą jest to, czy ktokolwiek może obecnie stwierdzać, czy np Bergoglio jest ważnym papieżem lub czy byli nimi posoborowi papieże przed nim. W przypadku byłych papieży tego typu kwestie może ustalać albo aktualny papież, albo specjalna rada biskupów mająca mandat papieski (w przypadku braku papieża decyzja takiej rady musi zostać zatwierdzona przez wybranego w późniejszym okresie papieża). Teza z Cassiciacum jest też o tyle nonsensowna, że na chłopski rozum jeśli nie uznają postanowieć posoborowych papieży to nie uznają święceń w rycie NOM (słynny „novus”). Dzisiaj przytłaczająca większość święceń jest w tym rycie, sam Bergoglio został w tym rycie wyświęcony na księdza, więc utracona zostaje ciągłość sukcesji apostolskiej. A wtedy wychodzi na to, że większość obecnych księży i biskupów albo nie są biskupami albo wprost są świeccy, lub nawet nie są katolikami, czyli mamy do czynienia z innym Kościołem, niekatolickim.
    Już bardziej logiczny jest sedewakantyzm, z tym że uznanie papieży posoborowych za antypapieży ma sens, jeśli uznajemy Kościół posoborowy za odrębny od katolickiego. Teza z Cassiciacum jest nielogiczna.

    • O ile dobrze pamiętam to chyba abp Lenga nazywa go biskupem Rzymu?
      Co do powyższych zarzutów kolegów odnośnie tradycjonalistów czy kościoła w ogóle to chciałbym przypomnieć że celem kościoła jest doprowadzenie człowieka do zbawienia a nie promowanie tej czy innej ideologii, np nacjonalizmu. Owszem pewne posunięcia czy wypowiedzi mogą a nawet powinny się nie podobać ale nie o to tu chodzi. Ponadto za daleko posunięty tradycjonalizm też mi się nie podoba. To rozbijanie na coraz to mniejsze i bardziej radykalne grupki na pewno nie jest zgodne z Ewangelią.

    • Prawdopodobnie chciałeś napisać odpowiedź do komentarza wyżej, ale przypadkowo napisałeś komentarz pod moim postem (ale mniejsza o to).
      Generalnie zgadzam się co do tego, że sprowadzanie tradycjonalizmu katolickiego do zdania na temat holohoaxu, czy na temat różnych ideologii, m in nacjonalizmu (choćby jak było to wszystko słuszne) jest nonsensem. Generalnie te kwestie są kwestiami ziemskimi, a celem katolicyzmu jest zbawienie ludzkości. Tak więc jako katolik nie będę tępił innych tradycyjnych katolików tylko dlatego, że nie są nacjonalistami, rewizjonistami, czy negacjonistami holokaustu. Tak samo jako nacjonalista nie zamierzam tępić innych nacjonalistów tylko dlatego, że wyznają inną religię. Wszystkich łączy szeroko pojęty tradycjonalizm z jego podstawowymi ponadreligijnymi i ponadnarodowymi zasadami. Tradycjonalizm jest kluczem, który uzasadnia współpracę wszystkich sił antyliberalnych.
      -
      Ale nie zgadzam się co do twojego postrzegania tradycjonalizmu. Nie powinno się patrzeć na dane grupki tradycjonalistów przez pryzmat tego, czy ich radykalizm/umiarkowanie w swej teologii tradycjonalistycznej nam się podoba, czy się nie podoba. Tak samo nie należy patrzeć na to przez pryzmat ułudy „jedności”. Liczy się prawda. Ortodoksyjni wcześni chrześcijanie nie zawierali sojuszy z heretykami w czasie prześladowań z powodu jakiegoś durnego „realizmu”, dbali o czystość wiary i doktryny.
      A to, którzy tradycjonaliści katoliccy mają rację pozostaje kwestią otwartą.
      Pomimo, że nie twierdzę, że lefebryści i sedewakantyści powinni wchodzić w jakieś sojusze to jednak nie jestem za tym, żeby skupiali swoje siły na wzajemnym zwalczaniu się, gdy sami są marginalnymi środowiskami. Zamiast tego powinni skupić się na odbijaniu świata (post)katolickiego z rąk posoborowia i pozyskiwaniu nowych wiernych. Czas sam by zdecydował, kto ma rację.

    • Ok, chyba jednak kierowałeś komentarz w moją stronę.
      „O ile dobrze pamiętam to chyba abp Lenga nazywa go biskupem Rzymu?”
      Szczerze, nie wiem, czy abp Lenga uważa Bergoglio za papieża, czy nie. Są sprzeczne informacje. Myślę jednak, że samo bycie abpem nie upoważnia kogoś do wydawania opinii kanonicznej nt ważnego sprawowania urzędu papieskiego przez daną osobę. Zresztą, nawet wśród tradycjonalistów będą zdania podzielone na temat tego, czy abp Lenga jest częścią posoborowia, czy nie. Sedewakantyści zaklasyfikują jego do posoborowia, tak samo, jak robią to z lefebrystami i ich założycielem. Lefebryści będą uważali arcybiskupa za będącego poza posoborowiem.

    • @ıᛉı
      „Teza z Cassiciacum jest nielogiczna.”

      Nie zgodziłbym się z tym twierdzeniem.
      Przeczytaj ten artykuł bp. Sanborna to podyskutujemy.

      https://myslkatolicka.wordpress.com/sanborn/

    • Nie muszę czytać, już czytałem bp Sanborna. Dlaczego Teza z Cassiciacum jest nielogiczna to już wyjaśniłem. Po kolei:
      1. Nie ma czegoś takiego, jak bycie papa materialiter (czyli papa de facto) nie będąc papa formaliter (czyli papa de jure). Generalnie z kanonicznego punktu widzenia to właśnie opcja na odwrót byłaby bardziej prawdopodobna i uzasadniona. Po prostu, albo jest się papieżem w pełni znaczenia tego słowa (a wierni mają być takiemu papieżowi posłuszni), albo nie jest się nim w ogóle. Dogmat o nieomylności papieża nakazuje posłuszeństwo wobec papieża w jego oficjalnym nauczaniu. Nie trzeba być posłusznym nauczaniu papieża, gdy ten jest tylko uzurpatorem. Jeśli ktoś nie objął formalnie urzędu papieskiego to znaczy, że w ogóle go nie objął, jego wybór jest nieważny.
      2. Kwestia święceń – jeśli sedeprywacjoniści uważają, że posoborowym papieżom nienależy byś posłusznym i wszelkie ich decyzje są z automatu nieważne, tzn że nieważny jest nowy ryt. A więc z automatu BXVI i Bergoglio nie mogli kanonicznie zostać wybranymi na papieży. Jeśli NOM jest nieważny to Bergoglio nawet nie jest księdzem.
      3. Kolejna sprawa – jeśli sedeprywacjoniści uważają posoborowych papieży za heretyków to oni w ogóle nie mogli być papieżami. Heretyk z automatu nie jest katolikiem, więc nie może zostać ważnie wybranym na papieża.
      Tu nie trzeba jakichś pięciokrotnych teologicznych szachów pod wodą. Te trzy argumenty obalają Tezę z Cassiciacum, obnażają jej niespójność. Choćby jak mieli sedeprywacjoniści bronić swojego poglądu teologicznego to nie da się sensownie tych argumentów zbić. Cała teza upada już u samych podstaw.

    • Inaczej – jeśli NOM jest nieważny i jeśli Bergoglio jest heretykiem (zakładamy) to żeby mógł objąć urząd papieski musiałby najpierw nawrócić się, potem zostać wyświęconym na księdza w tradycyjnym rycie, potem na biskupa w tradycyjnym rycie, a dopiero na końcu musiałby zostać wybranym na konklawe.
      Jeśli dana osoba nie mogła zostać papieżem formalnym z przyczyn kanonicznych to po pokonaniu przeszkód kanonicznych musi zostać jeszcze raz wybrana ważnie. I przed tym wyborem wszelkie decyzje „papieskie” pozostają nieważne.

    • „Ale nie zgadzam się co do twojego postrzegania tradycjonalizmu. Nie powinno się patrzeć na dane grupki tradycjonalistów przez pryzmat tego, czy ich radykalizm/umiarkowanie w swej teologii tradycjonalistycznej nam się podoba, czy się nie podoba. ”

      Moim zdnaiem oni mają obsesję na punkcie tropienia wszedzie modernizmu i zagrożeń. Nie na tym polega wiara by węszyć i krytykować wszystko. Spotkałem sięm.in z krytyką objawień św. Faustyny. Mimo iż nie jestem wykształconym teologiem to ich argumentacja jest banalna wręcz śmieszna.
      Modernizm jest zagrożeniem i widzimy to na własnych oczach, ale potrzebny jest zdrowy rozsądek.

    • @(((WB)))

      „chciałbym przypomnieć że celem kościoła jest doprowadzenie człowieka do zbawienia a nie promowanie tej czy innej ideologii, np nacjonalizmu.”

      You miss the point. Nacjonalizm to nie jakaś „ta czy inna” ideologia. Nacjonalizm to rasowy prezerwacjonizm. Troska o przetrwanie własnej rasy jest czymś obojętnym z punktu widzenia zbawienia? Nie sądzę. Każdy biały człowiek powinien się troszczyć o przetrwanie białej rasy. Osobiście uważam, że poświęcenia swego życia walce o przetrwanie własnej rasy jest najlepszą i najpewniejszą drogą do wiecznego zbawienia.

      „Owszem pewne posunięcia czy wypowiedzi mogą a nawet powinny się nie podobać ale nie o to tu chodzi. Ponadto za daleko posunięty tradycjonalizm też mi się nie podoba. To rozbijanie na coraz to mniejsze i bardziej radykalne grupki na pewno nie jest zgodne z Ewangelią.”

      Pewnie lepiej płynąć z prądem, a raczej szambem Jew World Order jak to robią posobor-owce, „na pewno” jest to bardziej zgodne z Ewangelią, niż niezależność myśli i cywilna odwaga.

    • Nacjonalizm i religia to dwa różne tory które płyną równolegle ale nie powinny się przenikać. Jeżeli walka o przetrwanie rasy wiążesz z osiągnięciem zbawienia to chyba pomieszały ci się pojęcia? Rasa to wartość doczesna i nie najwyższa. To nie krew decyduje o zbawieniu. Chyba że kolega wyznaje inną wiarę ? Z prądem też nie płynę po prostu wolę kierować rozsądkiem.

    • @Julius Streiter
      Zgadzam się w 100%

    • @(((Wb)))

      1. „Nacjonalizm i religia to dwa różne tory które płyną równolegle ale nie powinny się przenikać.”

      1. Nacjonalizm i religia powinny się przenikać.

      2. „Jeżeli walka o przetrwanie rasy wiążesz z osiągnięciem zbawienia to chyba pomieszały ci się pojęcia?”

      2. Oczywiście, że walka o przetrwanie jest związana ze zbawieniem. Podstawowe prawo natury to prawo samozachowania, siebie i swej rasy. Ale jest to też podstawowy obowiązek religijny człowieka („Bądźcie płodni i rozmnażajcie się…”). Z tego oczywiście płyną inne nakazy, biały mężczyzna musi pracować, by to życie własne, swej rodziny i rasy utrzymać, stawać w obronie swej rodziny i rasy, angażować się w życie polityczne by wywalczyć rasowe państwo służące rasowym ideałom, obalając anty-białą, ludobójczą żydowską tyranię zwaną demokracją itd. – generalnie cała walka o byt ma wymiar religijny, nie można tego oddzielać od religii. Generalnie mówiąc to o czym piszę wyżej to praktyczna realizacja obowiązku miłości własnej i swego bliźniego.

      3. Rasa to wartość doczesna i nie najwyższa.

      3. Zgadzam się, że nie najwyższa, rasa, to druga wartość po Bogu. Nie wiem czy tylko doczesna, być może, jest ona również realnością w tamtym świecie, ale nie wiem tego.

      4. „To nie krew decyduje o zbawieniu.”

      4. Nie krew, ale to, czy troszczyliśmy się o przetrwanie własnej krwi.

    • Lekko poprawiając:

      3. Zgadzam się, że rasa to nie wartość najwyższa, ale druga wartość po Bogu. Nie wiem czy jest to wartość tylko doczesna, być może jest ona również realnością w tamtym świecie, ale nie wiem tego.

      Tak nawiasem mówiąc to jest podstawowy problem z większością chrześcijan, nie tylko (((modernistycznych))) zresztą, wystarczy, że się im powie krew, rasa, i już cię atakują, żeś niechrześcijanin. Mniejsza już o (((modernistów))), ale to naprawdę śmieszne, że tzw. tradycjonaliści (a raczej TARD-ycjonaliści), uważający się za ach tak bardzo przeciw N(J)ew World Order, w kwestiach rasy przyjmują te same antyrasistowskie pozycje co N(J)WO, który chcą zniszczyć.

    • @Julius Streiter

      3. Zgadzam się, że nie najwyższa, rasa, to druga wartość po Bogu. Nie wiem czy tylko doczesna, być może, jest ona również realnością w tamtym świecie, ale nie wiem tego.
      Nie krew, ale to, czy troszczyliśmy się o przetrwanie własnej krwi.

      Pytanie zasadnicze. Czy mulat ma duszę, bo jeśli ma to znaczy że dostał ją od Boga i należy mu się szacunek i może korzystać z Bożych ziemskich darów. Nie jest winny temu, że jedno z jego rodziców wybrało murzyna na jego ojca.
      Duga kwestia czy dopuszczasz aborcję mulata jesli biała kobieta zostałaby zgwałcona ?
      Pytania sa istotne skoro uwazasz, że walka o przetrwanie RASY jest tak wazna?
      Podkreślam. Nie jestem zwolennikiem multi kulti i mieszania ras, ale takie sytuacje się zdarzają. Nie sadzę by Bóg nie kochał mieszańców i nie chciał ich dobra.

    • @wb
      Kurwienie logiki. Dzieci z probówek też mają duszę, więc Bóg też o nie troszczy się i trzeba je traktować jak bliźnich. Czy to znaczy, że zapładnianie in vitro mamy uważać za kwestię niedotyczącą moralności religijnej?

    • Kolejna sprawa jest następująca. Nie rozumiesz jednej zasadniczej rzeczy – nacjonalizm to nie jest jakiś zasrany indywidualizm oglądający się na jednostki. Nacjonalizm jest kolektywny, jego sednem jest służba jednostek dla całego swojego narodu i całej swojej rasy. Czy służba swojej rasie, w ramach miłości bliźniego w celu jej przetrwania i rozwoju nie pomaga w zbawieniu? Podstawa filozoficzna katolicyzmu w dużej mierze bazuje na cywilizacji łacińskiej. A czymże jest cywilizacja łacińska? Czyż nie jest ona produktem danej rasy? Oczywiście, że rasa wpływa na zbawienie, bo na zbawienie człowieka wpływają jego uczynki i jego wiara (czyli w dużej mierze mentalność). A czymże jest rasa? Rasa w dużej mierze jest otoczeniem, w którym dany człowiek rozwija się. Otoczenie ma wpływ behawioralny na człowieka. Czyż obecny świat nie degeneruje rasy? Czy nie wpływa negatywnie na moralność człowieka? A więc wpływa negatywnie na zbawienie. Więc rozwój danej rasy jest jednym z elementów wpływających na zbawienie. Na jakiej podstawie człowiek buduje swój silny kręgosłup moralny? Na zakorzenieniu. Rasa jest jednym z elementów zakorzenienia. Rasa buduje cywilizację. Cywilizacja buduje moralność społeczeństwa. Człowiek jest istotą społeczną, więc bycie istotą społeczną wpływa na ukształtowanie człowieka, a to wpływa na zbawienie. Rasa jest podstawowym czynnikiem społecznym. Rasę w pierwszej kolejności należy rozumieć we wspólnotowym znaczeniu, potem dopiero w indywidualnym.

    • „czy dopuszczasz aborcję mulata jesli biała kobieta zostałaby zgwałcona”

      Nie miałbym nic przeciwko eliminacji tej pół-małpy (bo, że jej ojca trzeba wyeliminować, to chyba jasne, dodam, że sam bym nie promował, ani nie popierał zabójstwa, ale też nie protestowałbym jak niektórzy doktrynerzy „prawa do życia”). Podobnie uważam, że należałoby promować (sam bym tego nie promował, ale na pewno bym się nie przeciwstawiał promowaniu tych rzeczy wśród niższych ras) antykoncepcję, aborcję i sterylizację wśród niższych ras, wszystkich tych poniżej 100 IQ (to najlepszy pomysł na problemy 3 świata nawiasem mówiąc, oczywiście to samo dotyczy wszystkich białych i nie-białych trzeba promować rozradzanie się, między sobą rzecz jasna, jednostek ładnych i wysoce inteligentnych jednostek, i zmniejszać, najlepiej do zera rozród elementów brzydkich, głupich, kryminalnych itd. – oczywiście znów, nie promowałbym sam negatywnej eugeniki, ale w odróżnieniu od doktrynerów „prawa do życia” nie miałbym nie protestowałbym przeciw jej stosowaniu), a nade wszystko wśród Żydów. Żydów należy zniszczyć wszelkimi środkami, antykoncepcją, sterylizacją, aborcją, imigracją, mieszaniem ras, etc. – skoro oni mogą to stosować wobec białej rasy, to czemu biali niby nie mogliby zastosować tego samego wobec Żydostwa? Powtarzam: Żydostwo to zaraza, którą należy wyeliminować z tego świata wszelkimi środkami. I gówno mnie obchodzi, oburzenie moralizatorów, skoro Żydzi mogą eksterminować moją rasę, to dlaczego Ariowie, nie mogliby, w przyszłości, gdy już się zbudzą, odpłacić żydłakom pięknym za nadobne?

      Wiem, że to brzmi szokująco, ale, tak jestem radykalnym rasistą i eugenikiem. Liberalny/chrześcijański egalitarystyczny uniwersalizm czy uniwersalny egalitaryzm reprezentuje dla mnie: odwróconą moralność. Co mówi taki światopogląd człowiekowi? Chrześcijaństwo: jesteś ładny, inteligentny? Żyj w celibacie (= nie miej dzieci)! To wyższa duchowość! I idź do brzydkich i głupich, pomagaj im, by się jak najwięcej rozmnażali. Co mówi liberalizm? W zasadzie to samo. Jesteś ładny, inteligentny? Oglądaj pornole, masturbuj się, uprawiaj anal, stosuj antykoncepcję, aborcję, najlepiej wykastruj czy wysterylizuj się (=nie miej dzieci)! Nie mieć dzieci, a przynajmniej nie mieć ich dużo, to twój moralny obowiązek, bo dzieci są złe dla środowiska, poza tym, uniemożliwiają kobietom karierę zawodową, która jest dla niej najlepszym sposobem samorealizacji, a nie jakieś użeranie się z bachorami! I co rób jeszcze? No i wiadomo, idź do brzydkich, głupich, pomagaj im, by… się jak najwięcej rozmnażali. Mało tego: pomaganie tym wszystkim sub-100 IQ third-worlders w ich krajach to za mało, przyjmuj tych wszystkich poniżej100 IQ kolorowych do swych krajów, to twój moralny obowiązek, dawaj im jak najwięcej socjalu, by się jeszcze szybciej rozmnażali, walcz z rasizmem, a najlepiej w ramach walki z rasizmem wymiksuj się z nimi – mówi nam chrześcijański i liberalny egalitaryzm i uniwersalizm.

      Tego typu destrukcyjny rasowo, anty-biały, anty-natalistyczny, anty-eugeniczny światopo(rno)gląd należałoby wyrwać z korzeniami, przez to gówno biała rasa ginie i tylko przez totalne wykorzenienie tego gówna można ją ocalić.

    • Powyższe miało być tutaj. Nie no w powyższym tekście użyłem może zbyt mocnych sformułowań, nie jestem zwolennikiem mordowania kogokolwiek, ale trzymam się esencji: jądro mojego światopoglądu jest rasowe i eugeniczne, odrzucam jednak nadużycia czy wypaczenia tych ideologii sprzeczne z moralnością. Uważam się za chrześcijanina, ale nie mogę nie zauważać anty-białej i pro-żydowskiej paranoi dominującej wśród współczesnych kościołów i chrześcijan, stąd moje krytyczne uwagi.

    • Jeszcze 2 punkty:

      1. „Pytanie zasadnicze. Czy mulat ma duszę(…)?”
      Odpowiedź: sądzę, że tak, nie wiem na pewno, nie jestem teologiem. Następne pytanie. Nie wiem co to zmienia. Niech biali troszczą się w pierwszej kolejności o białych, a troskę o mulatów zostawią mulatom, ich rodzicom i (((promotorom mieszania ras))).

      2. „Nie sadzę by Bóg nie kochał mieszańców i nie chciał ich dobra.”

      Też nie sądzę by ich nie kochał, ale nie wiem tego, bom nie teolog. Ja nienawidzę Żydów, kolorowych najeźdźców, a najbardziej to zdrajców białej rasy, że niszczą moją rasę, nie mam pretensji do mulata, że jego matka, po przepraniu jej mózgu przez HollyJud’ i MTelaviV została „białą kurwą czarnucha”, XD.

    • Ja zadałem proste pytania w związku z powyższymi wywodami odnośnie religii bo wynikało z nich że czystość rasy to warunek do zbawienia. Ja nigdzie nie napisałem rasa nie jest ważna i zgadzam się z tym co napisał Ehrenvolk. Po prostu uważam że kościół ma inne rzeczy do roboty niż gadanie o nacjonalizmie,rasie i programie gospodarczym i tym czy holocaust miał miejsce.

    • 1. Ja zadałem proste pytania w związku z powyższymi wywodami odnośnie religii bo wynikało z nich że czystość rasy to warunek do zbawienia.

      Nie sądzę, bym coś takiego napisał.

      2. „Po prostu uważam że kościół ma inne rzeczy do roboty niż gadanie o nacjonalizmie,rasie i programie gospodarczym i tym czy holocaust miał miejsce.”

      2. No dobra, przyjmijmy, że masz rację. OK, gówno mi do tego co robią kościoły, nie jestem księdzem, zakonnikiem, teologiem, postaram się nie mędrkować na tematy kościelne bo się nie znam na nich. ALE: problem w tym, że kościół wcale dziś nie jest obojętny, lecz GADA o tych wszystkich tematach historycznych i politycznych dzisiaj, i to nie z pozycji ario-prawackich, tylko przyjmując żydo-lewacką perspektywę, innymi słowy zajmuje anty-białe i pro-żydowskie stanowisko! Słuchając wypowiedzi papieża, biskupów, księży, mam wrażenie, jakbym słuchał Sorosa. Na tym polega cały problem. Zresztą nie sądzę, żeby ktoś kto jest osobą publiczną, np. ksiądz mający parafię nie mógł nie zajmować stanowiska. A gdy ktoś się go spyta? Co innego, ktoś żyjący w klasztorze kontemplacyjnym, ale jak kto żyje wśród społeczeństwa, powinien interesować się jego problemami, starać się je poznać i udzielić odpowiedzi.

    • Problem polega na tym innymi słowy, że kościoły od IIWŚ stają się w coraz większym stopniu zwykłymi mackami ZOG, zamiast bronić wiernych przed jego destrukcyjnym wpływem.

    • „Spotkałem sięm.in z krytyką objawień św. Faustyny”
      Powiem tak, że teologicznie to ciężki temat. Są pewne niejasności kręcące się wokół sprawy tych objawień, między innymi to, że są pewne podobieństwa z treścią objawień mariawickich. Ksiądz Dariusz Olewiński na przykład (nie jest on sedewakantystą) ma zdecydowanie krytyczne zdanie na temat objawień siostry Faustyny i działalności księdza Sopoćko. Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie to nie stwierdzam co jest prawdą.
      „Rasa to wartość doczesna i nie najwyższa. To nie krew decyduje o zbawieniu. Chyba że kolega wyznaje inną wiarę?”
      Owszem to prawda. To znaczy jak ktoś tam chce robić coś dla interesu swojego narodu, białych ludzi itd. to zła w tym nie ma. Ale jak już dochodzą do tego jakieś postulaty typu aborcje, sterylizacje mieszanych itd. (generalnie tego typu agresywne postulaty częste u różnych rasistów) to ktoś głoszący coś takiego popełnia grzech ciężki przeciwko piątemu przykazaniu i ma obowiązek się z tego wyspowiadać.
      „Co innego, ktoś żyjący w klasztorze kontemplacyjnym, ale jak kto żyje wśród społeczeństwa, powinien interesować się jego problemami, starać się je poznać i udzielić odpowiedzi.”
      Myślę, że pierwszym najlepszym krokiem będzie jeśli zacznie się popularyzować regularne odmawianie rachunku sumienia i szczere korzystanie z sakramentu spowiedzi, a najlepiej gdyby od tego zaczęli ci, co chcą być takimi wielkimi poprawiaczami świata. Taka higiena duszy najlepiej zadziała na poprawę relacji z własnym otoczeniem. Powiem więcej, prędzej dogadają się biały i murzyn, którzy szczerze i regularnie spowiadają się (i spełniają wszystkie pięć warunków dobrej spowiedzi, z których ostatnim jest mocne postanowienie poprawy) niż dwóch białych, którym lekceważenie spowiedzi tak wyprało dusze, tak znieczuliło ich na grzech, że ich fałszywość wprowadza tylko zamęt, nawet jeśli są nacjonalistami.

    • Co do sedeprywacjonizmu. Nie istnieje coś takiego. Istnieje sedewakantystyczna teoria bp Guerarda des Lauriers z Cassiciacum (błędnie nazywana „sedeprywacjonizmem”), która zakłada, że posoborowi papieże (lub antypapieże w zależności od punktu widzenia) dziedziczą tylko materialną sukcesję urzędów (bo wybór ich był ważny) i nic więcej. Nie mają żadnej władzy kościelnej. Należy odróżnić sakramentalny aspekt święceń biskupich od materialnego sprawowania władzy biskupiej jako urząd biskupi. Św Ambroży został ważnie wybrany na urząd biskupa Mediolanu, chociaż nie miał udzielonych żadnych sakramentów, nawet chrztu. Żeby mógł prawowicie objąć władzę biskupią musiał przejść przez wszystkie sakramenty od chrztu zaczynając przez bierzmowanie, święcenia diakona, prezbitera po święcenia biskupie. Ale materialnie już zanim przyjął chrzest to był już biskupem Mediolanu, choć jeszcze nie sprawował żadnej władzy. Istnieją jednak dwie główne wersje interpretacji tej tezy. Według jednej bp Lauriers zastosował ją do wyboru Jana Pawła II, w którym brali udział kardynałowie wybrani przez Piusa XII. Według tej wersji JP2 nie miał kompetencji mianowania nowych kardynałów, bo był pozbawiony jurysdykcji, więc Benedykt XVI nie był ważnie wybrany i teza zdezaktualizowała się. Według większości współczesnych zwolenników tezy, ma ona zastosowanie również wobec Franciszka (chociaż tylko teoretycznie, bo np bp Sanborn, zwolennik tezy dopuszcza możliwość zwołania konklawe w czasie kwestionowanego pontyfikatu Bergoglio i twierdzi, że jemu należy powiedzieć paszoł won z Watykanu).

  3. I tu się z tobą zgadzam. Chodzi o to, że kościół nie ma prawa działać na szkodę kraju w którym się znajduje, chyba że polityka narusza prawo moralne i zwykłą spawiedliwość społeczną.

    Oczywiście każdy ksiadz może mieć konkretne zdanie i pogląd na ww tematy, ale jako ksiądz musi się zająć każdym mieszkańcem danego kraju bo taka jego rola.

Odpowiedz na ıᛉı Anuluj odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*