Antyrządowe protesty w Bułgarii

Od kilkunastu dni w Bułgarii trwają masowe protesty przeciw rządowi Płamena Oreszarskiego (tworzonego przez partie lewicowe oraz ugrupowanie mniejszości tureckiej Ruch na rzecz Praw i Swobód). Protesty, poza Sofią, zaktywizowały także mieszkańców Płowdiw, Błagojewgradu oraz Warny. Wszędzie żądania są podobne: Bułgarzy domagają się rozwiązania parlamentu i rozpisania nowych wyborów. W stolicy demonstranci zablokowali najważniejsze skrzyżowania w mieście, następnie przeszli pod budynek parlamentu, skąd nie pozwolono wyjść obecnym tam posłom. Do protestów przyłączył się znany w kraju pisarz i działacz opozycji antykomunistycznej, Edwin Sugarew, który podjął strajk głodowy i zamierza go kontynuować aż do ustąpienia rządu. Na początku tego tygodnia pojawiła się także inicjatywa obywatelska pod nazwą „Karta na rzecz demontażu plutokratycznego modelu państwa bułgarskiego”. W opublikowanej analizie przedstawiono najważniejsze problemy bułgarskiego społeczeństwa, takie jak oddalenie się władz od interesów obywateli, korupcję jako podstawową motywację zaangażowania we władze, brak sukcesów w walce z przestępczością oraz trwała zależność życia publicznego od korporacyjnych karteli i tajnych wspólnot.

Wizja nowych wyborów w Bułgarii (poprzednie miały miejsce w maju br.) jest bardzo prawdopodobna – premier Oreszarski oraz lider koalicyjnej Bułgarskiej Partii Socjalistycznej, Sergej Staniszew, oświadczyli, że obecnie prace parlamentu są sparaliżowane, dodając, że jeżeli nacjonalistyczna Ataka w dalszym ciągu nie będzie w nich uczestniczyć , dojdzie do jego rozwiązania. Obserwatorzy sceny politycznej w Bułgarii wskazują jednak na fakt, że nowe wybory, bez wcześniejszych zmian w ordynacji, są na rękę największym partiom w kraju, na czele z centroprawicowym ugrupowaniem Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii (GERB), byłego premiera Bojko Borysowa, którego rząd ustąpił po masowych protestach w lutym br.