Gabor Vona, lider narodowo-radykalnego Jobbiku, zszokował zwolenników populistycznej prawicy swoimi opiniami o islamie, które wyraził w ostatnio opublikowanej książce „Urodzony 20 sierpnia” (Született augusztus 20-án).
Warunkiem przetrwania świata jest zachowanie tradycyjnej kultury. Istnieje tylko jedna kultura, która trzyma się swoich tradycji. Jest nią świat islamu. Ostatnim bastionem tradycyjnej kultury, tej, która umiejętnie łączy to co transcendentne i codzienne, jest islam.
Jeśli islam upadnie, wtedy zaniknie prawie całe światło i nic nie powstrzyma już ciemności globalizmu, a historia prawdziwie dobiegnie końca.
Islam jest sojusznikiem i bastionem oporu przeciwko globalizmowi, więc kto jest wrogiem w opinii przywódcy Ruchu na Rzecz Lepszych Węgier? Oś Stany Zjednoczone-Izrael, a więc sił wrogie Tradycji i dążące do utworzenia rządu światowego.
Izrael nie ma nic wspólnego z judaizmem, podobnie jak Stany Zjednoczone z chrześcijaństwem. Z tego punktu widzenia, tradycyjne islamskie społeczeństwo szanujące Marię i uznające Jezusa za proroka, znajduje się bliżej chrześcijaństwa niż Izrael i Stany Zjednoczone z ciągłymi wojnami, mającymi na celu utrzymanie ich hegemonii i zaspokojenie żądzy łupu.
Odnosząc się niejako do ciągłych oskarżeń Jobbiku o „neonazizm”, Vona w swojej książce określił Adolfa Hitlera jako „ostateczny produkt neoliberalizmu”, obcy autentycznym ruchom narodowo-radykalnym.
W poglądach Gabora Vony, rzymskiego katolika przecież, na temat islamu od razu zwraca uwagę nawiązywanie do koncepcji tradycjonalizmu integralnego Juliusa Evoli. Podobne stanowisko nie jest niczym niezwykłym w europejskim ruchu NR. Gabriele Adinolfi, współzałożyciel Terza Posizione, islamofobów określa jako użytecznych idiotów geopolitycznej agendy USA. Z kolei Lider CasaPound Italia Gianluca Iannone stwierdził:
Mieliśmy zawsze duży szacunek dla islamu, podobnie jak giganci pokroju Nietzschego, Evoli, Pounda czy Mussoliniego. Naszym obowiązkiem jest dialog i odrzucenie idiotyzmów o „zderzeniu cywilizacji”. Islamofobia to produkt antyfaszystowskich kręgów anglosaskich, zostawmy ich z paranoicznymi obsesjami i skupmy się na problemach dotykających bezpośrednio narodu.
Z narodowo-radykalnego punktu widzenia pierwszą przyczyną postępującego upadku Europy jest kryzys Wiary, nie jakiejś nieokreślonej, ale rzymskiego katolicyzmu. To z kolei uruchomiło lawinę, którą bez pomocy sił duchowych, używając słów Codreanu, nigdy nie zdoła się powstrzymać. Zauważmy, iż największe problemy z „islamizacją” mają „wyjałowione duchowo” kraje Zachodu. Tam gdzie kiedyś niepodzielnie dominowała religia katolicka i całe życie społeczne było nią przesiąknięte, tam dziś rządzi świecka religia konsumpcjonizmu i zachodnie „wartości”. W konfrontacji z „nowoczesnym barbarzyństwem” islam jawi się jako nośnik tradycyjnych zasad i moralności, więc dla sytych i gnuśnych Europejczyków jest równie wrogi i wstrętny jak katolicyzm oraz wypływające z niego surowe nakazy moralne. Więcej na ten temat pisałem TUTAJ.
Radykalny, medialny „islam” w wersji wahabickiej/salafickiej, znany z zachodnioeuropejskich miast, to konsekwencja masowej imigracji, tej armii rezerwowej wielkiego kapitału. W dyskusjach na ten temat warto wpierw zdefiniować zjawiska, gdyż często później miesza się kilka odrębnych kwestii, uniemożliwiając w ten sposób wyciągnięcie odpowiednich wniosków. Tak więc islam w Europie jest symptomem problemu i wyzwaniem (co w żaden sposób nie wyklucza politycznej i gospodarczej współpracy z krajami islamskimi!), ale odpowiedź musi bazować na „arsenale”, jaki dostarcza nam Tradycja katolicka, a nie polityczna islamofobia oraz liberalne, zdegenerowane społeczeństwo, którego wytworem są populistyczne i prosyjonistyczne ugrupowania pokroju Partii Wolności Wildersa i Angielskiej Ligi Obrony. Stojąc pośrodku świata ruin nie można akceptować tego, co jest smutną konsekwencją procesów rozkładu.
W dziedzinie duchowej istnieje coś co mogłoby służyć jako orientacja dla sił oporu i odnowy: jest to duch legionowy. Jest to postawa charakteryzująca się umiejętnością wyboru najtrudniejszej drogi, umiejętnością walki nawet wówczas gdy wiadomo, że bitwa jest materialnie przegrana. Jest to postawa potwierdzająca słowa starożytnej sagi: „Wierność jest silniejsza niż ogień”.
Słowa Gabora Vony na pierwszy rzut oka mogą wydawać się kontrowersyjne. Wbrew obiegowym opiniom nie oznaczają wcale kapitulacji przed „islamizacją”, ale są próbą przedefiniowania potencjalnych sojuszy w obronie Wartości i Tradycji przeciwko liberalizmowi oraz globalizmowi, destrukcyjnym siłom zagrażającym przetrwaniu naszej Cywilizacji. Tak naprawdę w działaniach Jobbiku jedyne zastrzeżenie można mieć do części geopolitycznej orientacji partii, czyli tej odnoszącej się do Turcji. Uznanie jej pretensji do północnego Cypru i de facto poparcie dla neoottomańskiej polityki w regionie Morza Śródziemnego to działanie antyeuropejskie i słusznie wytykają to węgierskim nacjonalistom działacze greckiego Złotego Świtu.
Wojciech Trojanowski
Przedruk całości lub części wyłącznie po uzyskaniu zgody redakcji. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Cytaty z książki Vony za: Gates of Vienna
28 września 2012 o 12:19
To poparcie dla Turcji nie jest takie bezwarunkowe – Jobbik założył w parlamencie koło przyjaciół Iranu, utrzymuje relacje z politykami irańskimi, jak i z mniejszością perską na Węgrzech (ma jakąś specyficzną nazwę, jest to grupa historyczna, jeden z czołowych Jobbikowców to Irańczyk z pochodzenia). A przecież Teheran to główny rywal Ankary na Bliskim Wschodzie.
Natomiast kwestia Cypru pozostanie pewnie kością niezgody. Podobnie jak roszczenia terytorialne Jobbiku, sięgające na cztery strony świata (w przypadku południowej Słowacji zasadne).
Idiotyczny „neonazizm” jest ostatecznym produktem neoliberalizmu, to fakt. Natomiast pierwotnie ideologia hitlerowska była niezależną alternatywą dla liberalizmu, jedną z wielu.
Polityka Stanów Zjednoczonych rzeczywiście nie ma wiele wspólnego z chrześcijaństwem, a już na pewno nie z katolicyzmem. Jednak że Izrael nie czerpie sił żywotnych z judaizmu, tu już bym się nie zgodził. Judaizm to w gruncie rzeczy religia stawiająca rasę ponad wiarę. Rabini nie mają specjalnie problemu z tym, że większość obywateli Izraela to ludzie niewierzący. Uznają to za rzecz naturalną, skupiając się na wspieraniu reprodukcji wśród ortodoksów. Izrael finansuje i wspiera nawet najbardziej radykalne organizacje chasydów, a one wspierają Izrael. Antysyjoniści z Neturei Karta to tylko odprysk.
29 września 2012 o 22:19
Zgadzam się naturalnie z Twoimi uwagami na temat stosunku nacjonalistów z Jobbiku do Iranu. Ten oczywiście cieszy Ale jest właśnie pewna niekonsekwencja wynikająca z tego o czym wspomniałeś – rywalizacji Ankary z Teheranem. Sam Vona przecież rzucił w słynnym już artykule hasło „turanizmu” http://www.turania.org/turanism-phlilosophy-ideology-history/7012-jobbik.html
Turcja w swoich neoottomańskich dążeniach uczestniczy w destabilizacji Syrii, a wraz z tym całego Bliskiego Wschodu. Kto na tym korzysta nie trzeba chyba mówić.
Medialny „neonazizm”, ta cała swastyczkowa cepeliada to faktycznie ostateczny produkt neoliberalizmu. Są klienci, są zyski, bo przecież w tym wszystkim o nic innego de facto nie chodzi. Natomiast odnośnie historycznego nazizmu to np. autor koncepcji Czwartej Teorii Politycznej prof. Dugin uznaje go za siłę opozycyjną względem liberalizmu, więc opinia Vony w tym temacie oraz w kwestii relacji judaizm-Izrael intrygująca i warta polemiki.
30 września 2012 o 02:32
Dokładnie to miałem na myśli mówiąc o nazizmie. W Polsce, zauważyłem, panuje trochę szkodliwy trend przypisywania ideologii NS i Adolfowi dosłownie wszelkiego możliwego zła – od mitycznych powiązań z UE, po żydowskie pochodzenie samego Adiego. Nie spodziewałem się jednak tak chłodnych i w gruncie rzeczy nieprawdziwych ocen na Węgrzech, które Adolfowi mogą mimo wszystko być wdzięczne za wiele rzeczy. Ale być może to dobrze, bo w ten sposób jesteśmy świadkami rodzenia się jakiejś niezależnej myśli nacjonalistycznej, typowej dla samych Węgier.
A co do Turcji – trudno mi oceniać, bo nie znam aż tak dobrze linii politycznej Jobbiku, natomiast pamiętam, że kilka lat temu ostro sprzeciwiali się akcesji Turcji do UE. Chyba jednak większa sympatia pada w kierunku Iranu.
Ostatecznie w Turcji też mogłoby dojść do przewrotu. Gdyby tureccy nacjonaliści i ich Szare Wilki (znienawidzone przez Złoty Świt, hehe) pogoniły Erdogana, to doszłoby do znacznego ocieplenia relacji z Iranem.
1 października 2012 o 12:47
@Sigurd
O, w pełni popieram Twoje komentarze. Może mieliśmy różnice kiedyś, ale teraz podpisuję się pod to oboma rękami. Polecę te 3 komentarze w innych dysputach. Też mnie osobiście wkurza porównywanie III Rzeszy do UE. UE można porównywać do ZSRR, Napoleona czy Aleksandra Wielkiego, z racji socjalistycznych, internacjonalistycznych założeń tego systemu. Adolfowi było bliżej do Juliusza Cezara, był to podbój w imię tradycji określonego państwa (Niemiec, Rzymu), a nie jakaś „jedność ludów” (Napoleon, Aleksander, Lenin, Stalin). Gdyby dziś żył Adolf Hitler, i Niemcy objęłyby przewodnictwo UE, pierwsze co by zrobił to by powysyłał wszystkich komisarzy unijnych do obozów zagłady łącznię z tymi niemieckimi.
1 października 2012 o 17:39
Kolega Sigurd napisał: Judaizm to w gruncie rzeczy religia stawiająca rasę ponad wiarę.
Małe sprostowanie:
Judaizm jest głównie kulturą, zawierającą elementy religijne. W skrócie można powiedzieć, że mozaizm to religia objawiona i kultura żydowska oparta na Biblii, głównie na Pięcioksięgu Mojżesza (Tora), a judaizm to przede wszystkim kultura żydowska, bardzo stara, zaczynająca się na wiele wieków przed Mojżeszem, dla której jego autorytet jest tylko jednym z wielu, będąc opartą najpierw na bardzo starych tradycjach przed mojżeszowych, a później głównie na Talmudzie, a więc na Misznie i Gemarze, obejmująca najrozmaitsze prądy, w których przeważają tendencje materialistyczne i bałwochwalcze (jak kult złotego cielca).
4 października 2012 o 18:27
Skoro mnie wywołujesz, to pozwolę się nie zgodzić. Mozaizm to religia mojżeszowa, judaizm swe początki bierze mniej więcej od czasów końca niewoli babilońskiej i jest systemem religijno-kulturowym, który wywarł również konkretny, ewolucyjno-genetyczny wpływ na naród żydowski. Określone zwyczaje, cechy i trendy zintensyfikowały się w erze po Chrystusie, gdy skodyfikowano Talmud. W dalszym ciągu nie da się jednak odmówić judaizmowi miana religii. Jest to religia, system kulturowy oraz swoisty kanon praw stricte rasowych. Od końca niewoli babilońskiej zaczęły się ze sobą ścierać dwa nurty religijne w narodzie wybranym i można przyjąć, że mozaizm spełnił swą rolę i zastąpił go Chrystianizm, podczas gdy jego oponent – judaizm – nie dość, że nie zaniknął, to jeszcze bardziej zradykalizował się.
Piotrze Marku – generalnie się zgadzam.
8 maja 2013 o 13:22
W razie czego feministkom też będą obcinać łechtaczki?
2 lutego 2015 o 20:43
Nie mogę się zgodzić. Rzym też był internacjonalistyczny, składał się z Galów, Greków, Machabejczyków, Illirów, Daków, Traków, Egipcjan, Kartagińczyków o Basków którzy ulegli latynizacji (Grecy na ogół w Italii). Grecy dostali mosty, których nie znali, Rzymianie przywłaszczyli sobie zaś bogów greckich. Największej latynizacji uległy kolonie greckie na Półwyspie Apenińskim i Sycylii, takie jak Neapol.