Od kilku lat państwa europejskie zmagają się z osławionym „kryzysem”. W obliczu zwijania się krajowych gospodarek, kurczących się rynków, rosnącego bezrobocia i (selektywnych skądinąd) oszczędności budżetowych liczne grupy tak zwanych zwykłych ludzi nęka przede wszystkim jedno pytanie: jak utrzymać dotychczasowy poziom życia? Nie zauważyłem, by ktokolwiek wyrażał odmienny pogląd – że stopy życiowej sprzed „kryzysu” nie warto bronić. W codziennych rozmowach nieraz wyrażane są niby zdroworozsądkowe rachuby na przeczekanie „kryzysu”: prędzej czy później przecież się skończy i wszystko wróci do normy, a wtedy odbijemy sobie dzisiejsze zaciskanie pasa. I znowu nikt nie pyta, dlaczego właściwie za normę mamy uważać akurat sytuację Europy przed „kryzysem” ani skąd się bierze wiara, że ona kiedykolwiek powróci.
W przyszłości wcale nie musi być, jak bywało kiedyś. Mało tego. Nie każde gospodarstwo domowe musi mieć dwa auta (ani nawet jedno), parę komputerów, kilka telefonów komórkowych czy plazmowy telewizor na ścianie. Nie każde małżeństwo musi posiadać osobny, wolnostojący dom albo mieszkanie w apartamentowcu. Nie każda rodzina musi na wakacje jeździć na Seszele, ani nawet do Francji, Włoch, Hiszpanii czy Grecji. Stopień upowszechnienia tego typu elementów życia to dość wątpliwa miara postępu. I dlatego nie powinni mieć pretensji do losu ci, którzy przez „kryzys” spadli z takiego poziomu „konsumpcji” różnych „dóbr rynkowych” albo też w ogóle nie zdążyli go osiągnąć.
„Kryzys” okaże się dobroczynny, jeżeli większa liczba dotkniętych nim ludzi na powrót uświadomi sobie, że nie to jest celem naszego życia, nie to jest właściwym przedmiotem naszych dążeń i wysiłków.
Ekonomiści, lub raczej ideolodzy liberalizmu udający ekonomistów, wmawiają nam od dawna, że „konsumpcja” polega na wydawaniu pieniędzy – na cokolwiek, ze wskazaniem na zbytki. Poprzez „konsumpcję” – mówią – człowiek zaspokaja swoje „potrzeby”. Z kolei „potrzeba” to według nich tylko „subiektywne poczucie braku czegoś”. Skoro potrzeby są z definicji subiektywne, nie można ich porównywać pod względem realności: potrzeba uboższego „konsumenta”, który chciałby kupić bochenek chleba i „potrzeba” zamożniejszego „konsumenta”, który chciałby kupić nowy, bardziej luksusowy samochód, co do istoty niczym się od siebie nie różnią. Podstawową metodą działania biznesu stało się „stwarzanie potrzeb” u ludzi, którzy wcale ich nie odczuwają, za pomocą przemyślnie opracowanych chwytów marketingowych, socjotechnicznych i reklamowych (w innych okolicznościach nazwano by to zwyczajnie praniem mózgu). „Kryzys” może okazać się pożyteczny, jeżeli ponownie nauczy ludzi odróżniać potrzeby prawdziwe od wymyślanych przez chciwych handlarzy i w ten sposób zerwie zasłonę liberalnego, pseudo-ekonomicznego bełkotu. Człowiek musi konsumować żywność, a nie gadżety, zagraniczne wycieczki i fatałaszki z metkami modnych firm. „Trzeba zacząć surowe życie” – przedwojenny slogan propagandowy Obozu Zjednoczenia Narodowego nabiera dziś dla nas aktualnego i bardzo praktycznego znaczenia.
„Kryzys” ekonomiczny niesie wreszcie jeszcze jedno możliwe dobrodziejstwo: stwarza okazję, by ponownie odkryć tradycyjne dobra kultury. Ich „konsumpcja” nie wyjaławia, lecz wzbogaca wnętrze człowieka, a dostęp do nich jest zwykle tani czy wręcz darmowy – inaczej, niż w przypadku wytworów komercji.
Adam Danek
1 lutego 2014 o 12:05
Świetny artykuł.
1 lutego 2014 o 19:05
Jak tu nie widzieć wspólnych spojrzeń miedzy nacjonalizmem a socjalizmem
2 lutego 2014 o 01:22
Jako felieton jest to zgrabne, ale czy oddaje rzeczywistość? O dobrodziejstwach kryzysu powiedzcie komuś kto wyrabia darmowe nadgodziny, bo „jak się nie podoba, to na stanowisko jest 10 chętnych”. Powiedzcie komuś kto rezygnuje z kupna książki, bo go nie stać albo nie widzi się miesiącami z dzieckiem, bo pojechał za pracą.
.
Już ja widzę te armie bezrobotnych zajmujących się poezją, astronomią, dbających o prawidłowy rozwój dzieci…które oczywiście będą teraz płodzić na potęgę, bo nic tak nie zachęca do płodzenia dzieci jak komornik na horyzoncie.
.
K..wa po prostu renesans! Proponuję zobaczyć wyrafinowane społeczeństwa Bangladeszu i Kongo. Albo żeby daleko nie szukać – Ukrainy.
.
A znajoma z korpo jak wracała do domu po dwudziestej, tak wraca.
2 lutego 2014 o 15:39
Myśl autora nie jest oryginalna . Nieco inaczej ,dużo wcześniej, sformułował ją telefonista Chodounsky . On mianowicie twierdził , że wojna jest pożyteczna , ponieważ oprócz ludzi przyzwoitych ginie na niej cała masa łajdaków . Artykuł jest wspaniały , ponieważ autor i całe jego środowisko przepięknie się odsłonili .W komunizmie , nazizmie , euroatlantyzmie i , jak wynika z powyższego artykułu , euroazjatyzmie chodzi o zrobienie z nas niewolników . Na czym polega istota niewolnictwa ? Na utracie władzy nad bogactwem przez siebie wytworzonym . Właśnie autor radośnie nam zakomunikował , że stan bycia rabowanym , który traktujemy jako dopust boży , jest pożyteczny . Niedawno Tadeusz Mosz , dawniej agent komunistycznej bezpieki , a obecnie najmita znienawidzonego euroatlantyzmu oznajmił w TVP, że własność wyszła z mody . Dokładnie w tym samym tonie wypowiedziało się niedawno pisiorstwo w osobach Ryszarda Bugaja i profesora Glińskiego . Oni zapowiedzieli wielką konfiskatę również dla naszego dobra. Nawet monarchizm w osobie Jacka Bartyzela w końcu ubiegłego roku zajął niechętne stanowisko wobec „prymitywnej” chęci Polaków do bycia zamożnym i wygodnego życia .Dziwnie współgra z tymi wszystkimi głosami zapowiedż Donalda Tuska obrabowania nas z dodatkowych 24 miliardów w bieżącym roku. Można dojść do jednego wniosku , że czeka nas w niedalekiej przyszłości próba pozbawienia nas tego , co komu udało sie naciułać przez ostatnie 25 lat . Oczywiście dla naszego dobra , żebyśmy byli lepszymi ludżmi . Przepadam za , jak to się mówi , wykładaniem kawy na ławę , dlatego muszę powtórzyć , że artykuł jest bardzo pożyteczny.
2 lutego 2014 o 16:49
Tak, to są konstrukcje logiczne w stylu „Dobrze że ukradli mi samochód, bo teraz muszę chodzić piechotą i będę zdrowszy”
4 lutego 2014 o 07:17
@mirek
„Niedawno Tadeusz Mosz , dawniej agent komunistycznej bezpieki , a obecnie najmita znienawidzonego euroatlantyzmu oznajmił w TVP, że własność wyszła z mody”
.
Zaintrygowało mnie to, co napisałeś o Moszu i na stronie Gabriela Maciejewskiego znalazłem:
http://coryllus.pl/?p=947
Tyle, że Maciejewski pisze, że Mosz oznajmił to nie w TVP, tylko w Tok FM. Czyli on o tym nawija już w różnych miejscach, a więc nie był to jednorazowy incydent, tylko jest to cykliczna tresura.
Maciejewski jeszcze pisze o „przebąkiwaniach Żakowskiego i Sierakowskiego o tym, że należy znieść dziedziczenie”.
Jakby kto nie wiedział, to likwidacja własności prywatnej i dziedziczenia, to 2 punkty ze słynnego planu nakreślonego do realizacji iluminatom przez Adama Weishaupta w XVIII wieku.
4 lutego 2014 o 07:20
@mirek
” Dokładnie w tym samym tonie wypowiedziało się niedawno pisiorstwo w osobach Ryszarda Bugaja i profesora Glińskiego . Oni zapowiedzieli wielką konfiskatę również dla naszego dobra.”
.
Gdzie i kiedy to powiedzieli/napisali?
4 lutego 2014 o 12:49
“Mamy w Polsce dygresywne podatki. Ludzie o wysokich dochodach płacą bardzo niskie podatki, ludzie o niskich dochodach płacą relatywnie wysokie podatki. Co by było, gdybyśmy przesunęli ciężary podatkowe? Ludzie o niskich zarobkach prawie cały swój dochód wydają na produkty krajowe, ludzie o wysokich dochodach dużo oszczędzają i dużo wydają na dobra luksusowe z importu. Tu moglibyśmy bez zderzenia z normą oszczędnościową uzyskać przyrost popytu na produkty krajowe. (..) To jest bardzo ważne też z tego puntu widzenia, że pewne przesunięcie tych ciężarów da ludziom poczucie, że kiedy trzeba zaciskać pasa, to nie tylko na ich bardzo już zaciśniętych brzuchach. To jest dziś w Polsce warunek stabilności politycznej”.
I zakończył swoją wypowiedź stwierdzeniem: “Jeżeli ludzie nie uwierzą, że kartka wyborcza służy do tego, by się upomnieć o swój interes, to w Polsce sprawy pójdą według scenariusza “armageddonu”. To są słowa Bugaja . Link -http://www.blogpress.pl/node/18219
4 lutego 2014 o 13:03
Patrząc na Majdan , bez względu na jego naszą ocenę , zdajemy sobie sprawę jak ważne jest posiadanie przez ludzi majatku . Ludzie nie posiadający niczego są bezbronni. Ludzie posiadajacy cokolwiek w Polsce są naszą nadzieją . Ich przedstawia się jako najgorszy element . Właśnie ich chce zniszczyć podatkami Bugaj . Nikt z pozostałych obecnych na sali nie zaprotestował.
4 lutego 2014 o 13:23
@szef połączonych sztabów
Dwa poprzednie moje wpisy były skierowane do ciebie . W pośpiechu zapomniałem nagłówka.