– Głosi Pan pogląd, że Polska podlega rekolonizacji. Na czym to polega, kto realizuje tę koncepcję i jakie będą jej skutki?
– Problem rekolonizacji znam o tyle dobrze, że przez 10 lat prowadziłem jeden z największych programów ONZ modernizacji krajów Afryki Centralnej. I miałem możliwość zorientowania się, jak wygląda polityka wielkiego kapitału w stosunku do dawnych krajów kolonialnych. Kiedy stawały się wolne, z reguły odzyskiwały dostęp do źródeł surowców, a także przedsiębiorstw znajdujących się wcześniej w rękach kolonizatorów. W II połowie lat 80. rozpoczęła się olbrzymia rekolonizacja. Kapitał międzynarodowy „oświadczył” mieszkańcom Afryki: macie niepodległość, swoje państwa, natomiast my wykupimy wasze przedsiębiorstwa, głównie zajmujące się eksploatacją złóż minerałów, ale także uprawą kawy, herbaty czy egzotycznych owoców. Wy będziecie prowadzić małe i średnie firmy, pracować na roli i oczywiście kupować nasze towary, bo sami, niewiele produkując, zostaniecie zmuszeni do importu.
Na przełomie lat 70. i 80. rozpoczyna się rewolucja informatyczna. Pojawia się możliwość tworzenia potężnych imperiów gospodarczych, które zyskują szansę oddziaływania na cały świat. To stworzyło kapitalną okazję do rekolonizacji. Jedna grupa kapitałowa mogła przejąć np. kopalnie w Kongo, Rwandzie i Ugandzie. Przerażająca korupcja w Afryce ułatwiała niezwykle tani zakup. Ta akcja, akceptowana przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy, niesłychanie się rozwinęła.
– Skutki polityki wielkiego kapitału widział Pan w Rwandzie.
– Znam podłoże konfliktu rwandyjskiego. W moim projekcie pracowało 56 osób, w tym 45 Murzynów, z których tylko dwóch przeżyło. Resztę zamordowano. Cały konflikt był olbrzymią akcją kapitału amerykańskiego. Kiedy na początku lat 60. Rwanda i Burundi odzyskały niepodległość, władzę opanowali Tutsi. Później w Rwandzie doszło do rewolucji i władzę przejęli Hutu, a większość Tutsi uciekła do Ugandy. Reprezentowali wyższy poziom niż ludność miejscowa, opanowali więc władzę w wojsku. I wtedy doszło do porozumienia z amerykańskim kapitałem zbrojeniowym – dacie nam na kredyt broń, a my uderzymy na Rwandę, potem przez Burundi dojdziemy do Zairu, który jest najbogatszym krajem zasobnym w minerały, diamenty i uran. Zair był wtedy opanowany przez kapitał belgijski i francuski, a chciał tam wejść kapitał amerykański. Wszystko rozgrywało się na moich oczach. Amerykanie przekazali sprzęt do Ugandy i ta rozpoczęła wojnę. Rwanda miała gorsze uzbrojenie, radzieckie. Ewakuowano mnie w momencie, kiedy mój zastępca został zamordowany, a armia ugandyjska była 20 km od stolicy Rwandy. Hutu, w odwecie zaczęli mordować miejscowych Tutsi. Tutsi z Ugandy zdobyli Rwandę, przeszli pokojowo przez Burundi – cały czas opanowane przez Tutsi – i ruszyli na Zair. W tym kraju wymordowano 500–600 tys. ludzi i region został opanowany przez kapitał amerykański i brytyjski. Dziś kontroluje on całą Afrykę centralną.
– W jaki sposób przeniesiono pomysł na rekolonizację Afryki tak, by objęła naszą część Europy?
– Sytuacja Afryki była interesująca ze względu na surowce, ale przedstawiciele kapitału światowego zdawali sobie sprawę, że tam robotnik, a nawet inżynier jest słabo wykwalifikowany. Kocham Murzynów, są sympatyczni, mili, ale mają jedną wadę – brakuje im zmysłu do systematycznej pracy. Kultura afrykańska zrodziła się nie z pracy, a z zabawy. W Burundi są np. lasy bananów, z których można zrobić zupę, piwo czy chleb. Jeszcze w latach 30. po ulicach Bużumbury biegały daniele, wystarczyło z łuku strzelić, nie trzeba było pracować. Mieszkańcy wyżywali się w zabawie i to zostało do dziś. Uroczystości zaręczyn i ślubu trwają wiele dni.
Tymczasem Polska dysponowała kadrą wykwalifikowanych inżynierów i robotników. Wedle źródeł amerykańskich, w 1980 roku znajdowała się na 12. miejscu, jeśli chodzi o wielkość produkcji. Pojawia się więc kolejna fantastyczna okazja dla światowego kapitału zdobycia atrakcyjnego rynku. I rusza George Soros. To jeden z 10 najbogatszych ludzi na świecie, dorobił się na spekulacjach giełdowych.
Polska jest otwartym krajem, w którym znaczna część młodszej kadry przywódczej przebywała w USA na stypendiach. Jest wielu Cimoszewiczów, Kwaśniewskich, Rosatich, Balcerowiczów. Leszek Balcerowicz uzyskał tytuł MBA na Saint John’s University. Decyzja – zaczynamy w Polsce. Wielki reprezentant światowego kapitału George Soros przyjeżdża w maju ’88. Spotyka się z Rakowskim i Jaruzelskim. Natychmiast tworzy za miliony Fundację Batorego, stawiając jako cele: otwarte społeczeństwo i otwarty rynek. Niedługo później NBP tworzy 9 banków komercyjnych z partyjnym kierownictwem. Zaczyna się I etap tworzenia tzw. przedsiębiorstw nomenklaturowych. Soros opracowuje program w oparciu o tzw. konsensus waszyngtoński. Zakłada on otwarcie granic, możliwość dużego importu i jak najdalej idącą prywatyzację. Bazuje na koncepcji neoliberalizmu Miltona Friedmana, absolutyzującą wolny rynek, w której państwo nie ma nic do gadania. Soros sprowadza Sachsa, który jest finansowany przez Fundację Batorego.
– Sachs spotyka się ze strategami Solidarności.
– W maju ’89 roku idzie do Geremka. Potem wspólnie z Liptonem, który pracuje w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, a jednocześnie w redakcji „Gazety Wyborczej” jadą do Kuronia. Kuroń mówi: „W porządku, zrozumiałem. Zrobimy to. Napiszcie plan”. Sachs obiecuje przesłać zapisy pomysłów w ciągu dwóch tygodni. Kuroń oponuje: „Nie! Potrzebujemy planu teraz”. Jadą do „Gazety Wyborczej”, gdzie jest komputer i do rana Lipton z Sachsem opracowują program. Biegną do Michnika, który wyznaje: „Nie jestem ekonomistą. Nie rozumiem tych rzeczy”. Ale decyduje się napisać artykuł: „Wasz prezydent, nasz premier” i zobowiązać rząd do realizacji programu. Nie odkrywam przed czytelnikami niczego nowego, wszystko znajdą w książce Jeffreya Sachsa „Koniec z nędzą. Zadanie dla naszego pokolenia”. Wracając do tematu: wtedy Sachs spotyka się z OKP w sejmie…
– Większość posłów też nie ma wiedzy ekonomicznej…
– Aleksander Małachowski przyznał później – byliśmy jak barany. Powstaje pytanie: kto ma realizować tę koncepcję? Jako pierwszy brany jest pod uwagę Trzeciakowski, który odmawia. Nie zgadzają się także Jóźwiak i Szymański. Wtedy Stefan Bratkowski stawia moją kandydaturę. Ja jestem w Burundi, gdzie nie ma ambasady, dlatego dzwoni ambasador z Kenii, ale nie umie sprecyzować, o jaką propozycję chodzi. Brakowało mi roku do zakończenia 10-letniego programu, stąd odmawiam. Wtedy Kuczyński ni stąd, ni zowąd łapie Balcerowicza. Co ciekawe, Balcerowicz robi doktorat w ’75 roku, a w ’89 nie ma jeszcze habilitacji. Kiedy pracowałem w Wydziale Zarządzania UW to nasi adiunkci musieli w ciągu pięciu lat zrobić habilitację. W przeciwnym razie byli zwalniani. Sprawa druga – Balcerowicz nie brał udziału w pracach „okrągłego stołu”. Po trzecie – nigdy w życiu niczym nie kierował. Dobór więc bardzo dyskusyjny. W tym czasie OKP tworzy komisję do stworzenia programu gospodarczego pod przewodnictwem prof. Janusza Beksiaka. I wtedy Mazowiecki stawia sprawę na ostrzu noża – albo oni, albo my. Zostaje Balcerowicz.
– Dlaczego inni nie chcieli jej realizować?
– Bo poza zdławieniem inflacji, skutkowała zniszczeniem państwowych przedsiębiorstw, likwidacją pegeerów, masowym bezrobociem, a jednocześnie zalewem importu – importowaliśmy wówczas nawet spinki do włosów i makulaturę. Przyjeżdżam wtedy do Polski i widzę mleko francuskie na półkach. Kuzynka mówi mi, że jest propaganda, by nie kupować polskiego mleka, bo rzekomo butelki myje się proszkiem IXI. Pytam o „Mazowszankę”, którą zawsze lubiłem. Okazuje się, że nie ma. Można za to nabyć niemieckie wody mineralne. Chcę kupić krem do golenia Polleny. A trzeba pamiętać, że Szwedzi specjalnie przyjeżdżali do Polski po wódkę i polskie kosmetyki. Polleny też nie ma, jest Colgate. W końcu ekspedientka znajduje Pollenę w magazynie. Widzę, że jest trzy razy tańsza. Kobieta tłumaczy, że bardziej opłaca jej się sprzedawać droższy towar, więc polskiego nie wystawia. Krótko mówiąc, rozpoczyna się świadoma likwidacja konkurencji. Siemens kupuje polski ZWUT, który dysponuje wówczas monopolem na telefony w Związku Radzieckim. Niemcy dają pracownikom dziewięciomiesięczną odprawę. Wszyscy są zadowoleni. Po czym burzą budynek, całą aparaturę przenoszą do Niemiec i przejmują wszystkie relacje z Rosją. Likwiduje się „Kasprzaka”, produkcję układów scalonych, diod, tranzystorów, a nawet naszego wynalazku, niebieskiego lasera. Wykupuje się polskie cementownie, cukrownie, zakłady przemysłu bawełnianego, świetną wytwórnię papieru w Kwidzyniu. A my uzyskane pieniądze przejadamy.
– Największy skandal to jednak sprawa Narodowych Funduszy Inwestycyjnych.
– Kupiłem wtedy świadectwo NFI za 20 zł, wychodzę z banku i zatrzymuje mnie mężczyzna, oferując za nie 140 zł. Okazało się, że posiadacz 35 proc. akcji miał prawo do podejmowania decyzji sprzedaży. NFI tworzyło ponad 500 najlepszych przedsiębiorstw. Wszystkie upadły albo zostały za grosze sprzedane. I potem te świadectwa były po 5 zł. Toczyły się procesy, m.in. Janusza Lewandowskiego, zakończony w zeszłym roku uniewinnieniem. Wszyscy porobili kariery, a Balcerowicz dostał Order Orła Białego i był kandydatem do Nagrody Nobla. To nie do wiary!
– Polska oddała banki, a sektor energetyczny przejmują firmy narodowe innych państw, np. szwedzki Vatenfall.
– Wcześniej TP SA przejął państwowy France Telecom. Podobnie działo się w Afryce. Wszystkie towary eksportowane z Europy albo Ameryki były bez porównania droższe. Kupiłem w Afryce volkswagena za 15 tys. dolarów, przyjechałem do Berlina, patrzę – kosztuje tylko 8 tys. Teraz także ceny artykułów przemysłowych są w Polsce dużo wyższe, zaś płace nieporównywalnie niższe. Na tym polega interes firm zagranicznych. Gdyby płace, żądaniem związków zawodowych, doprowadzono do poziomu wynagrodzeń za granicą, to koncerny przeniosłyby się do Rumunii, Bułgarii, na Białoruś, do Chin, a nawet do Afryki. Przecież Ford zlikwidował fabrykę pod Warszawą i otworzył ją w St. Petersburgu.
– Czy podobnie rekolonizowano inne kraje, które wychodziły z komunizmu?
– Tak, tę koncepcję zrealizowano w całej Europie Środkowej.
– Jak ocenia Pan aktualną sytuację Polski?
– Jest tragiczna. Suma długu państwa i długu prywatnego przekracza poziom dochodu narodowego. A dług rośnie, bo całe te 20 lat mamy ujemny bilans w handlu zagranicznym. Żyjemy wedle filozofii sformułowanej przez premiera Tuska – „tu i teraz”. Nie ma żadnego planu strategicznego.
– Czy limity emisji CO2 to pomysł na doprowadzenie do upadku polskiego przemysłu?
– Pakiet klimatyczny jest korzystny dla zachodu Europy, który kombinuje, by eksploatować kraje Europy Środkowej. To mają być neokolonie. Temu służy likwidacja polskich banków, ciężkiego przemysłu i handlu. To są ostatnie lata polskiego handlu. Tylko w tym roku Carrefour i Biedronka zamierzają otworzyć paręset nowych placówek.
– Czyli Polacy nie mają być właścicielami dużych firm?
– Taki jest cel. Polsce grozi poważny kryzys finansowy. Zagrożony jest system ubezpieczeń społecznych. Jak można było stworzyć OFE – kilkanaście zagranicznych firm, które biorą po 7,5 proc. prowizji? Należało powołać jedno polskie towarzystwo emerytalne, które tworzy fundusz inwestujący tylko w budowę wieżowców, duże przedsiębiorstwa i na tym zarabia. Tak jak ONZ, którego fundusz emerytalny jest właścicielem wieżowców w Nowym Jorku, których wartość idzie co roku w górę. Ale zagranicznym firmom ubezpieczeniowym dawać takie zarobki?!
– Dlaczego Niemcy zdecydowali się otworzyć swój rynek pracy?
– Jest zapotrzebowanie na konkretne zawody, m.in. informatyków, lekarzy oraz osoby do opieki nad ludźmi starszymi. Zarazem Niemcy prowadzą konsekwentną politykę. W latach 70. wyemigrowało paręset tysięcy Polaków, którzy mieli rodziny w Niemczech. Oni się zgermanizowali. Także część mieszkańców Dolnego Śląska ma już obywatelstwo niemieckie i praktycznie tylko wakacje spędza w Polsce, a pracuje w Niemczech. Zakładamy, że po 1 maja wyjedzie kolejne 400 tys. Polaków.
– Za granicą pracuje już 1,5 mln Polaków. Jakie będą konsekwencje masowej emigracji zarobkowej?
– Tragiczne. Zabraknie nam specjalistów i robotników wykwalifikowanych, a to ograniczy możliwości rozwoju. Najzdolniejsi wyjeżdżają i tylko niewielki procent z nich wróci. W tej chwili przysyłają jeszcze pieniądze do Polski, ale to się skończy, kiedy ściągną rodziny. A przecież wymieramy jako naród, bo statystyczna Polka rodzi 1,23 dziecka. W rekordowym tempie rośnie mocarstwowość i rola Niemiec, które już są 4. potęgą świata i ściągają najlepszych specjalistów, również z Polski.
Program Solidarności sformułowany na I zjeździe w Oliwie to była koncepcja samorządności – tworzenia samorządów przedsiębiorstw i samorządów zawodowych. Po ’89 roku udało się utworzyć 1500 spółek pracowniczych, które dziś świetnie prosperują. Ale na poziomie państwa projekt „S” odrzucono.
Rozmawiał Krzysztof Świątek.
Tekst ukazał się w „Tygodniku Solidarność” nr 12 (1170) 18 marca 2011. Publikacja za pisemną zgodą redakcji.
Strona internetowa czasopisma: http://www.tygodniksolidarnosc.com
Witold Kieżun (ur. 6 lutego 1922 r. w Wilnie) – profesor dr hab., polski teoretyk zarządzania, przedstawiciel Polskiej Szkoły Prakseologicznej, w ramach której rozwija prakseologiczną teorię organizacji i zarządzania, uczeń Tadeusza Kotarbińskiego i Jana Zieleniewskiego. Żołnierz Armii Krajowej, podporucznik czasu wojny, powstaniec warszawski, więzień sowieckich łagrów. Przewodniczący Rady Fundacji Ius et Lex. Profesor Akademii Leona Koźmińskiego, a także doktor honoris causa tej uczelni.
Komentarz: Prezentowany wywiad to lektura obowiązkowa dla każdego świadomego nacjonalisty. W sytuacji gdy dyskurs na poziomie establishmentu polityczno-medialnego oscyluje wokół spraw nieistotnych (mgła, zakupy politykierów w sklepie), a tzw. ruch narodowy z powodu przełomowych dyskusji o marszach, które zmiotą wszystko, tudzież kolejnych zwycięstw na gruncie rekonstrukcyjno-archeologicznym, w dużej mierze na gruncie gospodarki przyjmuje optykę liberalnych Kononowiczów, tak wybitna postać jak prof. Kieżun jest wcieleniem zdrowego rozsądku i długofalowego myślenia o Polsce i jej przyszłości. W tym miejscu chciałbym podziękować redakcji „Tygodnika Solidarność” za uprzejmość oraz wyrazić uznanie dla profesora Kieżuna za odważne diagnozy i inspiracje. (WT)
26 marca 2011 o 02:29
Zaglądamy do źródeł i odbudowujemy korzenie. Świetnie przedstawienie szwindli, przez które podryfowaliśmy prosto w łapy Wielkiego Brata. A była szansa na krwawą rewolucję tuż po 89, wówczas stery mogliby chwycić w swe ręce prawdziwi synowie narodu, a nie wierchuszka czerwono-niebieska.
26 marca 2011 o 02:36
To wszystko jest tak straszne,że po przeczytaniu tego artykułu ustaje chęć do życia…A już w ogóle nie mogę pojąć jak naród przez 21 lat tak potwornie eksploatowany i pogardzany,nie może zrozumieć,że żyje w kolonii żydowskiej służącej w pierwszym rzędzie sobie,następnie Zachodowi i Rosji.
Bardzo mądry człowiek z tego profesora Kieżunia.Prosiłbym o częstsze zamieszczanie jego dzieł.
26 marca 2011 o 09:19
Po przeczytaniu tego tekstu, zamurowało mnie, niestety to co piszę profesor jest rzeczywistością. Ale jestem wkur……!Brawo dla autora za odwagę!
26 marca 2011 o 13:57
Wprowadzenie pakietu 3 x 20 na warunki naszej gospodarki oznaczać będzie bankructwo. Zresztą już teraz prognozy są takie, że przez nakazową politykę UE, cena energii wzrośnie w PL o 70%, czyli niech każdy sobie dopowie – energia jest wszędzie. Niech śmiało to wszystko wprowadzają, im gorzej tym lepiej. Dopóki system będzie jakoś dyszał, a ludziom żyło znośnie, choć stopniowo coraz gorzej, to naród nie zaprotestuje. System musi runąć na pysk. Nie ma innego wyjścia.
26 marca 2011 o 14:13
http://www.wykop.pl/link/679011/polska-neokolonia-rozmowa-z-profesorem-witoldem-kiezunem/
26 marca 2011 o 14:54
Aż wstrzymałem dech jak to czytałem. Coś okropnego…
26 marca 2011 o 20:57
Nie zgadzam się tylko z teorią, że Zachodnia Europa będzie nas kolonizować. To taki typowy archaizm światopoglądu, który można wybaczyć zasłużonemu profesorowi. W praktyce Zachód również bardzo dużo traci na eurokołchozie i chorych wymysłach ekologistów rodem z 68, większość z nich pochodzenia alternatywnego (Cohn Bendit, Schulz, Kassenberg, etc). W Niemczech doszło do takiej paranoi, że ktokolwiek zaprzeczyłby o słuszności pakietu 3×20, to jest wykluczany z publicznej debaty i traktuje się go jak trędowatego. Maniakalne wręcz przywiązanie eurodebili do wizji gospodarek bez CO2 oraz dążenie do niej bez względu na racjonalne argumenty świadczące o braku sensu takich działań, można porównać tylko do maniakalnego wierzenia komuchów w plan 4-letni, niezależnie od kosztów i rzeczywistości.
Zachodnia Europa, w szczególności Niemcy, straciła bardzo dużo na Euro, na odgórnych dyrektywach Unii i na rozrośniętej biurokracji unijnej. Dlatego Europejczycy mają dość i w takiej Francji Marine Le Pen płynie na fali publicznego przebudzenia.Niemcy straciły mozliwośc uzyskania dominacji poprzez wyrzeczenie się marki i dlatego tak kurczowo trzymają się interesów z Rosją – to im daje gwarancję, że nie zostają postawieni przez Brukselkę do szeregu wraz z pozostałymi jak irlandia, Grecja, Portugalia, itd.
28 marca 2011 o 07:13
Zachodnia Europa już nas skolonizowała – pod każdym względem (gospodarczo-militarnym). Wyrwać się z tego uścisku będzie bardzo trudno ale do odważnych świat należy… Bardzo dobry wywiad. Czekamy na kolejne utrzymane w podobnym tonie.
28 marca 2011 o 14:50
Zachodnia Europa i kolonizacja militarna? Aha.
30 marca 2011 o 04:34
NATO ?
30 marca 2011 o 17:12
NATO to inicjatywa Zachodniej Europy? Nie, to sojusz militarny z dominującą pozycją USA.
30 marca 2011 o 20:28
Militarnie jesteśmy środkowo-europejskim kontyngentem USA. Francja, czy Wlk. Brytania mają o wiele lepszą sytuację pod tym względem.
30 marca 2011 o 20:31
Francuski przemysł zbrojeniowy rozwija się bardzo prężnie, jest nowoczesny i konkurencyjny wobec przynajmniej części amerykańskich ofert, co więcej Francuzi promują protekcjonizm w zbrojeniówce – tzn. promować swoje i eksportować swoje, zamiast sprowadzania obcego, nawet jeśli w praktyce wymaga to większych nakładów finansowych. Mieliśmy okazję chyba w 2002r. dobić targu z Fr, na ich myśliwce, no ale gdzie tam, my z Europy nie potrafimy nawet nic kupić dobrego, tylko jesteśmy krową do dojenia. No to się Chirac i spółka na nas obrazili.
6 maja 2011 o 08:13
Liberalizm jest narzędziem imperializmu XXIw. A my to łykamy jak małe pelikany. Na szczęście nie wszyscy.
19 maja 2012 o 02:48
Polska z całą pewnością poniesie dużo większe straty niż francja,niemcy,czy wielka brytania przez tą brukselską dyktaturę ponieważ jest dużo biedniejsza oraz słabsza gospodarczo niż w/w kraje. A to co już zostało wykupione u nas w polsce (za bezcen) ,a wystarczy się dobrze porozglądać, że prawie wszystko jest nienasze to zapewniam w końcu to zacznie kolonizatorom przynosić zyski, a jeśli nie to tym bardziej my nie mamy na co liczyć !!!
23 grudnia 2012 o 06:15
Żadne przepisy UE nie służą ludziom są one tworzone dla koncernów zachodnich i tylko pod ich dyktando człowiek się nie liczy jak tego nie zrozumiecie to obudzicie się z ręką w nocniku od zakazu produkcji żarówek po nakaz szczepionek z GMO włącznie Koncerny maja mieś wolną rękę tak się tworzy prawo może to brzmi nie realnie ale jest Prawdą bolesną
4 sierpnia 2013 o 18:05
Zachęcony wpisem na jakimś forum WP wysłuchałem wystąpienia prof. Kieżuna. Wspomniał tam o zakładach ZWUT, gdzie w swoim czasie pracowałem. Jest mi smutno, że w poważnych wystąpieniach ludzie o poważnych tytułach nie dochowują wysokiego poziomu, obiektywizmu, że zniżają się do propagandy. Warszawski ZWUT produkował przekaźnikowe centrale telefoniczne dla ZSRR na przestarzałej licencji francuskiej. Nowsze, półprzewodnikowe, produkowano w Poznaniu, też na licencji. Gdy załamał się system, odpadł rynek zbytu w ZSRR. Na nowoczesnym rynku – z czym do gości? Licencje z reguły są przestarzałe, a własnej myśli nie było i nie ma. Wielki kapitał traktował Polskę jak kolonialną Afrykę. Bo on taki jest. Amerykańskie koncerny wyprowadziły produkcję do Chin i Ameryka tonie w długach. Gdy próbują pobudzić gospodarkę w USA drukiem dolarów, to pobudzają ją w Chinach, tam, gdzie się coś robi. Bilety w kosmos kupują u Ruskich. Zwabić obcy kapitał do Polski można tylko tanią i dobrze wyszkolona siłą roboczą. Niemcy sprzedają Chinom fabryki, i budują uniwersytety a ci – zalewają nas produkcją badziewia. Stąd kryzys grecki i nasz zastój. Niemcy jako jedyni mają dodatni bilans z Chinami. Ale nawet panele słoneczne już w znacznej części kupują chińskie. Jak się nie ma swoich patentów to trzeba konkurować płacami z Chińczykami. A jeśli sprasza się obcych inwestorów, żeby dali pracę to trzeba spraszać zagraniczne banki żeby dały im kredyt. Swój do swego. Transformacja była pospieszna, nikt nie wiedział ile potrwa polskie 5 minut. Kto wiedział, że ZSRR padnie? I kiedy? Ja myślałem, że jak zachodni kapitał tu wlezie to może będzie chciał nas bronić? Jako swego? Wcześniej za cholerę nie chciał. Rozczarowanie kapitałem przypomina mi bolszewików lub hitlerowców. U jednych to są burżuje-krwiopijcy, u drugich plutokraci. Sam usiłowałem być wyzyskiwaczem – kapitalistą tylko nie mogłem znaleźć takich, którzy sprostaliby wymaganiom klientów i na siebie zarobili, nawet bez mojego krwawego zysku. Żale, że uwłaszczyli się komuchy- oprawcy są żałosne, moralnie to ten sam typ psychiczny co kapitaliści – wyzyskiwacze. Ideowcy zbankrutują. Mało lub zgoła nic o wybuchu wolności. Sam zakładałem firmę tracąc na to tyle czasu ile zajęło mi stanie w kolejce, dokumenty wypełniłem na ścianie. Ale rozwinięcie interesu to inna sprawa. Potrzebne jest zaufanie. I ono było, stąd afery. Ale ostrożny człowiek zauważył, że głównym źródłem kapitału jest oszukanie wspólnika. Oznacza to niemożność wzrostu firmy. Nienawiść miedzy Polakami, podziały i obelgi to jest miara tego samego psychicznego balastu. Ale główny problem to brak patentów. Ktoś wyliczył: Polacy 45 sztuk rocznie, Niemcy 13300. To, że istniejemy to jest cud! A zadłużać trzeba się było, bo ludzie nie chcieli jeść szczawiu i mirabelek. Klasę robotniczą trzeba było przekupywać, żeby godziła się na prywatyzację. Moją Babcię, Lwowiankę zapytałem kiedyś czy wróciłaby do Lwowa. – Na kolanach bym szła. Prof Kieżun został w Afryce, bo za niski stołek mu ofiarowano. I słusznie, do Polski nie dorósł.
6 września 2013 o 16:04
Do spóźniony………. sprawa patentów i myśli technicznej to nie klucz do gospodarki, sM piszesz ze chińczycy są potęgą dzęki produkcji i tak mogłoby być u nas na początku, ale dzięki komunistycznej kadrze inźynierów sytuacja najprawdopodobniej by się zmieniła na naszą korzyść z biegiem czasów……., ale nie o to chodzi potęgi gospodarcze są potęgami dzięki właśnie fabrykom i idacej z nimi rozwijanej mysli technicznej i tak się dzieje teraz w chinach a my to stracilismy….tzn. skradziono i zniszczono ta szanse i prof. wlaśnie tym się zajmuje aby to pokazać i chwala mu za to….. dziw ze jeszcze zyje…..