„Szaniec” jako organ Obozu Narodowego robił wszystko, by uchronić opinię publiczną i czynniki decydujące przed błędnymi posunięciami, które mogłyby narazić naród na straty niepowetowane. Niestety bestialskie postępowanie okupanta niemieckiego, prowokacja organizacji komunistycznych, działalność agentów Moskwy w oficjalnych organizacjach Polski Podziemnej, w połączeniu z odziedziczoną i sztucznie podniecaną psychozą cierpiętnictwa zrobiły swoje. Wykorzystano wyjazd Mikołajczyka do Moskwy, by sprowokować powstanie, a wśród powołanych nikt nie umiał się zdobyć na gest męski, aby prowokację zgasić w zarodku.
Historia dopiero wyjaśni szatański splot okoliczności, który doprowadził do wybuchu powstania i unicestwienia stolicy Polski. Ten akt tragiczny był sprzeczny z interesem narodu, a ponad to nie był konieczny z punktu widzenia honoru narodowego. Jeśli miał na celu zyskanie poklasku Moskwy, to również był uderzeniem w próżnię, gdyż władcy Kremla oficjalnie potępili powstanie i jego inicjatorów. Powstanie było korzystnym osiągnięciem jedynie z punktu widzenia Moskwy i Berlina. Tragiczne zakończenie powstania wywołało oburzenie stolicy i kraju i spowodowało otrzeźwienie, a nawet przyznanie się do błędu przez sfery decydujące. W tej chwili widzimy jednak zmianę na całej linii. Z uporem, godnym lepszej sprawy, wmawia się w opinię publiczną, że powstanie warszawskie nie tylko było konieczne, lecz dało wyniki pozytywne, przysporzyło narodowi laurów i postawiło Polskę przed obliczem świata. Nieciekawe to stanowisko, natomiast ciekawsze są motywy, kierujące tego rodzaju propagandą. Wymienimy dwa główne:
1) inicjatorzy powstania warszawskiego, a więc cztery stronnictwa demokratyczne, Delegatura i kierownictwo AK chcą uniknąć odpowiedzialności z tytułu zniszczenia Warszawy. Jednym chodzi o zrehabilitowanie się wobec dziejów, większości po prostu o zachowanie wpływu i ciepłych posad;
2) czynniki obce nie chcą się zadowolić zniszczeniem Warszawy, lecz dążą do konsekwentnego zniszczenia całej Polski z tymi nielicznymi miastami, które jeszcze na terenie okupacji pozostały. Jednym się śnią krzyże, ordery, rozgłos i władza, drudzy świadomie dążą do ostatecznego wyniszczenia Polski.
Drogi jednych i drugich w tej chwili się zeszły. Sytuację uratować może tylko opinia publiczna, jeśli zdobędzie się na męskie potępienie niewczesnych romantyków i świadomych zbrodniarzy. Do tej, tak doniosłej sprawy, będziemy jeszcze niejednokrotnie wracali. W powstaniu warszawskim brały udział również Narodowe Siły Zbrojne. Stały one wraz z Obozem Narodowym na stanowisku, że inicjatorzy powstania są zbrodniarzami i podpalaczami, a w najlepszym wypadku szkodliwymi romantykami. Skoro jednak powstanie wybuchło i na ulicach Warszawy w bohaterskich zmaganiach ginęła młodzież polska, zorganizowana w AK i walcząca samorzutnie, honor narodowy nie pozwalał oddziałom NSZ-u na trwanie w bezczynności. Zachowując prawo krytyki, utrwaliliśmy braterstwo broni Pokolenia Polski Niepodległej.
„Szaniec”
1-15 listopada, 1944.
1 lutego 2020 o 22:53
W trakcie ostatniej wojny to Narodowe Siły Zbrojne miały rację.