Aby skłonić nas do ich przyjęcia, głupie idee przytaczają jako dowód olbrzymią publiczność, która je wyznaje.
Aktualność jest określeniem tego, co najmniej istotne.
Artysta, który nie posiada wystarczającej oryginalności, aby stworzyć swój niepowtarzalny świat, przyłącza się do awangardy.
Bóg nie jest ani przedmiotem mojego rozumu, ani przedmiotem mojej wrażliwości, lecz przedmiotem mojego bytu. Bóg istnieje dla mnie w tym samym akcie, w którym ja istnieję.
By uczynić z ludzi niewolników, należy im wmówić, że wszystkie problemy, to problemy społeczne.
Być reakcjonistą to zrozumieć, iż prawdy nie wolno wyrzec się tylko z tego powodu, że nie ma ona możliwości zatriumfować.
Bzdury rozprzestrzeniają się z prędkością światła.
Cywilizacje są letnim brzęczeniem owadów między dwoma zimami.
Człowiek jest dziś wolny jak zbłąkany wędrowiec na pustyni.
Domieszka kilku kropel chrześcijaństwa do lewicowych poglądów zamienia głupca w głupca doskonałego.
Drugi Sobór Watykański bardziej niż zgromadzeniem biskupów był tajną konferencją biznesmenów poirytowanych tym, że stracili klientów.
Duszy plebejskiej stale towarzyszy uczucie, że ręka, która ochrania może ją udusić.
Gdy tyranem jest anonimowa ustawa, człowiek nowoczesny czuje się wolny.
Głupie idee posiadają twardość granitu.
Historia świata nie jest historią postępu wolności, lecz historią jej niezliczonych poronień.
Idea polityczna, która nie prowadzi do katastrofy nigdy nie jest popularna.
Jest oczywiste, że historia Kościoła ma rozdziały ciemne i głupie, jednak mężny katolicyzm nie powinien za nie pokutować wielbiąc nowoczesny świat.
Jest rzeczą niemożliwą, aby doprowadzić do całkowitego zdziczenia lud, który nie posiada podstawowego wykształcenia.
Jeśli jednostka obrabuje inną jednostkę, to nazywa się to „rabunkiem”. Jeśli czyni to grupa – „sprawiedliwością społeczną”.
Jeśli spośród opinii panujących w danej epoce wykluczymy opinie inteligentne, to pozostanie „opinia publiczna”.
Jeśli zapominamy, że być wolnym to poszukać sobie pana, któremu powinniśmy służyć, wówczas wolność nie jest niczym innym jak tylko absolutną szansą, że rozkazywać nam będzie pan najbardziej nikczemny.
Katolicyzm jest moją ojczyzną.
Kiedy reakcjonista mówi o „nieuchronnej restauracji”, to nie należy zapominać, że reakcjonista liczy w tysiącleciach.
Konserwatyzm nie powinien być partią, lecz normalną postawą każdego przyzwoitego człowieka.
Koszty postępu można obliczać w głupcach.
Kościół umiera. Musimy być sami z Bogiem. Modlitwa jest jedynym inteligentnym czynem.
Kto nie odwraca się plecami do współczesnego świata, ten okrywa się hańbą.
Kto się publicznie spowiada, nie chce rozgrzeszenia, ale aprobaty.
Kto twierdzi o sobie, że szanuje wszystkie idee, ten ogłasza gotowość zdrady swoich przekonań.
Lektura wyłącznie współczesnych autorów wysusza mózg.
Lewica jest najzdolniejszym menedżerem kloaki.
Lewica określa jako prawicę tych ludzi, którzy zwyczajnie znajdują na prawo od niej. Reakcjonista nie znajduje się na prawo od lewicy, ale naprzeciwko niej.
Ludzie o wiele częściej waliliby się młotkiem w palec, gdyby ból występował dopiero po roku.
Moje przekonania są przekonaniami starej kobiety, która w kącie kościoła mamrocze swoje pacierze.
Nadchodzą znowu epoki, w których przeżyje tylko to, co umie pełzać.
Namaszczenie „z Bożej łaski” ograniczało władzę monarchy; „przedstawiciel ludu” jest reprezentantem absolutnego absolutyzmu.
Nasza cywilizacja jest barokowym pałacem, do którego wtargnęła kudłata zgraja.
Nie ma owacji bez klakierów.
Nie należę do świata, który przemija. Przedłużam i przekazuję prawdę, która nie umiera.
Nikogo nie interesuje nigdy to, co mówi reakcjonista. Ani wtedy, kiedy to mówi, bo wówczas wydaje się to absurdalne – ani po kilku latach, bo wówczas wydaje się to oczywiste.
Ponieważ odbierający idee intelektualny aparat naszych współczesnych nastawiony jest wyłącznie na tę częstotliwość, która autoryzowana została przez nowoczesne dogmaty, to przebiegłe demokracje zrozumiały, jak dalece zbędna jest cenzura.
Postępowca nikt nie potrafi uzdrowić. Nawet powtarzająca się panika, w jaką wprawia go postęp.
Prawda nie ma udziału w klęskach jej obrońców.
Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły.
Przyglądając się dzisiejszemu Kościołowi (kler-liturgia-teologia) tradycyjny katolik najpierw się oburza, potem trwoży, a w końcu wybucha śmiechem.
Publiczność aprobuje jakąś ideę dopiero wówczas, gdy ludzie inteligentni zaczynają się od niej odwracać. Do motłochu dociera jedynie światło wygasłych gwiazd.
Reakcjonistą jest każdy, kto nie jest gotów płacić każdej ceny za swoje zwycięstwo.
Relatywista rzadko relatywizuje sam siebie.
Rozdział Kościoła od państwa może wyjść na dobre Kościołowi, jest jednak zgubny dla państwa, gdyż wydaje je na łup czystego makiawelizmu.
Również problemy dzielą się na klasy społeczne. Są problemy arystokratyczne, problemy plebejskie i niezliczone problemy klasy średniej.
Są całe epoki, w których uznanie przynosi wstyd.
Sprawowanie władzy jest tylko wówczas niewinne, gdy jest ona bezwarunkowa. Czyste są tylko te ręce, które dziedziczą.
Tolerować nie znaczy zapomnieć, że to, co tolerujemy, na nic więcej nie zasługuje.
„Totalitaryzm” jest empiryczną realnością „woli powszechnej”.
Trzy fałszywe kroki Kościoła to: arystotelizm, jezuityzm, komisja biblijna.
Tylko niewiele dyskusji jest czymś więcej niż debatami między trywialnością i głupotą.
Tylko zwykłe dotrzymuje obietnic niezwykłego.
Tytaniczne rewolty przeciw Bogu kończą się cotygodniowymi wizytami w burdelu za rogiem.
Ujednolicenie dogmatów, złagodzenie nauki moralnej, uproszczenie rytuału nie przyciąga niewierzących, lecz zbliża do nich.
Umysły, które przyjmują wszystkie myśli są nie tyle gościnne, co sprostytuowane.
Uzasadniona duma idzie w parze z głęboką pokorą.
Walkę przeciwko światu musisz prowadzić w samotności. Gdzie dwóch, tam zdrada!
Wiadomości są ersatzem prawd.
Współczesne narody nie są ludami, lecz zwycięskimi oddziałami plebsu.
Współczesny Kościół traktuje wiernych jak wyborców. Entuzjazm wielkich mas przedkłada nad indywidualne nawrócenia.
Współczesny świat znajduje się w stanie tak daleko posuniętego rozkładu, iż nie powinniśmy się obawiać, że się nie zawali.
Wolność jest marzeniem niewolników. Człowiek wolny wie, że potrzebuje kryjówki, ochrony i pomocy.
Wszystkie typowe wyrażenia nowoczesnej epoki są zakamuflowanymi bluźnierstwami.
Wyzwolić człowieka to od kilku stuleci ułatwić mu plebejski sposób bycia.
Względność gustów to wymówka, wymyślona przez epoki o zepsutym smaku.
Jeśli w pojęciu ojczyzny nie ma miejsca na świątynie i groby, jeśli staje się ona sumą interesów, wówczas patriotyzm jest hańbą.
Przestało być dla mnie ważne, gdzie mieszkam od chwili, gdy ujrzałem, jak umierają wielkie domy i jak rozlegle, samotne pola mojego dzieciństwa pokryły się ludzkimi i przemysłowymi odpadkami.
Aby rozpętać szatańską pychę demokraty wystarczy przez nieuwagę nadepnąć mu na odcisk.
Błądzić jest rzeczą ludzką, kłamać demokratyczną.
Dawna historia jest zwierciadłem występków demokracji, historia nowoczesna – jej zbrodni.
Demokracja nie powierza władzy temu, kto nie składa jej hołdu ofiarowując jej swoje sumienie i smak.
Demokrację można by uznać za niewinny żart, gdyby nie była maską bluźnierstwa.
Demokrata drętwieje z przerażenia, gdy dowiaduje się o niezwykłej koalicji, która mu zagraża; gdy odkrywa, że klasyczność Sofoklesa sprzymierzyła się z romantyzmem Kierkegaarda, aby go potępić; gdy widzi, iż przy tym przedsięwzięciu biskupia pompa Bousseta paktuje z dionizyjskim ateizmem Nietzschego.
Demokrata pragnie w skrytości ducha służyć tylko temu, kto nie zasługuje na to, aby rozkazywać. Jakież inne kryterium selekcji wyjaśnić może pomyłki powszechnego prawa wyborczego?
Demokratyczne instytucje otwierają obywatelowi drogę wyłącznie do paplania politycznych frazesów.
Demokratyczne wybory rozstrzygają o tym, kto będzie uciskany w majestacie prawa.
Demokratyczny smok zdechnie wówczas, gdy zamiast odrąbywać mu po kolei jego niezliczone macki przewiercimy mu jego móżdżek.
Do słabości demokracji musimy zaliczyć to, że jest rzeczą niemożliwą, aby ważne stanowisko osiągnął w niej ktoś, kto o nie wcale nie zabiegał.
Im większy jakiś demokratyczny kraj, tym gorsi muszą być rządzący: wybierani są przez większą ilość ludzi.
Intelektualna wulgarność przyciąga wyborców jak muchy.
Liberalna demokracja to reżim, w którym demokracja poniża wolność zanim ją zdławi.
Miejski asfalt rodzi jedynie demokratów, biurokratów i dziwki.
Od skłonności do demokracji, z którą rodzi się każdy człowiek, wybawić go może jedynie chrzest inteligencji.
Piana z pysków jest smarem demokratycznych społeczeństw.
Po cichu i ukradkiem potomność przenosi nazwiska demokratycznych przywódców z politycznych rozpraw do podręczników psychiatrii.
Politycy są w demokracji kondensatorami głupoty.
Polityk demokratyczny zawsze się sprzedaje. Bogatym za gotówkę. Biednym na raty.
Powszechne prawo wyborcze jest dziś mniej absurdalne niż było wczoraj: nie dlatego, żeby większości były lepiej wykształcone, ale dlatego, że gorzej wykształcone są mniejszości.
Rewolucje przerażają, ale kampanie wyborcze wzbudzają obrzydzenie.
Słowo „demokracja” określa nie tyle fakt polityczny co metafizyczną perwersję.
To, czego żaden pochlebca nie waży się powiedzieć swemu despocie, to demokrata mówi ludowi.
Totalna rebelia wzbiera w nas przeciwko ostatecznemu buntowi. Całkowite odrzucenie demokratycznej doktryny jest ostatnim i skromnym refugium dla ludzkiej wolności. W naszych czasach rebelia jest albo reakcyjna, albo jest obłudną i tanią farsą.
W demokracji „człowiek zasad” kosztuje tylko nieco więcej.
Według demokraty mieć rację to ryczeć w najsilniejszym chórze.
W rękach demokraty wolność nie jest niczym innym, jak tylko łomem służącym do wyłamania ostatniego już zamka.
Życie jest warsztatem hierarchii. Tylko śmierć jest demokratą.
Nicolás Gómez Dávila
1 grudnia 2019 o 11:39
Nicolás Gómez Dávila (ur. 18 maja 1913 w Bogocie, zm. 17 maja 1994 w Bogocie) – kolumbijski myśliciel, filozof i teolog polityczny.
Nicolás Gómez Dávila urodził się 18 maja 1913 roku w Bogocie. Jego ojciec był zamożnym kupcem i przemysłowcem. W 1919 roku, gdy miał 6 lat, rodzina wyjechała do Europy, a młody Gómez Dávila kształcił się w kolegium benedyktyńskim. Tam Gómez zachorował na przewlekłe zapalenie płuc, które przykuło go do łóżka na 2 lata. W związku z chorobą, zamiast uczęszczać do zwykłych szkół, pobierał indywidualne lekcje u filologów klasycznych i filozofów. To zaowocowało u niego ogromnym uwielbieniem dla literatury klasycznej, które — po powrocie w latach 30. XX wieku — przyczyniło się do budowy ogromnej prywatnej biblioteki zawierającej około 30 tysięcy woluminów. Nigdy nie podjął nauki na uczelni wyższej.
W 1936 powrócił do ojczyzny i w rok później ożenił się z Emilią Nieto Ramos (1909–1995). Mieli troje dzieci, dwóch synów i córkę.
W 1948 roku przyczynił się do ufundowania Uniwersytetu Andyjskiego w Bogocie.
W 1954 jego brat wydał prywatnym nakładem pierwszą książkę Gómeza Dávili. Był to zbiór notatek i aforyzmów pod tytułem Notas I (drugi tom nigdy się nie ukazał). Wydrukowano tylko 100 kopii, które zostały rozdane jako prezenty dla przyjaciół. Podobnie stało się z wydanym pięć lat później tomem Textos I.
Gómez nigdy nie przyjął propozycji obejmowania stanowisk związanych z polityką (proponowano mu np. stanowisko ambasadora w Londynie) i całe życie był krytykiem i przeciwnikiem demokracji. Ze szczególnym naciskiem krytykował koncepcję suwerenności ludu jako bezpodstawne i niebezpieczne odrzucenie suwerenności Boga. Współczesne ideologie, takie jak: liberalizm moralny, demokracja, socjalizm były głównym celem ataków Gómeza, ponieważ uważał, że świat pod ich wpływem ulega dekadencji i zepsuciu. Nie mógł się również pogodzić z decyzjami Soboru Watykańskiego II, które zmieniły stosunek Kościoła do wolności religijnej, a także przedstawicieli innych wyznań (Kiedy Kościołowi nie udało się skłonić ludzi, aby praktykowali to, czego naucza, współczesny Kościół postanowił nauczać tego, co ludzie praktykują). Jako katolicki tradycjonalista uważał je za zerwanie z Nieomylnym Magisterium.
Podobnie jak Juan Donoso Cortés, Gómez Dávila uważał, że wszelkie błędy polityczne ostatecznie wynikają z błędów teologicznych. Dlatego jego filozofię można scharakteryzować jako pewną formę teologii politycznej.
Zmarł 17 maja 1994 roku w swej domowej bibliotece w Bogocie. Jego publikacje zostały przetłumaczone na niemiecki, włoski, francuski i polski
1 grudnia 2019 o 16:30
Ponieważ odbierający idee intelektualny aparat naszych współczesnych nastawiony jest wyłącznie na tę częstotliwość, która autoryzowana została przez nowoczesne dogmaty, to przebiegłe demokracje zrozumiały, jak dalece zbędna jest cenzura.
Jakaś cenJEWura jednak dziś jest.
1 grudnia 2019 o 17:04
Generalnie to wszystko to jest czysta prawda, wyśmienicie się to czyta, niemal każde zdanie dostarcza amunicji do walki z tym chorym syfstemem, szkoda tylko, że NGD nie znał problemu rasowego w tym żydowskiego. Rozróżniłbym 3 postawy:
1. Konserwatyzm (vel prezerwacjonizm) rasowy, który chce zachowania kulturotwórczej rasy i walki z jej koszernymi destruktorami.
2. Konserwatyzm kulturowy (tu bym umieścił NGD) – który chce zachowania tradycyjnej kultury (ale nie mówi o zachowaniu jej aryjskich twórców) i walki z destrukcyjnym rasowo i kulturowo liberalizmem (ale nie mówi o walce z jego koszernymi tfu-rcami).
3. CUCKserwatyzm, który chce konserwować destrukcyjny rasowo i kulturowo liberalizm (broniąc go przed totalizmami z prawa i z lewa) i czci jego koszernych tfu-rców. (tu się wpisują różne pisuary, cuckfederacje, liberTARDianie, narodupowcy itd.).
1 grudnia 2019 o 17:37
*Generalnie to wszystko to jest czysta prawda
Poprawka: wszystko nie, ale prawie wszystko.
2 grudnia 2019 o 21:26
Bardzo dobre uwagi kolegi. Dlatego też na dłuższą metę nie ma współpracy między nami, a rożnymi konserwami. Można wykorzystywać ich dorobek ideowy na pewnych polach i tyle.
4 grudnia 2019 o 15:57
dobre! trafne! krótko, zwięźle i na temat! aktualne! niestety…
5 grudnia 2019 o 18:15
Ja bym tutaj sprecyzował, ponieważ czas nie staje, pojęcia ewoluują i dzisiaj, u nas i w tej zafajdanej UE raczej bardziej niebezpieczne i dotkliwe są: socjalizm, jeszcze rodem z komuny, PRL, demokracji ludowej; dodatkowo nie liberalizm, bo tego u nas nie ma a raczej libertynizm! Postepowosc, PC polityczna poprawność, demosracja, ochlokracja, sejm/senat/chory parlamentaryzm, paranoja głosowań, debat, polemik, rządów większości a jak trzeba to i mniejszości/vide pederasci na forum publicznym, w szkołach, urzędach, we władzach każdego szczebla!/zgroza!obłęd!szaleństwo współczesności ponowoczesnej! I marxistowskiej właśnie!
11 grudnia 2019 o 21:39
„nie liberalizm, bo tego u nas nie ma a raczej libertynizm”
A właśnie że jest. (((Kto))) ci takich głupot naopowiadał że nie ma? Ustalmy jedno: Liberalizm = libertynizm. Albo raczej: libertynizm jest nieodłączną częścią liberalizmu. Ale liberalizm nie ogranicza się do libertynizmu gdyż dotyczy nie tylko sfery kultury, ale również sfery politycznej i gospodarczej. I w żadnej z tych sfer nie wychodzi na dobre.
11 grudnia 2019 o 21:42
I skończ to korwinowskie sranie, że wszystkiemu winny jest zły socjalizm. Ustalmy jedno: socjalizm NARODOWY – dobry, socjalizm ANTYnarodowy – zły, OK?
11 grudnia 2019 o 21:47
Przede wszystkim główny błąd liberalizmu polega na tym, że wolność uważa nie za środek służący czynieniu dobra, ale za cel sam w sobie. Tymczasem człowiek jest wolny po to by robić dobro, a nie cokolwiek. W tym sensie liberalizm jest antydoktryną, bo liberał wie czego nie chce (przymusu z zewnątrz), ale nie wie czego chce, bo czy liberałowie mają odpowiedź na pytanie co począć z wolnością? Nie. A to kluczowe pytanie brzmi: wolność – do czego? Co z nią robić? Liberał chce po prostu maksymalnej wolności jednostki we wszystkich sferach życia, ale nie wie co z tą wolnością robić. Dlatego liberalizm (i jego wyznawcy) nadaje się do spłukania w klozecie.
11 grudnia 2019 o 21:59
Dodatkowo: trzeba jeszcze wspomnieć o tym, że z rasowego punktu widzenia, liberalizm, głosi by odrzucić na bok wszystkie względy rasowe, kierować się czystym indywidualizmem, liczy się jednostka. Dlatego jest od setek lat znakomitym narzędziem w rękach tej (((rasy))), która kieruje się rasowym solidaryzmem. Jednostka zawsze przegra w starciu z grupą. Gdy: Żyd bije się z Aryjczykiem, pierwszemu na pomoc skacze całe plemię Żydów, a Aryjczycy stoją z boku i patrzą, bo Żydzi im przeprali mózgi liberalizmem, tak że uważają, że interwencja po stronie rasowego brata, to byłaby dyskryminacja, to byłoby niesprawiedliwe. W ten sposób Żydzi opanowali wszystkie dziedziny życia, nasze finanse, politykę, media, edukację (i wykorzystują dziś tą dominację by nas eksterminować)… wzajemnie się wspierając i promując jeden drugiego, a dla nas ważna była jednostka, nie rasa… Innymi słowy: liberalizm jest rasowym samobójstwem. I trzeba go odesłać tam gdzie jego miejsce: do diabła.
18 maja 2023 o 16:12
„Nasza cywilizacja jest barokowym pałacem, do którego wtargnęła kudłata zgraja.”
Chyba raczej: pejsata zgraja