Będący wcześniej premierem Recep Tayyip Erdogan zwyciężył w wyborach prezydenckich odbywających się w Turcji. Były premier przy wyniku 52,1% wygrał już w pierwszej turze.
Erdogan znajduje się przy władzy od 2003 roku, a po tym jak dowiedział się o wynikach wyborów udał się do XV-wiecznego meczetu Sultan Eyup w Stambule. Nowo wybrany prezydent podziękował wszystkim „którzy przyczynili się do tego wyniku” oraz oświadczył, że „podniesiemy poziom naszej demokracji i będziemy nadal kroczyć ścieżką procesu pokojowego, by rozwiązać konflikt kurdyjski”. „Oby Bóg dopomógł nam na naszej drodze” – dodał prezydent. Frekwencja wyborcza wyniosła 76,6%.
Polityka Erdogana jako premiera i rządzącej Partii Sprawiedliwości i Postępu wobec Syrii, polegająca na sprzyjaniu ugrupowaniom terrorystycznym, które zaczęły stwarzać zagrożenie dla samej Turcji, spotkała się z radykalnym sprzeciwem opozycji i dużej części społeczeństwa. To oraz „islamizacja w białych rękawiczkach”, której wyrazem było wdrażanie kolejnych ograniczeń swobód (zwłaszcza wobec kobiet) sprzecznych ze świeckim ustrojem i kemalizmem, a także narastające problemy natury społeczno-ekonomicznej, doprowadziły wiosną 2013 roku do wybuchu masowych zamieszek w Stambule. W wyniku przeprowadzonej przez siły bezpieczeństwa pacyfikacji zginęły co najmniej 22 osoby, a ponad 5000 odniosło rany.
W ostatnim czasie, Recep Tayyip Erdoğan wygłosił kilka ostrych przemówień, w których potępił izraelskie ludobójstwo w Strefie Gazy, porównując je do zbrodni hitlerowskich. Spowodowało to oziębienie i tak chłodnych relacji Ankary z Tel-Awiwem. Masowe pro-palestyńskie protesty wspierane przez turecki rząd doprowadziły do rezygnacji wielu izraelskich dyplomatów z pracy w ambasadzie Izraela w Turcji.
KK/DD
Na podstawie: pap.pl, rt.com
11 sierpnia 2014 o 17:55
A wniosek z tego taki, że sytuacja w bliskowschodnim kotle jest trochę bardziej złożona niż starcie sił dobra i zła.
11 sierpnia 2014 o 18:22
@TB
Prawdę mówiąc zawsze tak było, Bliski Wschód to nie (Azja, Europa, Afryka) zapomina o tym wielu Nacjonalistów, Bliski Wschód to Bliski Wschód tam na wiele rzeczy patrzy się inaczej, więc np: porównaniu Polski do Syrii, jak to nie którzy porównują już na starcie nie ma sensu.
11 sierpnia 2014 o 21:04
Nigdy nie jest tak, że mamy do czynienia ze starciem Dobra i Zła, ucieleśnionych w postaci dwóch aktorów państwowych/niepaństwowych walczących ze sobą. Świadkami takiego starcia być może będą Ci, którzy dożyją Apokalipsy.
.
Po jednej i po drugiej stronie są ludzie. Można natomiast szacować, czy ktoś ma więcej racji, czy ma jej mniej. Oraz gdzie leży więcej dobrych intencji, która ideologia jest mniej skażona, itd.
11 sierpnia 2014 o 21:35
@Sigurd
Dokładnie, otóż znaczna część środowisk LGBT uważa że i tak pójdą do nieba bez względu na wszystko, ale to nieprawda Sodomia to wielki grzech który należy piętnować za wszelką cenę można powiedzieć że rozwój Sodomii zawsze kończył się upadkiem danego Kraju, tylko jak to przetłumaczyć środowisku LGBT gdzie jakakolwiek rozmowa w internecie kończy się na tym że zostaję homofobem.
12 sierpnia 2014 o 00:06
@Nacjonalista
Zgoda. Ale czy ma to cokolwiek wspólnego z tematem wpisu?
12 sierpnia 2014 o 00:32
@Sigurd
Pewnie że NIE!!!
Podałem przykład że każdy ma swoje zdanie i tyle, na przykładzie środowisk LGBT.
12 sierpnia 2014 o 12:51
Erdogan potępia ludobójstwo w Gazie, a po chwili wspiera terrorystów w Syrii, którzy walczą z jednym z niewielu rządów, które realnie wspierają palestyńską walkę. Zresztą podobnie czynią różni lewicowi politycy. Tu potępiamy, a za chwilę spotkanie z organizacjami żydowskimi i rozmowy w miłej atmosferze, bo trzeba walczyć z „antysemityzmem”.
12 sierpnia 2014 o 13:25
@Nacjonalista – to kompletnie spudłowałeś, bo ja nie pisałem o walkach między ideologiami, a o wojnach i konfliktach zbrojnych. W walkach ideologicznych miejsca na relatywizm nie ma, natomiast w wojnach niestety nic nie jest czarno-białe. Są oczywiście przypadki jaskrawe, np. wojna polsko-bolszewicka. Ale na Bliskim Wschodzie to zazwyczaj tak nie wygląda.
.
Nie jest tak nawet we wspomnianej wyżej Syrii, gdzie oprócz rozmaitych „szczurów” w walce przeciw Assadowi brali udział świeccy mudżahedini (np. Ghurab al-Sham), czy baasiści z Iraku. W zeszłorocznym wywiadzie dla ABC Assad potwierdził, że w szeregach opozycji są też „umiarkowani bojownicy”, tyle że wypierają ich islamistyczne świry z al-Nusry i ISIS.
.
Kolejny przykład pomieszania z poplątaniem to Egipt. Wręcz idealny. Mursi był przeciw Assadowi, Mursi miał bardzo dobre relacje z Iranem. Przewrót „naserysty” Sisiego gorączkowo poparła (finansowo i dyplomatycznie) Arabia Saudyjska, potępiła jednym głosem Turcja i Iran (mimo wzajemnych sporów o Syrię). Sisi pojechał do Moskwy, Moskwa ogłosiła, że z chęcią sprzeda najnowsze technologie (w tym S-300, MiG 29) do Egiptu. Problem z kredytem na zakup. Odzywa się Arabia Saudyjska, że chętnie pomoże obu stronom. WTF? Moskwa i Rijad razem w obronie Sisiego, Teheran i Ankara za Braćmi Muzułmanami. Dalej: przewrót Sisiego poparli iraccy i syryjscy baasiści, wyraził swoje zadowolenie Assad. Ale jeszcze większe zadowolenie wyraził Izrael. W końcu Sisi to koniec trzęsienia ziemi nad eksportem gazu do Tel-Awiwu, za psie pieniądze (na czym egipskie służby zbijały z Izraelem miliardy).
.
I gdzie tu miejsce na „siły światła”, „prawdę”, etc.? Na pewno ucieleśnieniem tych terminów nie jest w tym przypadku jakiekolwiek państwo, czy rząd. Trzeba brać pod uwagę kontekst i sympatyzować z jednymi przeciw drugim wtedy, kiedy ma to jakiś sens.
12 sierpnia 2014 o 18:52
I w takich chwilach ujawnia się słabość myślenia w kategoriach „ten nasz, ten nie nasz”. Jak nasz to jego kolega też nasz. A jak zrobił jedno dobrze, to drugie pewnie też. Stąd na przykład cała ta śmieszna rusofilia/antyatlantyzm. Jak Putin goni pedałów, to nawet obozy w Korei Północnej przebolejemy. Bo oni tacy antyliberalni.
To jest wszędzie. Taki na przykład Gibson, to był przecież znowu „nasz” święty w Hollywood. A za chwilę się puszcza i po pijaku babę tłucze. Albo taki Cejrowski. Dobrze chłop gada, ale czasem jak coś powie, to nie wiadomo gdzie się schować.
Działa to także w odwrotną stronę, także w naszych kręgach. Jak Bosak czy Ziemkiewicz powie coś celnego, to tym gorzej dla niego, bo i tak jest „sprzedany”, „systemowy” itp itd.
To jest próg do pokonania. Uświadomić sobie, że świat nie jest czarno-biały, a równocześnie zachować Ideę.