W grudniu zrobiły się głośno, gdy Sąd Najwyższy orzekł, że nie ma narodowości śląskiej, a dążenie do autonomii Śląska należy ocenić jako dążenie do osłabienia jedności oraz integralności państwa polskiego, co jest sprzeczne z zasadą wynikającą z art. 3 Konstytucji RP. Uważam, że kwestia ta nie została dostatecznie omówiona w środowisku ruchu narodowego, dlatego w tym artykule postaram się udzielić odpowiedzi na tą trudną kwestię.
Kwestia stosunków nacjonalistów do „narodowości śląskiej”, Ruchu Autonomii Śląska oraz autonomizmu śląskiego w ogóle, jest kwestią złożoną i trudną. Nie sposób udzielić tutaj odpowiedzi „tak” lub „nie”. Należy uwzględnić tutaj poszanowanie nacjonalistów do dążeń narodowych innych grup, słuszność znajdowania się ziem Dolnego Śląska w III Rzeczypospolitej (a także stosunki z niemieckimi nacjonalistami), a także polski interes narodowy.
Okoliczności znalezienia się Śląska w granicach Polski
Podnosząc kwestię śląską należy pamiętać o okolicznościach w których region ten został przyznany Rzeczypospolitej (wówczas Ludowej). Nie należy zapominać o tragedii, która spotkała Ślązaków niemieckich podczas inwazji Armii Czerwonej. Należy pamiętać o mordach i gwałtach na osobach cywilnych, o odbieraniu dorobków całego życia, a czasem żyć całych pokoleń. Jeśli nie otoczymy pamięcią ofiar sowieckich zbrodni, będziemy hipokrytami, wspominając ofiary sowieckiej inwazji na ziemie polskie i sowieckiej okupacji Kresów Wschodnich.
Osoby, które pomimo czerwonej zarazy uratowały się, a których potomkowie całe życie pracowały dla Polski zasługują na szacunek i poszanowanie wszelkich praw. W tym przypadku jeśli nie będziemy respektować ich praw, także będziemy hipokrytami, gdy będziemy domagać się respektowania praw mniejszości polskiej na wschodzie.
Jednakże czy prawem Ślązaków i Niemców śląskich jest utworzenie niepodległego państwa śląskiego? Moim zdaniem nie. Ślązacy nigdy nie prowadzili krwawych walk narodowo-wyzwoleńczych. Postulat niepodległości, jak i autonomii, nie jest jednogłośnie popierany w tym regionie. Obecnie zdecydowaną większością są tam Polacy przesiedleni z Kresów i innych części Polski, Polacy zamieszkujący ten region w czasie wojny i przed wojną, a także całkowicie lub prawie całkowicie spolonizowani Ślązacy. Dlatego też, o ile okoliczności znalezienia się większości Śląska w granicach Polski są tragiczne i musimy o tej masakrze pamiętać, to nie sprawiają one, że autonomia lub niepodległość Śląska są uzasadnione. Poszanowanie dla niezależności mniejszości i przyzwolenie na działalność kulturalną – jak najbardziej, ale poszanowanie dla działalności antypolskiej i mającej na celu osłabienie integralności państwa polskiego – nie.
Śląsk a stosunki pomiędzy polskimi i niemieckimi nacjonalistami
Wśród radykalniejszych niemieckich nacjonalistów, często wchodzących w neonazizm, można spotkać roszczenia do Śląska (i nie tylko). Tereny, która Polska uzyskała po II Wojny Światowej kosztem III Rzeszy, bywają nazywane Niemcami Wschodnimi. Na coś takiego nie możemy pozwolić, w imię dziwnie rozumianej jedności nie powinniśmy akceptować takich słów i takich zachowań. Natomiast zrozumieć musimy tęsknotę Niemców za terenami nadodrzańskimi, gdyż jest to tęsknota podobna do tej, którą Polacy odczuwają w stosunku do Kresów Wschodnich. Dopóki tęsknota ta nie przechodzi w postulaty polityczne, nie mamy prawa mieć o nią pretensji.
Musimy pamiętać także, że nie cały niemiecki ruch narodowy jest nastawiony na ekspansję na wschód. Duża jego część pogodziła się z tą utratą i- pomimo tęsknoty- respektuje polskie prawa także do Dolnego Śląska i Śląska Opolskiego. „Nigdy więcej bratniej wojny”. To hasło, które powinno przyświecać zarówno niemieckim, jak i polskim nacjonalistom. Niemcy powinni pamiętać, że bestialsko zachowywali się na okupowanych terenach. Polacy powinni pamiętać, że otrzymali dużą część terenów Rzeszy Niemieckiej. Obie strony poniosły znaczące straty, jednakże ich rozpamiętywanie niczego dobrego nie przyniesie. Zarówno „Polacken tango” zespołu Landser, jak i „Oda” zespołu Deportacja 68 powinny został wykreślone z nacjonalistycznych śpiewników.
Śląska świadomość narodowa, a zasada poszanowania racji innych narodów.
Gdy mówimy o Palestynie lub krajach zniewolonych przez amerykański imperializm, wielokrotnie podkreślamy zasadę poszanowania racji innych narodów, prawo każdego narodu do własnego państwa. W ostatniej dyskusji na temat Palestyny na tym portalu („Adam Danek: Palestyńskie miraże”, „VonSchwarzau: Wolna Palestyna. Polemika z tekstem Adama Danka”, „Bartosz Bekier: Palestyńskie aspiracje, czyli w obronie intifady”) większość dyskutantów podkreśla, że czas nie jest wyznacznikiem istnienia narodu. A więc czy oznacza to, że Ślązacy również mają prawa do ogłoszenia się narodem, a europejscy nacjonaliści mają wspierać ich dążenia?
Podstawową różnicą pomiędzy Palestyńczykami i innymi bronionymi przez nacjonalistów narodami, a Ślązakami, jest to, że Ślązacy nie są w żaden sposób prześladowani. Po II Wojnie Światowej były przesiedlenia, aczkolwiek Polacy, a już na pewno polscy nacjonaliści, nie mieli na nie większego wpływu. Mogę zapewnić wszystkich Ślązaków, jak i Niemców, że gdyby Polska miała wybór pomiędzy Breslau i Stettin, a Wilnem i Lwowem, to wybrałaby drugi zestaw. Ale żadnego wyboru nie mieliśmy, staliśmy się ofiarami inżynierii społecznej Stalina, podobnie jak i Niemcy i wiele innych narodów. Oprócz tego, poza rozbiciem dzielnicowym, Śląsk nigdy nie był niepodległym państwem. Jeśli weźmiemy ten okres czasu za miarodajny, to utwórzmy też niepodległe państwo mazowieckie, małopolskie itp. Wiem, że Palestyna również nigdy nie była niepodległa, jednakże ludność palestyńska znacznie różni się od ludności żydowskiej. A Ślązacy nie różnią się od Polaków. Posługują się w zdecydowanej większości tym samym językiem, są bardzo podobni etnicznie (bo Ślązacy nie są Germanami, a Słowianami), mocno powiązani gospodarczo i kulturowo. Z pewnością gdyby naród śląski istniał, to upomniałby się o swoją niepodległość w pierwszej połowie XX w., gdy wydawało się to być najłatwiejsze. W związku z tym trudno znaleźć uzasadnienie dla istnienia śląskiej świadomości narodowej. Nie neguję tego, że w niewielkim stopniu występuje ona nie mocno ograniczonym obszarze (bo na Dolnym Śląsku, który geograficznie i historycznie wydaje się być najmniej polskim, o Autonomii nie ma nawet dyskusji), jednakże są to bardzo aspiracje jednostek, a nie społeczności.
Wolny Śląsk jako panowanie przez podzielenie
Nie należy zapominać o roli Unii Europejskiej i jej pożytecznych idiotów w ideologii niepodległego Śląska. Postulat utworzenia Wolnego Śląska to postulat utworzenia kraju, który dysponowałby tylko węglem i zapewne węgiel byłby tam głównym pożywieniem. Śląsk w maksymalnym wymiarze (czyli łącznie z małopolskim Sosnowcem i całkowicie spolonizowanym Dolnym Śląskiem), tj. biorąc pod uwagę powierzchnię województwa opolskiego, śląskiego i dolnośląskiego, liczyłby jedynie 41 691,7 km kwadratowych. Tak więc byłby mniejszy od Estonii, Słowacji i Szwajcarii, znacznie mniejszy od Litwy i Łotwy, a także blisko dwukrotnie mniejszy od Czech. Oczywistym jest, że kraj ten byłby całkowicie uzależniony od Unii Europejskiej, być może ze szczególną rolą Niemiec. Wsparcie dla takich idei ze strony Europy jest przykładem dążeń do panowania poprzez podział. Podobnie jak naziści szerzyli idee goralenvolk i kaschubenvolk, aby zniszczyć jedność wśród Polaków, tak obecnie wichrzyciele z zachodu szerzą ideę Autonomicznego Śląska.
Podsumowanie
Podsumowując, istnienie narodu śląskiego jest bardzo wątpliwe. Do tego stopnia, że można uznać, że jest to bardziej aspiracja poszczególnych jednostek, niż dążenie społeczności śląskiej. Organizacje popierające Wolny Śląsk są wspierane przez zachód, aby podzielić Polskę. Idea ta wspierana jest przez pożytecznych idiotów lub osoby nieświadome faktu, że Śląsk nie jest w stanie istnieć jako niezależne państwo. Wolny Śląsk stał się również sloganem dla niemieckiej V Kolumny na Górnym i Opolskim Śląsku, a także dla niemieckich neonazistów. Zarówno niemieccy, jak i polscy nacjonaliści XXI wieku powinni, pamiętając o przeszłości, zauważyć, że obecnie istnieją problemy większe niż animozje sprzed blisko wieku. Należy stwierdzić, że ofiary były po obu stronach, a także, że na chwilę obecną politycznym science fiction jest odzyskanie Wrocławia przez Niemców, jak i odzyskanie Lwowa przez Polaków. Nie należy natomiast mieć za złe Niemcom, że wspominają swoje dawne tereny. Nie powinniśmy czuć się tym obrażeni, gdyż nie ponosimy odpowiedzialności za stalinowską inżynierię społeczną. Tak więc, nacjonalizm polski powinien wyrażać sprzeciw wobec idei autonomii śląskiej. Nie powinien zwalczać chęci zachowania różnorodności kulturowej, jednakże wszelkie działania mające na celu osłabienie jedności oraz integralności Polski, a także szerzenie antypolskiej propagandy na Śląsku, powinny spotkać się z wyraźnym sprzeciwem polskiego środowiska nacjonalistycznego.
13 stycznia 2014 o 10:48
Miałem pewne obawy przed wejściem w ten wpis, ale widzę, że Kolega podszedł do sprawy bardzo rzetelnie. Tekst bardzo dobry, syntetyczny i zawierający konkretne przesłanie. Tak trzymać!
„Zarówno „Polacken tango” zespołu Landser, jak i „Oda” zespołu Deportacja 68 powinny został wykreślone z nacjonalistycznych śpiewników.”
Jak dla mnie, kluczowe stwierdzenie. Tragedią jest, że do dzisiaj rozmaite kapelki i najbardziej idiotyczne piosenki z całego ich repertuaru, stanowią podstawę ideową dla wielu „nacjonalistów” po obu stronach miedzy.
13 stycznia 2014 o 12:10
@Sigurd
Zgadzam się z tym że: „Zarówno „Polacken tango” zespołu Landser, jak i „Oda” zespołu Deportacja 68 powinny został wykreślone z nacjonalistycznych śpiewników.”
Lecz jeśli chodzi o kwestie Śląska, to trzeba wytężonej pracy, wręcz tytanicznej, dlatego że szkody RAŚu są ogromne, nie porozumienia na linii historycznej interpretacji Śląska wykonaniu RAŚu są komiczne i niebezpieczne, nie mówiąc o wylewającej się tu i ówdzie antypolskiej retoryce, kolejna kwestia jest taka że RAŚ współpracuje z PO, do tego otrzymują pieniądze z UE na swoją działalność, powiem szczerze że jeżeli za kilka lat nie rozwiążemy problemu Śląska, to sytuacja w tamtym regionie może bardzo dla nas niebezpieczna.
13 stycznia 2014 o 18:00
Dialekt górnośląski powinien zostać uznany za język regionalny i zrównany w prawach z językiem kaszubskim. To część polskiej kultury zagrożona przez globalizację. Inaczej nie da się go uratować! Choć na codzień mówi nim ponad 0,5 mln ludzi (NSP 2011) jest stopniowo wypierany, a temu procesowi trzeba przeciwdziałać.
13 stycznia 2014 o 18:39
jak świat światem Polak z szwabem NIGDY bratem !
13 stycznia 2014 o 19:59
Zakazać „Polacken tango”? To czego będą słuchać działacze Rychu Nyrydowego z UK?
13 stycznia 2014 o 23:31
O, widzę „wielkopolska” inteligencja szpagatowa w natarciu. Czekamy jeszcze na Wandę, co nie chciała Niemca, tych złych krzyżaków, itd.
Wracając do tekstu – jeżeli miałbym jakieś zastrzeżenia, to tylko do jednoznacznego kategoryzowania Ślązaków w ramach „Słowiańszczyzny”. Jak wspominałem kilka razy pod innymi wpisami, wyjątkowo nie lubię kultu wydumanej moim zdaniem słowiańskości, ale nie o to chodzi. Jeśli mówimy o Ślązakach, to musimy być uczciwi – bliżej im zdecydowanie do kultury polskiej w wąskim rozumieniu (w szerszym ją współtworzą), ale mają w sobie wyraźny pierwiastek „germański” i pochodzenie zupełnie mieszane. Stanowią pewien rodzaj pomostu kulturowego między Polską, a Niemcami. Grunt, żeby chcieli pozostać przy Polsce.
Kolejna sprawa to domniemane wsparcie Niemców dla tendencji separatystycznej, osławiona „V Kolumna”. Z całym szacunkiem dla autora tego naprawdę fajnego wpisu, ale ta V Kolumna to mit i nic poza tym. Państwo niemieckie nie jest w ogóle zainteresowane tworzeniem takich ruchów poza swoimi granicami, degeneracja wewnętrzna jest zbyt potężna i wszechogarniająca. Rozmaite związki wypędzonych i powiernictwa to tylko element cynicznych gierek politycznych niemieckiej prawicy, tak samo jak pierdolamento Davida Camerona o polskich dzieciach na zagranicznych zasiłkach.
Innymi słowy – śląski separatyzm, jak słusznie zresztą zauważono w tekście, swoje korzenie (finansowe, ideologiczne) ma gdzie indziej – w UE. Oczywiście pojawia się problem, gdy utożsamimy politykę UE z Niemcami, jak robi to najgłupsza prawica w Europie. Ale znowu – to brednia.
Unia Europejska finansuje separatyzm na Śląsku, Unia Europejska niszczy Niemcy od środka przez imigrantów, dekadencję, aborcję i wszystko pozostałe. Nie ma tu jakiejkolwiek zależności.
14 stycznia 2014 o 00:49
Sigurd – Niemcy zniszczyli się sami – jakoś mi ich nie szkoda. Z mych obserwacji wynika,że tacy Turcy stają się właściwą klasą średnia w Niemczech, podczas gdy autochtoni degenerują się wchodząc w sektor usług. Najczęściej pracują w koncernach, kosztem własnej działalności i tożsamości są niewolnikami w złotych łańcuchach(świnia bo świnia, lecz to niejaki Gigi na swym ostatnim krążku zręcznie i melodyjnie ujął).
Fakt, że Niemcy mają większość kapitału w zachodnich województwach to jedno, ich ,,Volkstod” to drugie. I co z tego,że Opa – Stuermfuehrer na emeryturce jeździ nowym mercem, jak ma wnuka pedała a wnuczka ,,przygarnęła” biednego ,,refjudżi” z Afryki. Trumna portfela nie ma….
A co do bratania się ze sceną niemiecką – mrzonka. Generalnie zatrzymały się mózgownice między Odrą a Łabą na poziomie XIXw. ,,Blut und Boden”. Nie wiem jak wy, Panowie, ale mi wzorem pokolenie `34, które odrzuciło możliwość bratania się z tymi szumowinami. I żeby było jasne – w historii naszego Narodu, największymi oprawcami byli inni BIALI, ludzie. To my sami, elementowi żydowskiemu pozwoliliśmy na zbyt wiele – plony tego płaciliśmy latami.
Artykuł dobry – Autorze tak trzymaj!
14 stycznia 2014 o 01:07
,,Jeśli mówimy o Ślązakach, to musimy być uczciwi – bliżej im zdecydowanie do kultury polskiej w wąskim rozumieniu (w szerszym ją współtworzą), ale mają w sobie wyraźny pierwiastek „germański” i pochodzenie zupełnie mieszane. Stanowią pewien rodzaj pomostu kulturowego między Polską, a Niemcami. Grunt, żeby chcieli pozostać przy Polsce.”
Jest w tym prawda lecz nie do końca, bliżej im do kultury polskiej bo w znacznym sensie są jednym z kilku filarów Polski, tak tak… tak samo jak Kaszubi zresztą, pierwiastek Niemiecki występuje to fakt, ale częściowo ten pierwiastek jest elementem germanizacyjnym na przestrzeni wieków, nie można o tym zapomnieć, przede wszystkim trzeba szanować pewną: (odrębność, specyfikę, kulturę śląską).
14 stycznia 2014 o 01:41
@tormentor – bardzo ciekawą datę podałeś – zawiązanie polsko-niemieckiego paktu o nieagresji i początek znakomitych relacji, które legły w gruzach 5 lat później.
Mi wzorem nie jest pokolenie polityków, którzy rzucili polską niepodległość i rację stanu w ogień, a następnie wrzucili tam cały naród, uprzednio dbając o rezerwację biletów do Anglii. W wyniku ich działań straciliśmy najlepszą pulę genową, która popełniła wielokrotne harakiri przy okazji września, powstania warszawskiego, itd. Zrobili to pięknie, niczym japońscy Kamikaze, których też darzę ogromnym szacunkiem. Ale jednocześnie wszystko stracili i nic nam nie zostawili, musimy wszystko odbudowywać ze zgliszczy. Odpowiedzialność spada na ówczesnych liderów i autorytety ludu, za wyjątkiem kilku „wariatów”, którzy bezskutecznie usiłowali przekonać naród, że popełnia samobójstwo.
„I żeby było jasne – w historii naszego Narodu, największymi oprawcami byli inni BIALI, ludzie.”
To może powiedzieć każdy inny biały naród z taką samą stanowczością. Nie jesteśmy tu żadnym wyjątkiem. Ewentualnie Jankesi mogliby coś bredzić o Japończykach, ale… skłamaliby wtedy i to bardzo brzydko.
Kwestia zacofania intelektualnego w niemieckim środowisku nacjonalistycznym jest tak samo nierozerwalnie związana z drugą wojną światową i potężnym ciosem w elity. Brakuje wybitnych umysłów i tyle. Polski nacjonalizm też jakoś nie narzeka na nadmiar potęgi intelektualnej, dominuje „wolność wszystkim nacjonalistĄ”, jak świat światem blablabla, „żydy i pedały”, nie kupuj kebaba bo osiedlasz araba, itp. To, co wytykasz (słusznie) niemieckim troglodytom w Polsce znajduje ujście w szeroko rozumianej tematyce Kresów, vide – wylewanie kubików piany na „ukraińskich nie-ludzi”, etc.
Upadek Niemiec to upadek cywilizacji europejskiej. „Jakoś mi ich nie szkoda” – takie stwierdzenie pojawia się bardzo często przy temacie zachodniego sąsiada i mam wrażenie, że jest dość bezrefleksyjne. I nigdy nie jestem w stanie zrozumieć tych szyderstw z dzisiejszych Niemców, bo „Turasy ich zalewają”, bo są cieniem samych siebie… i co z tego? A może spójrzmy na nas i na nasze „wielkie mocarstwo”, rysowane na fejsbukowych grafikach, które w praktyce jest jeszcze bardziej żałosnym protektoratem od RFN-u? Może zamiast śmiać się z opasłych bauerów i dziadków z Wehrmachtu, których córki puszczają się z kolorowymi, popatrzmy na 10 milionów naszych rodaków, którzy uciekli szmacić się – nomen omen – m.in. do Niemiec?
Zachłystujemy się tym samym szambem, co Niemcy, tylko oni są już trochę głębiej. Na sam koniec chciałbym tylko przypomnieć – my i oni należymy do tego samego państwa okupacyjnego. Walczmy więc z nim osobno, obrażając się na siebie nawzajem. Zwycięstwo gwarantowane, am ende steht der Sieg. Tyle wołania na puszczy, bo wpisem na portalu żadnej ze stron nie przekonam.
14 stycznia 2014 o 08:57
Dziwię się że na portalu mieniącym się „narodowo-radykalnym”zamieszczane są teksty uwzględniające-w mniejszym lub większym stopniu-niemieckie pretensje do naszych Ziem Odzyskanych…Polską racją stanu jest bronić polskości ziem zachodnich wszelkimi możliwymi sposobami-szczególnie biorąc pod uwagę już mającą miejsce „pełzającą regermanizację”tych ziem…Używanie niemieckich nazw polskich miast(Breslau,Stettin)jest niedopuszczalne bo sugeruje możliwość rewizji granic…A RAŚ jest dywersyjną,antypolską organizacją i jej działalność powinna zostać zakazana…
14 stycznia 2014 o 12:49
Hehe, „pełzająca regermanizacja”, ładny towar musi być palony.
14 stycznia 2014 o 14:57
@semprerparatus
Czyli, wzorem Twoich znienawidzonych Niemców z lat 30., mamy zamykać się na wszelkie dyskusje, szufladkować sąsiednie narody (wśród których sąsiednich narodów nie ma jakichś historycznych animozji?) i uważać, że nasza Tysiącletnie Rzecz-, to koniec historii?
14 stycznia 2014 o 15:07
Jak dobrze, ze ten „narodowo-radykalny” portal publikuje teksty, których tematy są badane z różnych stron, a nie tylko polskiego szowinistycznego stołka. Czasem zastanawiam się co ludzie muszą mieć w głowach i gdzie jest ich wstyd przed brakiem inteligencji, gdy w fejsbukowych komentarzach niezależnie od wiadomości pojawiają się non-stop te same szablonowe teksty typu: „tępić komunę!!1″, „jebać ruska i niemca, a a ukraińcy to nawet naród nie jest”, „anty Ukraina, bo UPA”, „anty-śląsk, bo to niemce”, „Kresy nasze!”. Ba od taka narodowa lemingoza. Niektórym jeszcze nacjonalizm kojarzy się z chęcią wytępienia wszystkich dookoła, niektórym wystarczy do nacjonalizmu bycie homofobem, antykomunistą, antysemitą, fascynowanie się każdymi teoriami spiskowymi, które uderzają w to z walczymy, więc muszą być prawdziwe etc. A ja się pytam, gdzie jest działanie, czyn? Gdzie tu jest myśl pro-czemuś zamiast anty? Samo klepanie jednego, czy dwóch cytatów Dmowskiego nie dowodzi o inteligencji myśli narodowej.
14 stycznia 2014 o 19:08
Tekst ciekawy, trochę inne spojrzenie od schematycznego, ale na tym polega dział „Publicystyka”. Nie wiem, w którym miejscu uwzględnia on „niemieckie pretensje do Ziem Odzyskanych” – to chyba tajemnica formułujących takie bzdurne zarzuty.
„Nie powinien zwalczać chęci zachowania różnorodności kulturowej, jednakże wszelkie działania mające na celu osłabienie jedności oraz integralności Polski, a także szerzenie antypolskiej propagandy na Śląsku, powinny spotkać się z wyraźnym sprzeciwem polskiego środowiska nacjonalistycznego.”
Jedna i zasadnicza uwaga do Autora. Mianowicie już na początku pisze on, iż powinniśmy w ocenie pewnych zjawisk lub faktów uwzględniać „stosunki z niemieckimi nacjonalistami”. Błąd. Nie powinno nas to w ogóle interesować. Śląsk jest polską ziemią, a z niemieckimi nacjonalistami możemy jedynie na ten temat dyskutować w ten sposób, iż uzupełnimy ich braki w edukacji. Proszę mi wierzyć, z doświadczeń kontaktów zarówno z tzw. Freie Nationalisten jak i oficjalnych organizacji wynika, że to jest właściwe i jedynie słuszne podejście To tyle. Kolejne teksty Autora już niebawem.
14 stycznia 2014 o 19:26
„Jedna i zasadnicza uwaga do Autora. Mianowicie już na początku pisze on, iż powinniśmy w ocenie pewnych zjawisk lub faktów uwzględniać „stosunki z niemieckimi nacjonalistami”. Błąd. Nie powinno nas to w ogóle interesować. Śląsk jest polską ziemią, a z niemieckimi nacjonalistami możemy jedynie na ten temat dyskutować w ten sposób, iż uzupełnimy ich braki w edukacji. Proszę mi wierzyć, z doświadczeń kontaktów zarówno z tzw. Freie Nationalisten jak i oficjalnych organizacji wynika, że to jest właściwe i jedynie słuszne podejście”
Jeszcze nie miałem okazji prowadzić debat z niemieckimi nacjonalistami. Z pewnością faktem jest to, że w debatach powinniśmy twardo obstawać przy swoim zdaniu, tłumaczyć Niemcom przyczyny takiej sytuacji i naszych poglądów.
Jednakże chyba podobnie powinniśmy tłumaczyć panu Zawiszy, który obecnie robi nam wstyd w kwestii litewskiej. Ruch Narodowy, którego hasłem przewodnim było odzyskaniem Kresów, powinien zamilknąć w kwestii polityki wschodniej, ponieważ robi wstyd nam wszystkim, całemu środowisku narodowemu.
14 stycznia 2014 o 23:54
Jeszcze jedna uwaga.
„gdyby Polska miała wybór pomiędzy Breslau i Stettin, a Wilnem i Lwowem, to wybrałaby drugi zestaw”
Granica zachodnia z Wrocławiem i Szczecinem to nie wymysł Stalina, ale fundamentalny postulat Grupy „Szańca” wywodzącej się z przedwojennego ONR „ABC” oraz Narodowych Sił Zbrojnych. Wielcy poprzednicy doskonale rozumieli, iż taka jest sprawiedliwość dziejowa oraz żywotny interes narodu. Utrata Lwowa i Wilna to temat na inną dyskusję.
15 stycznia 2014 o 11:02
Do Sigurd:
„Jeśli mówimy o Ślązakach, to musimy być uczciwi – bliżej im zdecydowanie do kultury polskiej w wąskim rozumieniu (w szerszym ją współtworzą), ale mają w sobie wyraźny pierwiastek „germański” i pochodzenie zupełnie mieszane. Stanowią pewien rodzaj pomostu kulturowego między Polską, a Niemcami. Grunt, żeby chcieli pozostać przy Polsce”.
Pierwiastek germański o którym piszesz pozostał u nielicznych,są to wyniki wieloletniej Germanizacji,Przez 600 lat Śląsk był Niemiecki i mimo tego rdzenni mieszkańcy tego regionu nie dali się,udowodnili to w Powstaniach Śląskich.Szkoda,że są one opluwane na każdym kroku.Najsmutniejsze jest to,iż wielu mieszkańców tego regionu kupuje bajki typu „wojna domowa”.Z drugiej strony sami nie dbamy o odpowiednie nagłośnienie oraz godne obchodzenie rocznic tych zrywów,tak jak to ma miejsce w Warszawie oraz Poznaniu.Wymysł narodu śląskiego jest idealnie wykorzystywany w ubogich grupach społecznych,tam właśnie uderza „sRAŚ”,dodajmy współczesne brukselskie ogłupienie narodu i mamy tego efekty.Podsumowując nie bój się zawsze byliśmy,jesteśmy i będziemy Polakami,a każdy kto twierdzi inaczej sieje herezje.
15 stycznia 2014 o 15:35
„Granica zachodnia z Wrocławiem i Szczecinem to nie wymysł Stalina, ale fundamentalny postulat Grupy „Szańca” wywodzącej się z przedwojennego ONR „ABC” oraz Narodowych Sił Zbrojnych. Wielcy poprzednicy doskonale rozumieli, iż taka jest sprawiedliwość dziejowa oraz żywotny interes narodu. Utrata Lwowa i Wilna to temat na inną dyskusję.”
Niemniej, gdyby Polska miała wybór pomiędzy tymi terenami, to wybór byłby oczywisty w tamtych czasach. Przesiedlenia noszą znamiona zbrodni.
12 sierpnia 2024 o 22:52
Z tym, że ten postulat jest jeszcze starszy i sięga czasów Kazimierza III Wielkiego oraz czasów wojny polsko – rosyjsko – pruskiej.
17 stycznia 2014 o 14:25
Hmm…
@WT
Pełna zgoda, postulat odzyskania ziem zachodnich to nie wymysł Stalina, ale jeden z postulatów Grupy Szańca, podnoszony także przez inne zgrupowania w łonie polskiego nacjonalizmu w trakcie wojny.
Jednocześnie pamiętajmy, że i Stalin chciał dokładnie tego samego, lecz on bynajmniej nie widział w tym żywotnego interesu narodowego Polski. Przeciwnie – chciał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze, osłabić żywioł antykomunistyczny i antysowiecki tym osobliwym „gestem” (i udało mu się, bo nawet emigracja w swej większości pochwaliła politykę „odzyskiwania ziem”), po drugie – intencją było również skłócenie na całe dekady narodu polskiego z niemieckim, niemożność stworzenia jakichś zażyłych relacji, które wymierzone byłyby w interesy sowieckie, o czym explicite pisał bodajże Mackiewicz (dokładnie nie pamiętam).
Teraz zastanówmy się, czy dzisiejsze spory między nacjonalistami polskimi, niemieckimi i ukraińskimi nie są właśnie pośmiertnym rechotem Stalina. Najogólniej zależność jest taka, że sąsiad zachodni jest bardziej negatywnie nastawiony do sąsiada wschodniego, który nawet wysyła nieśmiałe sygnały o gotowości do podejmowania dialogu, etc. W Niemczech, o czym Wojtku sam nieraz pisałeś, żywioł antypolski wśród nacjonalistów jest silniejszy niż żywioł antyniemiecki u nas. Z kolei ukraińscy nacjonaliści z przeróżnych organizacji w ciągu ostatnich lat mocno zmarginalizowali antypolską retorykę i ślą jednoznaczne sygnały (zainteresowani znają szczegóły). Po stronie polskiej dominuje jednak narracja z cyklu „nigdy w życiu”, wspominanie Lwowa i Wilna, potęgowana dodatkowo niechęcią spowodowaną tym, co wydarzyło się na Wołyniu.
Reasumując, przy całym swoim szacunku do bohaterów z NSZ, w swoich ocenach przesunięć granicznych znacznie bliżej mi do takiego Studnickiego, czy chociażby do grupy konserwatystów wileńskich skupionych wokół Mackiewicza. Dzisiaj oczywiście nie ma już co tego roztrząsać, dokonało się i nie ma mowy o oddawaniu Niemcom choćby metra kwadratowego. Ale w tamtych czasach raczej nie popierałbym polityki przesiedleń, zwłaszcza w kontekście takiego lubuskiego, czy Szczecina. No bądźmy uczciwi – co te akurat ziemie miały przed 1945 rokiem kiedykolwiek wspólnego z Polską, nie licząc faktu, że kiedyś tam za Chrobrego znajdowały się w naszej orbicie wpływów?
I jeszcze warto zdmuchnąć trochę narosły w tej dyskusji za sprawą kilku głosów mit rzekomej „germanizacji na przestrzeni wieków”. Zawsze to sformułowanie pojawia się jako zarzut wobec strony niemieckiej. Pytam – z jakiej racji? Po pierwsze, nasi królowie i książęta od stuleci sami zapraszali tu niemieckich kolonistów, zasadźcy specjalnie wyjeżdżali do Niemiec i sprowadzali osadników. Po drugie, polscy możni na zachodnich kresach często sami się germanizowali, z własnej woli.
Co innego późniejsza polityka pruska wobec Śląska i Pomorza.
17 stycznia 2014 o 15:22
@Sigurd…Szczecin znajdował się w posiadaniu słowiańskiej(polskiej)dynastii Gryfitów do 1637 roku…kiedy to zmarł ostatni jej przedstawiciel Bogusław XIV…W latach 1648-1720 był w posiadaniu Szwecji…i dopiero w roku 1720 przypadł Prusom…A więc niemiecka historia Szczecina jest względnie krótka…225 lat…I nie pomogą tu żadne zaklęcia Cejrowskiego o „niemieckim Szczecinie”…
17 stycznia 2014 o 15:45
No trochę się chyba zagalopowałeś z tą „polską” dynastią… wszystkiemu co słowiańskie na linii Odra-Łaba polskości raczej nie przypisujmy, bo to nadużycie.
12 lutego 2014 o 16:43
Witam
@Nacjonalista
Dlaczego sytuacja na Śląsku może być dla nas niebezpieczna? Mógłby Pan to rozwinąć? Niemcy nie są już zainteresowane Śląskiem, tym bardziej Górnym Śląskiem z którym zawsze mieli problemy z powodu jego słowiańskości a sami Ślązacy nie dążą do swojego państwa.
10 lipca 2014 o 20:33
Artykuł dość ciekawy, zmuszający do refleksji. Napisał pan,że istnienie narodu śląskiego jest bardzo wątpliwe… Ślązacy jako naród istnieją,ale niestety w mniejszości. Większość terenów Śląska została spolonizowana. Największy wpływ miała na to polityka władz komunistycznych po 1945 roku (przesiedlenia itp.),która spowodowała napływ ludności z Kresów. Dawne narody państw takich jak moje rodzinne Pomorze,Śląsk itp. zostały przerzedzone i zapomniane w XX i XXI wieku.
Ale nie ma sensu odbudowywać tych państw,które nie istnieją od setek lat. Jako,że jestem patriotą i Polskę kocham to od dłuższego czasu myślę nad przebudową III RP w republikę federalną. Wiem,że większość odniesie się do tego sceptycznie,ale przyniosłoby to pożytek dla Polski. Dzięki federalizacji większość dochodów zostawałaby w regionach,które mogłyby się rozwijać a co za tym idzie rozwijałaby się cała Polska. Władza nie byłaby tak scentralizowana i politycy by nas tak nie okradali tak jak robią to obecnie… Pamiętać należy,że ze zjawiskiem federalizacji wiąże się zjawisko separatyzmu. Dlatego z tą autonomią nie powinno się szaleć i nie dawać jej na wyrost aby państwo było scalone. Dzięki takiemu systemowi z kilkunastu województw zrobiłoby się np.: 7 autonomicznych księstewek tak jak to mamy w Szwajcarii,Niemczech czy Liechtensteinie.
Myślę,że to byłby dobry pomysł na początek. Nasz kraj trzeba zmienić a ten krok wspomógłby naszą gospodarkę,która jest podstawą pod wszelkie inne zmiany.
Pozdrawiam Pomorzanin
14 sierpnia 2024 o 08:17
Federalizacja jako lek na fakt, że Warszawa ograbia inne regiony głoszą ci, którzy nie mają pojęcia o realnym działaniu samorządów. W samorządach siedzą sitwy, które będą robić kombinacje alpejskie, żeby przewalać kasę samorządową.
22 lipca 2014 o 19:10
Oj autor za bardzo sie cacka. Przykladowo Gorny Slask czy miasto Opole to stare polskie ziemie. Po rozbiciu dzielnicowym potworzyly sie ksiestwa. Wszystkie prawie w rekach Piastow Slaskich. Potem lenno u Waclawz itd…
26 lipca 2019 o 15:51
ma rację kaczyński mówiąc o „opcji niemieckiej” na Śląsku – pełno tu tego badziewu i aż się ślinią aby narozrabiać !! poza rozróbą nic innego i nigdy nie osiągną bo jest ich tu jakieś pół milona na przeciw 4 milionów Polaków, którzy głęboko w dup*e mają wszelakie autonomie we własnej ojczyźnie Polsce !! —- https://rudaslaska-ruda-slaska.blogspot.com/p/komu-i-po-co-dzisiajautonomia-slaska.html