„Trzecią teorią polityczną” (w dalszej części artykułu określaną skrótem 3TP) Aleksander Dugin, w swojej „Czwartej Teorii Politycznej” nazywa faszyzm i narodowy socjalizm [1].
Według Dugina, narodowosocjalistyczne Niemcy i faszystowskie Włochy zostały nie tylko militarnie, ale również ideologicznie pokonane w II Europejskiej Wojnie Domowej (1939-45) – stały się ofiarami „morderstwa” lub być może „samobójstwa”. Od tego czasu, owe dwie narodowe, antyliberalne ideologie, rzekomo „pokonane przez historię” przestały odpowiadać na wielkie zagrożenia, z którymi mierzy się Europejczyk. Potem, wraz z upadkiem komunizmu w latach 1989-1991, upadła druga istotna, antyliberalna „teoria”, sprzeciwiająca się judeo-finansowym siłom anglo-amerykańskiego liberalizmu. Dzisiejsza walka przeciw liberalizmowi, wnioskuje Dugin, wymaga ideologii, która „nie została zniszczona i wymazana z powierzchni ziemi”.
W „Czwartej Teorii Politycznej” (dalej: 4TP) nie znajdziemy raczej nic, co spodobałoby się wielmożnym Establishmentu – co zapewne skłania do jej przeczytania. Niemniej jednak, wysiłki Dugina na rzecz stworzenia nowej, przekonującej teorii, właściwej dla globalnego, antysystemowego ruchu oporu, należy uznać za (nie mówię tego jako pierwszy) „fiasko” – co prawda, interesujące fiasko, lecz kreujące również pewną pułapkę dla antysystemowej opozycji, zwłaszcza przez swoje zwodnicze traktowanie 3TP i związane z tym implikacje.
***
Na początku 1992r., niedługo po upadku Sowietów, Alain de Benoist, paryski przywódca francuskiej „Nowej Prawicy” (który wtenczas odkrywał le facteur russie), został zaproszony przez Aleksanra Dugina na spotkanie w Moskwie. Jakkolwiek elementy Establishmentu natychmiast podniosły widmo „czerwono-brunatnego sojuszu” [2](co prawdopodobnie spowodowało, że Benoist zachowywał dystans) i chociaż obu panów różniły wciąż pomniejsze sprawy, Dugin został końcu zaakceptowany jako bratni, anty-liberalny Dugin, podzielający, co jest prawdą, Tradycjonalizm Nowej Prawicy (Evola), teologię polityczną (Schmitt), heidegerowską ontologię, anty-amerykanizm oraz tellurokratyczną geopolitykę (Haushofer). W ostatnich latach, ich różnice najwyraźniej uległy zatarciu w miarę rozwoju wspólnych projektów.
Dugin stał się odtąd prominentnym ciałem w konstelacji NP, ciesząc się tą rolą wraz z Benoistem. Ta prominencja jest w pełni zasłużona, jako iż utalentowany Dugin (coś w rodzaju jednoosobowego think-tanka) posługuje się wszystkimi najważniejszymi językami Europy, jest erudytą w dziedzinach antyliberalnego i ezoterycznego dziedzictwa, które NP ocaliła przed powojenną Dziurą Pamięciową oraz, przede wszystkim, jawi się jako bezkompromisowy, metapolityczny, płodny przeciwnik Stanów Zjednoczonych, „cytadeli światowego liberalizmu”, czyli głównego źródła zła naszych czasów.
Dokładna natura projektu Dugina (obejmującego rozmaite elementy podzielane przez europejską antysystemową opozycję), mimo to, nie stała się nigdy jasna, gdyby spojrzeć na nią z daleka. To w mniejszym stopniu zdaje się być winą kiepskich przekładów na język angielski jego wczesnych artykułów, czy też rozlicznych sprzecznych interpretacji, jakie możemy znaleźć na temat jego prac – bardziej zaś spowodowane jest jego polityczną marszrutą (możliwą jedynie w ostatnim suwerennym, białym kraju na ziemi), która doprowadziła go z marginesu do szczytów władzy: trasa, która wiodła od członkostwa w ultra-nacjonalistycznej i antysemickiej partii Pamjat pod koniec lat 80., przez post-sowiecką Partię Komunistyczną Zjuganowa, następnie Partię Narodowych Bolszewików i inne euroazjatyckie formacje, potem prawosławno – monarchistyczny blok Rodina i, przez ostatnią dekadę, po uzyskaniu powszechnego uznania za „publicznego intelektualistę”, aż do bycia okazjonalnym doradcą Władimira Putina i Dumy.
Owe formacje i zdolności, z których każda jest istotna, podnoszą razem oczywiste pytania o naturę politycznego projektu, który tworzy tak szerokie spectrum poglądów i miesza z sobą tak eklektyczny zestaw na pierwszy rzut oka niekompatybilnych idei (evoliański tradycjonalizm, myśl NP, euroazjatyzm, inter alia), aby ostatecznie powołać światopogląd odpowiadający postsowieckiemu państwu rosyjskiemu.
Znakomicie przełożona i wydana przez Arktos publikacja jest tak istotna właśnie dlatego, że daje anglosaskiemu światu możliwość zapoznania się po raz pierwszy z całokształtem myśli Dugina, a więc i z jaśniejszym spojrzeniem na jego projekt NP.
***
Choć wciąż trudno mi było go szufladkować, z upływem lat stawałem coraz bardziej krytyczny odnośnie Dugina, zwłaszcza w kontekście jego Euroazjatyzmu – który nie jest Narodowym Bolszewizmem w niemieckim rozumieniu (widzianym jako sprzymierzenie się Rosji z Europą w rezultacie przezwyciężenia narcystycznych sporów dzielących greko-słowiański Wschód od rzymsko-germańskiego Zachodu), lecz raczej czymś w rodzaju ewentualnej ideologii państwowej, inkluzywnej wobec Żydów, muzułmanów i Turków zasiedlających rosyjskie ziemie – zatem bardziej zainteresowanej geopolityczną niż etno-cywilizacyjną (bardziej państwową niż rosyjską) hegemonią – a stąd czymś potencjalnie anty-kulturowym. Owe zagrożenie podkreśla formalne przywiązanie Dugina do etnopluralistycznych, multikulturowych i komunitarnych pryncypiów (odprysków od zachodniego uniwersalizmu, przeciw któremu oficjalnie występuje), które są kluczowymi komponentami relatywistycznego kulturowo pluriversum Benoista [3].
Owe pryncypia, które podziela Dugin i Benoist mogą tylko zagrozić Europejczykom, albowiem legitymizują one islamską kolonizację ich historycznych ziem, tak samo jak grożą przemianą europejskich Rosjan w turko-słowiański bądź azjatycki lud, tym samym odrywając ich od przeznaczenia, jakie dzielą z pozostałymi Europejczykami (Borejczykami: białymi bądź indoeuropejskimi ludami Północy).
Podczas swego wystąpienia na Identitar Ide IV, etnopluralista Dugin zaczął nawet uprawiać lewicową fikcję, że „rasa” (jako koncepcja naukowa lub zoologiczna) jest „społecznym konstruktem” (wbrew jego evoliańskiemu tradycjonalizmowi, który dostrzega znaczenie „rasy” zarówno w wymiarze fizycznym, jak i duchowym[4]). Jego pogląd w tej kwestii, choć ulega czasem różnym wahaniom, nie różni się od lekceważenia fundamentu rasowego w wydaniu Benoista; ów fundament jest tym, co Saint-Loup określił mianem patrie charnelle – genetycznym i terytorialnym dziedzictwem, bez którego Europejczycy nie byliby już tym, kim są [5].
Dugin ma oczywiście rację w nieuznawaniu rasy za kluczowy determinant społeczny. Korzeni nadchodzącego upadku białego człowieka należy szukać w sferze duchowej, nie zaś biologicznej (i dlatego, nawiasem mówiąc, amerykański biały nacjonalizm odwołujący się głównie do rasy jest projektem od początku skazanym na niepowodzenie). Duch zawsze ma prymat, natomiast baza biologiczna bądź materialna ludzkiej egzystencji stanowi dla niego coś w rodzaju pojazdu.
Jakkolwiek „nieistotna” jako determinant, rasa jest mimo to niezbędna – w takim sensie, że bez niej niemożliwe jest istnienie człowieka. Albowiem człowiek to żyjąca, zasilana krwią istota: zmiana jego krwi (rasy) pociągnie za sobą zmianę jego ducha. Jak w przypadku bytu i Bytu, nie ma ducha bez krwi – określającej jego „istnienie” (Dasein). Nie oznacza to, że krew wyjaśnia lub determinuje cokolwiek (przynajmniej bezpośrednio), a jedynie, że nie można się pozbyć genetycznego dziedzictwa bez pozbycia się stanu (faktyczności) ludzkiego istnienia. Niedostrzeganie, że rasa i pobratymstwo stanowią nierozerwalne aspekty egzystencji to niedostrzeganie ucieleśnionej natury Dasein. W rzeczywistości, Dasein Dugina nie jest tym samym, co Dasein Heideggera, lecz raczej „idealizmem” (jak w przypadku jego tradycjonalizmu).
Ustępstwa Dugina na rzecz multi-rasowych pryncypiów globalistycznego kosmopolityzmu, wraz z jego turko- i islamofilią, są ewidentne nie tylko w jego euroazjatyzmie, który wrzuca białych, żółtych, chrześcijan i muzułmanów do jednego tworu państwowego (zamiast promować kulturową homogeniczność, charakterystyczną dla zachodnich, europejskich ziem o wysokiej kulturze), lecz także w jego ocenie niegdysiejszej debaty Faye-Benoist na tematy etnonacjonalizmu i komunitaryzmu.
Guillaume Faye to nie westalska dziewica [6], fakt, jednak w kwestiach decydujących – rasy, kultury, imigracji, islamu – stanął naprzeciw etnobójczym siłom systemu w imię Europejczyków, podczas gdy Dugin, podobnie jak Benoist (który w 2000 roku publicznie potępił Faye jako „rasistę” w tym samym momencie, gdy francuskie państwo wytoczyło przeciw niemu sądowy atak za „wzniecanie nienawiści rasowej”), szukali porozumienia z anty-białymi siłami (co zapewne uzasadnia określony trzecioświatowy/islamski interes w 4TP).
W „Czwartej Teorii Politycznej”, Dugin nazywa Benoista kompanem i wyraźnie utożsamia go ze swym projektem. Za tym idzie afiliacja Benoista z 4TP, którą oznajmił publicznie w Moskwie, w 2009r. [7] Mimo pewnych zadawnionych sporów, owa kolaboracja pomiędzy paryską, a moskiewską Nową Prawicą zdaje się zdawać egzamin, jako iż przynosi im wzajemne poszerzenie grona odbiorców (aczkolwiek tutaj spekuluję, ponieważ nie śledzę już uważnie ich publikacji).
Cui bono? Dla Politycznego Żołnierza (który, zdaniem Dugina, jest przeżyty), dla białego etnonacjonalisty, i jak sądzę, dla rosyjskiego nacjonalisty, powiązania Dugina z Benoistem, wraz z jego antyrasistowską opozycją wobec Faye, muszą stanowić alarm, sygnalizujący przywiązanie Dugina do najbardziej komunitarnych i etnopluralistycznych – tj. najbardziej poprawnych politycznie – spośród tendencji na Nowej Prawicy.
***
Czwarta Teoria Polityczna pełna jest wnikliwej debaty nad 1TP (liberalizmem) i 2TP (komunizmem), co stanowi kolejny powód, by ją przeczytać, lecz, co dziwne, nie omawia ona prawie w ogóle, poza in passim, 3PT (faszyzmu i narodowego socjalizmu) – być może dlatego, że owa „teoria” była sama w sobie negacją teorii, a zatem negacją, między innymi, „modernizmu”, co w dużym uproszczeniu przypisuje jej Dugin.
Tak samo w niejasny sposób Dugin traktuje narodowy socjalizm i faszyzm, mimo oczywistych różnic pomiędzy nimi, jako blisko związane z sobą tendencje, jednocześnie ignorując ich wspólne korzenie we wcześniejszej historii anty-liberalnego oporu. W podobny sposób lekceważy powojenne kontynuacje tej rzekomo martwej „teorii”, nie chcąc przyznać, że 3TP nie zginęła wraz z końcem wojny oraz, co bardziej istotne, że historyczne siły, które raz doprowadziły ją do władzy (destrukcja znaczeń i socjo-ekonomiczne dyslokacje, które nadeszły wraz z niepohamowaną liberalizacją: patrz dzisiejsza „globalizacja) obecnie także stwarzają warunki przyjazne dla następnej anty-liberalnej rebelii w stylu „faszystowskim” i o charakterze masowym[8].
Dla Dugina, 3TP – nazwijmy ją „faszyzmem” (z małej litery) – jest rozumiana nie inaczej, niż na modłę Międzynarodówki Komunistycznej z okresu działalności Frontu Ludowego (1934). Usiłując wówczas zgromadzić demokratyczne plutokracje w kolektywny sojusz bezpieczeństwa ze Związkiem Sowieckim przeciwko rebelianckim Niemcom, Komintern posłużył się „faszyzmem” jako ogólnym terminem opisującym rozmaite ruchy, będące rzekomo sprzymierzonymi z najbardziej reakcyjnymi i militarystycznymi frakcjami Wielkiego Kapitału, lecz mającymi ze sobą niewiele wspólnego poza anty-liberalnym i antykomunistycznym zmysłem obrony narodu, czy jego tradycji.
Nie tylko włoscy faszyści i niemieccy narodowi socjaliści, lecz także Klansmeni i Republikanie w USA, frankiści i falangiści w Hiszpanii, „ligowcy” i inni we Francji, katoliccy Reksiści w Belgii, prawosławni żelaźni gwardziści w Rumunii i wszyscy pozostali, którzy w okresie międzywojennym sprzeciwiali się nihilistycznym spustoszeniom sianym przez „demokratyczny kapitalizm”, sowiecki komunizm i żydowską opresję, zostali określeni jako „faszyści”. Konceptualnie ujmując, ów „faszyzm” był tak szeroko definiowany, że „próba określenia kryteriów wejścia do tej kategorii nie miała szans powodzenia”, jako iż termin ewoluował do formy liberalnego i lewicowego wykluczenia, podobnie jak „rasizm”.
Po 1945r., zarówno lewica, jak i środowisko akademickie, wiernie trzymały się linii wyznaczonej przez Komintern, używając określenia „faszyzm” do opisywania wszystkiego i każdego, kto mógłby przeciwstawić się 1TP lub 2TP w imię jakiejś tradycji lub zakorzenionej tożsamości (czyli tego, co Dugin nazywa Dasein). Nie ma w tym nic „naukowego” (tj. ścisłego), jako że ów termin stosowany jest głównie celem demonizowania tych, którzy sprzeciwiają się opresyjnym siłom kapitalistów i komunistów – zazwyczaj z tego powodu, że argumenty i twierdzenia uzasadniające ich praktyki nie są w stanie znieść racjonalnych dociekań, nawet na ich własnych salach sądowych. Fakt, że Dugin operuje tym terminem w taki sam sposób już mówi nam coś o jego własnej ocenie europejskiego anty-liberalizmu.
***
Drugim naczelnym problemem z podejściem Dugina wobec 3TP (a zwłaszcza faszyzmu i narodowego socjalizmu) jest to, że nie przyjmuje on do wiadomości, iż owe „ideologie” nie wzięły się ex nihilio w latach 20 i 30, lecz miały swą genezę w istniejącym od pół wieku ruchu, który wyłonił się z opozycji do podobnych, modernizujących sił, napędzanych przez żydowskie, spekulatywne interesy, nasycające się trwającą ekonomizacją życia Europy, będącą skutkiem liberalizmu. Niedostrzeganie i nie podkreślanie tegoż socjo-historycznego tygla, z którego narodziła się 3TP powoduje u niego przeoczenie szerszego, anty-modernistycznego celu „Trzeciej Drogi”.
Walka 3TP z liberalną moderną, wykraczająca poza Lewicę i Prawicę, po raz pierwszy wkroczyła do historii pod koniec wieku XIX, jako że części składowe rewolucyjnego, anty-liberalnego skrzydła ruchu pracowniczego połączyły się wówczas z elementami rewolucyjnego, anty-liberalnego skrzydła ruchu nacjonalistycznego, by wspólnie odeprzeć właściwy liberalizmowi hebrajski (tj. lichwiarski) model państwa i społeczeństwa – model, który przemienia naród w rynek, a kupujących w kosmopolitów, pozbawiając ich historii i przeznaczenia[9].
W tym sensie, niemiecki narodowy socjalizm oraz włoski faszyzm reprezentowały kontynuacje tych wcześniejszych socjalistycznych i nacjonalistycznych ekspresji anty-liberalizmu, będąc sui generis urzeczywistnieniem określonego ducha i właściwości swej epoki.
Jak nasi „sądowi historycy”, Dugin nie jest w stanie zdefiniować „faszyzmu” inaczej niż próżniowo. W istocie, można go definiować tylko w ten sposób, biorąc pod uwagę, że słowo „faszyzm” jest ideologicznym oszustwem, jako że istniał tylko jeden Faszyzm i rozliczne, odmienne i partykularne formy 3TP: anty-liberalizm, anty-kapitalizm, antykomunizm, anty-modernizm, antysemityzm, ultranacjonalizm, etc. – czasem korespondujące ze sobą, a czasem nie – lecz, w większości przypadków, broniące swego kolektywnego Dasein w kontekście określonego kraju i narodu.
W podobny sposób Dugin ignoruje uwarunkowania historyczne, które doprowadziły włoski faszyzm i niemiecki narodowy socjalizm do władzy: gruntowne materialne i psychologiczne dyslokacje wojenne w latach 1914-1918, a także niszczycielski kryzys gospodarczy, który nastąpił po nich w latach 30. Gdyby poświęcił temu przedmiotowi więcej uwagi, mógłby zauważyć, że od kryzysu roku 2008, stagnacja ekonomiczna, drapieżna konfiskacja majątków przez gigantów biznesu oraz wypalanie się instytucji europejskich, nade wszystko państw, wykreowały warunki, w których kolejna, masowa forma 3TP, może powstać w celu rzucenia wyzwania etnobójczym siłom, dzierżącym w rękach państwo i społeczeństwo.
Jeżeli tak się stanie, to Trzecia Teoria Polityczna („ideologia anty-liberalna”, a więc antystemowa), która powstała w opozycji do liberalnej nowoczesności i korporacyjnego kapitalizmu pod koniec XIX wieku i została nazwana „faszyzmem” w latach 20 i 30 XX wieku, prawdopodobnie przyjmie nieprzewidywalne wcześniej formy identytaryzmu, złotośwityzmu, casapoundyzmu i wszelkich innych rewolucyjnie nacjonalistycznych tendencji, które obecnie zwalczają liberalny rozkład życia europejskiego, w imię niekoniecznie „rasy”, „państwa” bądź teorii (jak u Dugina), lecz w imię tradycji definiujących Europejczyków jako ludzi (tj., tak samo jak koncepcje Dasein i Mitstein, via Martin Heidegger, autochtoniczne dla 3TP)[10].
Nieprzypadkowo tendencje, które dziś reprezentują 3TP są tak wyraziste i odrębne, jak „faszyzmy” okresu międzywojennego, chociaż każda przynależy do tej samej epokowej rebelii przeciw liberalnej modernizacji, która została pokonana w 1945 roku, a teraz, wciąż niepewnie, zaczyna odzyskiwać jakąś część swego dawnego znaczenia.
Anty-liberałowie zawdzięczają jednak Duginowi nadanie im etykiety „3TP” – ponieważ mogą teraz (zachowując szczerość) przestać określać się jako „faszyści” (którzy byli elementem czegoś zrodzonego z wcześniejszej walki Europejczyków przeciwko powstającym siłom żydowskiej moderny), a zatem powinni być postrzegani bardziej trafnie, jako ekspresje tego większego historycznego ruchu (3TP), który miał wiele odmiennych odcieni, z których większość połączyła się w celu odparcia etnobójczych sił powiązanych z kapitalizmem, komunizmem lub Żydami. Poza tym, podobieństwa ideologiczne były niewielkie.
Niezależnie, jak scharakteryzujemy 3TP – jako „faszystowski” bądź szerszy, anty-liberalny ruch – to koresponduje ona z obecną sytuacją na świecie, gdyż w przeciwieństwie do bojaźliwych imputacji właściwych dla 4TP, posiada ona bezdyskusyjne zasługi w walce z mrocznymi legionami Antychrysta – walce prowadzonej nie dla teorii, lecz dla określonych tożsamości, zakorzenionych we krwi i duszy, w krewnych i rodakach. Zaiste, jeżeli Europejczycy mają przetrwać XXI wiek, to zdaje się, że będą musieli prowadzić bój w imię czegoś o znacznie większym, „mitycznym” znaczeniu aniżeli skromne, blade i teoretyczne dogmaty 4TP.
Jak to było w przypadku faszyzmu i narodowego socjalizmu za ich czasów, 3TP w naszych czasach również prawdopodobnie odrzuci ustalone areny polityczne i określi siebie „ekstra-instytucjonalnie” – przeciwko Trójce (MFW-EBC-KE) i jej masońskim parlamentom, cinkciarzom i judeo-amerykanistom – jako iż opiera się niszczącym narody skutkom liberalizmu oraz, bardziej ogólnie, lichwiarskiemu systemowi, który USA narzuciły pokonanej Europie w 1945r.
Na nowych arenach, które wykreuje (analogicznie do sowieckiej 2TP), apel 3TP skierowany będzie nie do partii, teorii, czy metafizycznej abstrakcji (Dasein), lecz do „suwerennego narodu” (jakkolwiek termin ten mógł utracić na znaczeniu w „społeczeństwie spektaklu”) – jako że (3TP) gromadzi opozycję przeciw niereformowalnemu systemowi zagrażającemu Europejczykom wyginięciem.
I jak w przypadku jej wcześniejszych wcieleń, dzisiejsza walka 3TP stworzy anty-hegemonię antycypującą przyszłość, w której Europejczycy znów będą mogli swobodnie podążać za przeznaczeniem zrodzonym przez ich gotyckich „królów i cesarzy”. Nie będzie ona promować programu „pozytywnej dyskryminacji” w stosunkach międzynarodowych, ani dążyć do integralności wspólnotowej obcych populacji zasiedlających nasze ziemie.
***
Trzeci i najbardziej istotny problem w z duginowskim pojmowaniem 3TP tkwi w ignorowaniu przezeń jej powojennych kontynuacji, a zatem w nierozpoznaniu tych aspektów powojennej myśli „faszystowskiej”, które są obecnie żywotne i aktualne, zwłaszcza, że owa myśl zdążyła obmyć się z wcześniejszego małostkowego nacjonalizmu, burżuazyjnego (powierzchownego) rasizmu i antyslawizmu.
Zarówno Dugin, jak i Benoist są nieprzeciętnie kreatywnymi jednostkami, od których możemy się wiele nauczyć, lecz ideologicznie rzecz ujmując, projektowi tych „swobodnie dryfujących intelektualistów” bliżej duchowo do brytyjskiego”Tradycjonalisty”, Księcia Karola, aniżeli do takich powojennych reprezentantów 3TP, jak Amerykanin Francis Parker Yockey, którego tzw. „powojenny faszyzm” doprowadził teorię i praktykę 3TP do poziomu jeszcze nieosiągniętego przez myśl 4TP i Nowej Prawicy.
Yockey nie miał pojęcia o postmoderniźmie Dugina, lecz do wczesnych lat 50, w oparciu o europejską (tj. spenglerowską) estetykę zamiast naukowych, obiektywnych kryteriów, a zatem z czymś w rodzaju avant la lettre postmodernizmu, opracował przewidujące zrozumienie tego, co ma nastąpić, oferując zarówno analizę, jak i metodę walki z wszelką formą, jaką postmodernistyczna Synagoga Szatana mogła przyjąć[12]. Nieprzypadkowo powojenny, anty-liberalny opór zaczyna się od niego.
Rewolucyjna, imperialna walka przeciwko Atlantyckiemu Lewiatanowi (znanemu także pod nazwą NWO) – walka, dla której Yockey poświęcił swoje życie, obraca się wokół formacji Euro-Rosyjskiej federacji na rzecz walki z talassokratycznymi siłami: z les Anglo-Saxons, będącymi uosobieniem protestanckiej etyki i ducha kapitalizmu – Anglii i Ameryki – ktorych hedonistyczna dyktatura „kreatywnej destrukcji” nie została wymyślona przez maniakalnych Żydów, lecz jest całkowicie rodzima, biorąc pod uwagę, że narodziła się na łące Runnymede; dorastała wraz ze świętokradztwami Henryka VIII, które przemieniły Chrystianizm w religię kapitalizmu (protestantyzm); i zatriumfowała wraz z oligarchią Wigów, która zdominowała zachodni świat od 1789r., gdy jej kontynentalni ideolodzy pokonali monarchię francuską, reprezentującą „katolicką” nowoczesność spod znaku regaliów[13].
Do 1952r. Yockey pojął, że zarówno wyzwolenie, jak i przeznaczenie Europy będzie odtąd powiązane z Rosją – jedyną potęgą światową, zdolną do oparcia się szatańskiej anty-cywilizacji, geopolitycznie uplasowanej na osi Waszyngton-Londyn-Tel-Awiw[14].
Stawianie oporu Lewiatanowi, ruch rozciągający się od Yockeya, Saint-Loupa, René Bineta i wielu innych w latach 40 i 50, przez Jeana Mabire, Francoisa Duprata i Jeana Thiriarta w latach 60 i wczesnych 70, aż do obecnego pokolenia rewolucyjnych nacjonalistów, identytarystów i pozostałych przedstawicieli „Trzeciej Drogi”, obudzonych przez Złoty Świt[15] – poświadcza (jak mniemam) trwającą wciąż witalność tej rzekomo martwej „teorii”, zwłaszcza jeśliby porównać ją do bezczynnej metapolityki dyskursu 4TP, czy NP.
W odróżnieniu od 4TP, w sercu 3TP bije duch nie teorii, lecz praktyki. Wielkie Trybuny 3TP podążyły razem za Pisacanem i jego przekonaniem, że „idee rodzą się z czynów, a nie na odwrót”. To, czego zawsze brakuje, to nie idei, lecz ludzi gotowych je realizować. Nie ma metapolityki bez polityki.
Uznając wyższość królewskiej drogi Evoli nad kapłańską drogą Guénona, ruch oporu 3TP cechuje się dzisiaj tym, że walczy za socjalizm przeciwko Lewicy, za nacjonalizm przeciwko Prawicy i za „odrębność” Europy, przeciwko multi-rasowym ideologom 4TP.
Po 1945r., jeńcy wojenni 3TP zostali zepchnięci na margines europejskiego społeczeństwa. To właśnie odtąd, odpowiednio, zaczyna się przygotowanie do ostatecznego uderzenia na liberalną cytadelę. Dla propagandystów czynu – zamiaru oczyszczenia Europy z lichwiarzy i obcych intruzów, a przez to przywrócenia jej tożsamości – teoria Dugina odbiega od idei Euro-Rosyjskiego Imperium oferującego możliwość pokojowego świata, opartego na wartościach europejskich, nie zaś multipolarnej utopii 4TP, czy repliki podłego, jednobiegunowego świata pod szyldem USA.
dr Michael O’Meara
Przedruk całości lub części wyłącznie po uzyskaniu zgody redakcji Nacjonalista.pl.
Bibliografia
1. Aleksander Dugin, The Fourth Political Theory, tłum. M. Sleboda i M. Millerman (Londyn, Arktos, 2012)
2. Thierry Wolton, Rouge-Brun: Le mal du siècle (Paryż: Lattès, 1999)
3. Michael O’Meara, Benoist’s Pluriversum: An Ethnonationalist Critique, The Occidental Quarterly 5:3 (Jesień 2005); http://toqonline.com/archives/v5n3/53-mo-pluriversum.pdf. Także Michael O’Meara, Community of Destiny or Community of Tribes?, Ab Aeterno nr 2 (marzec 2010); http://www.counter-currents.com/2010/08/community-of-destiny-or-community-of-tribes/.
4. Wykład Dugina na konferencji Identitär Idé IV jest dostępny pod tym linkiem – http://www.youtube.com/watch?v=7X-o_ndhSVA . Na temat rasy i Tradycjonalizmu, zobacz Julius Evola, Éléments pour une éducation raciale, tłum. G. Boulanger (Puiseaux: Pardès, 1984 [1941]); także Frithjof Schuon, Castes and Races, tłum. M. Pallis i M. Matheson (Bedfont, UK: 1982 [1959]).
5. Saint-Loup, Une Europe des patries charnelles, „Défense de l’Occident”, nr 136 (marzec 1976).
6. Michael O’Meara, Guillaume Faye and the Battle of Europe (Londyn: Arktos, 2013)
7. http://www.evrazia.tv/content/alien-die-bienua-o-chietviertoi-politichieskoi-tieorii
8. George Friedman, Europe, Unemployment and Instability (marzec 5, 2013)
9. Karlheinz Weissmann, Der Nationale Sozialismus: Ideologie und Bewegung 1890-1933 (Monachium: Herbig, 1998); Zeev Sternhell, La Droite La Droite révolutionnaire, 1885-1914: Les origines françaises de fascisme (Paryż: Seuil, 1978); Arnaud Imatz, Par-delà droite et gauche: Histoire de la grande peur récurrente des bien-pensants (Paryż: Godefroy de Bouillon, 2002)
10. Martin Heidegger pozostał zwolennikiem 3TP, co widać wyraźnie w jego narodowosocjalistycznej krytyce reżimu hitlerowskiego; zobacz jego „drugie magnum opus„, Contributions to Philosophy, tłum. P. Emad i K. Maly (Bloomington: Indiana University Press, 1999 [1936-38/1989]).
11. Na temat „żydowskiego” charakteru „modernizmu”, zobacz Yuri Slezkine, The Jewish Century (Princeton: Princeton University Press, 2004).
12. Francis Parker Yockey, The Proclamation of London (Shamley Green, UK: The Palingenesis Project, 2012 [1949]); Francis Parker Yockey, The Prague Treason Trial: What Is Behind the Hanging of Eleven Jews in Prague (1952), http://www.counter-currents.com/tag/the-prague-treason-trial/.
13. E. Michael Jones, The Jewish Revolutionary Spirit and Its Impact on World History (South Bend, Ind.: Fidelity Press, 2008); Steve Pincus, 1688: The First Modern Revolution (New Haven & Londyn: Yale University Press, 2009).
14. Desmond Fennel, Uncertain Dawn: Hiroshima and the Beginning of Post-Western Civilization (Dublin: Sanas, 1996).
15. Nicolas Lebourg, Le Monde vu de la plus extrême droite: Du fascisme au nationalisme-révolutionnaire (Perpignan: Presses Universitaires de Perpignan, 2010).
O autorze: Dr Michael O’Meara studiował nowoczesną historię europejską na University of California. Jest autorem wielu książek i esejów na tematy liberalizmu, postmodernizmu, nacjonalizmu i europejskiej tożsamości. Powyższy tekst ukazał się pierwotnie w języku angielskim na portalu Counter Currents Publishing i można go zobaczyć TUTAJ. Zachęcamy anglojęzycznych czytelników do odwiedzenia strony - http://www.counter-currents.com/
24 lipca 2013 o 15:38
Clou tego obszernego artykułu, mimo iż cały czas obraca się wokół wyczerpującej (i krytycznej) analizy teorii Dugina, jest bardzo proste – szeroko rozumiany „faszyzm” został pokonany jedynie fizycznie, lecz jego duch przetrwał. I jeszcze da o sobie znać.
11 lutego 2023 o 20:15
Oby!
24 lipca 2013 o 18:00
Dostrzegam tu krytykę Dugina i uważam ją za trafną. Tylko mam małe pytanie do mądrzejszych. Do autor dokładnie utożsamia pod pojęciem „trzecia teoria polityczna” chodzi mu tylko i wyłącznie o faszyzm lub narodowy socjalizm ( raczej nie wersje hitlerowską) Czy rozciąga to na terceryzm, Trzecią Pozycję?
11 lutego 2023 o 19:20
A czamu nie wersję hitlerowską? Mi się w pewnej (((kwestii))) opcja hitlerowska podoba
24 lipca 2013 o 20:21
Przecież odpowiedź na to pytanie można znaleźć w co najmniej kilku fragmentach artykułu. Przeczytaj uważnie.
24 lipca 2013 o 21:07
Spoko Wydrukowałem sobie ten tekst i na spokojnie przeczytałem i znalazłem odpowiedź. Zmylił mnie chyba styl autora.
Czy można uznać Trzecią Teorie Polityczną za synonim Trzeciej Pozycji?
25 lipca 2013 o 11:11
Raczej nie, Trzecią Pozycję określa precyzyjnie jej deklaracja, natomiast Trzecią Teorię Polityczną konstytuuje przede wszystkim negacja takich zjawisk, jak kapitalizm, marksizm, czy syjonizm, co czyni tę drugą kategorię znacznie szerszą.
Aczkolwiek sądzę, że gdyby rozesłać Deklarację Trzeciej Pozycji do wszystkich obecnych ruchów, które nie współtworzyły ITP w latach 90, a w tej chwili stanowią awangardę nacjonalistyczną (chociażby Jobbik), to większość zapewne chętnie podpisałaby się pod wszystkimi jej punktami. Niektóre być może by tego nie zrobiły.
2 sierpnia 2013 o 21:04
„Korzeni nadchodzącego upadku białego człowieka należy szukać w sferze duchowej, nie zaś biologicznej (i dlatego, nawiasem mówiąc, amerykański biały nacjonalizm odwołujący się głównie do rasy jest projektem od początku skazanym na niepowodzenie).”
Kluczowe stwierdzenie jak dla mnie. Poza tym, iż tekst O’Meary jest bardzo dobry, pisany w charakterystycznym dla niego stylu, to pokazuje, iż tamtejsze środowisko na szczęście odchodzi od prymitywnych teoryjek tłumaczących wszystko kolorem skóry etc. Mnóstwo spostrzeżeń w tym artykule, wiele z pewnością wymaga rozwinięcia i doprecyzowania.
4 sierpnia 2013 o 07:38
Zastanawia mnie krytyka pomysłów Dugina o multikulturowym super państwie a równocześnie ekscytacja ideą „Euro-Rosyjskiego Imperium oferującego możliwość pokojowego świata, opartego na wartościach europejskich”.
Ciężko uchwycić, czym te dwie koncepcje miałyby się różnić, ja przynajmniej w tekście tego nie dostrzegam. Tak czy siak, jest to woda na młyn starego rosyjskiego imperializmu, pod którego butem nasi zachodni towarzysze nie mieli okazji żyć i jęczeć.
Cały czas jedyną drogą wydaje się być nowoczesny nacjonalizm skoncentrowany na aspekcie duchowo-kulturowym i suwerenności politycznej poszczególnych narodów, bez wdawania się w „geopolityczne” spekulacje.
4 sierpnia 2013 o 13:28
Autor nie rozwija kwestii, którą poruszył Aguirre, więc odpowiedzi należałoby pewnie szukać w innych jego artykułach/publikacjach. Owe „Euro-Rosyjskie Imperium” odrzucałoby jednak z pewnością relatywizm kulturowy, co można wydedukować z całości tekstu, nie byłaby to więc multikulturowa mieszanka Azji z Europą, którą postuluje Dugin, lecz raczej ostateczny produkt europejskiej dominacji kulturowej. O ile pamiętam, Robert Brasillach na krótko przed śmiercią też przewidywał, że z Rosji przyjdzie odrodzenie idei faszystowskiej, która ocali Europę.
Suwerenność jest rzeczą piękną, jednak na tym świecie zawsze będą silniejsi i słabsi. Chorwaci, Słoweńcy, czy Słowacy nigdy nie będą grać pierwszych skrzypiec – zawsze pozostaną zdani na wymuszoną przyjaźń z większymi sąsiadami.. Polska w Europie Wschodniej może swobodnie rozdawać karty, ale tylko w tandemie z Niemcami, co pięknie wyłożył Studnicki. Europa może zrzucić z siebie żydo-jankeski powróz, ale tylko w sojuszu (czy chociażby w doraźnej koalicji) z siłą, jaką reprezentuje Rosja, dalej Iran, etc. Ideopolityka się zmienia, geopolityka nie.
30 listopada 2018 o 23:10
Send to all duginists a message: fascism lives and marches on!