Zatrudnianie na część etatu jest korzystne dla pracodawców. Łatwiej im układać grafiki i oszczędzają na składkach. – Kiedy firma zatrudni na część etatu, zrzuca z siebie ryzyko, że pracownik spędzi czas bezproduktywnie. Przyjdzie do sklepu, kiedy ruch jest największy, a jeśli będzie potrzeba, to nic nie stoi na przeszkodzie, by został dłużej i dopracował nawet do pełnego etatu, ale najczęściej już bez dodatku za nadgodziny. Umowa jest tak skonstruowana, że dodatki te nie są płacone za pracę ponad umówiony wymiar, ale dopiero po przekroczeniu czasu określonego dla pełnego etatu – wyjaśnia „Rzeczpospolitej” adwokat Bartłomiej Raczkowski z kancelarii Raczkowski i Wspólnicy.
Związkowcy walczą o zmianę tego modelu, w sposób oczywisty niekorzystnego dla pracowników. Obecnie szanse na zatrudnienie w pełnym wymiarze są dla większości z nich minimalne. Co gorsza, aby mieć prawo do zasiłku dla bezrobotnych, trzeba zarabiać minimum 1386 zł brutto – czyli co najmniej tyle, ile wynosi minimalne wynagrodzenie za pracę. Jeśli więc osoby zatrudniane przez markety stracą pracę, nie dostaną nawet zasiłku.
Źródło: Obywatel
17 marca 2011 o 12:56
Cholerni socjaliści! Przeklęci związkowcy! Przedsiębiorcom to zawsze wiatr w oczy… Przecie oni dobrzy som: zatrudniajo tych nierobów, a czasem w niedzielę rzuco trochę papieru na tacę, nie? I jest git…
17 marca 2011 o 17:49
Wszyscy dobrze wiemy, że markety chcą podnieść płace dla pracowników. Niestety nie mogą tego uczynić ponieważ ceny musiałyby pójść w górę, a wtedy nie będą konkurencyjni.
17 marca 2011 o 19:05
Daniel, te mądrości wyczytałeś w gazetce z biedronki?
Zbychu, wierz lub nie, ale w Polsce naprawdę przedsiębiorcom wiatr wieje w oczy. Tylko w tym temacie nie idzie o przedsiębiorców, a o wielkie korporacje.
17 marca 2011 o 20:50
Wrzucanie do jednego worka jednoosobowej firmy i wielkiego koncernu sieciowego jest krzywdzące dla tych pierwszych. Inne warunki, inna skala działania. Państwo powinno dbać o to, aby to właśnie oni mieli dobre warunki do działania (dziś faworyzuje się wielkie koncerny), oczywiście przy uwzględnieniu interesów pracowników, którzy muszą mieć zagwarantowaną swobodę zrzeszania w celu ochrony swoich praw. Jak dziś wygląda w praktyce założenie związku w wielu firmach i czym się kończy nie trzeba przypominać. Warunkiem uzdrowienia sytuacji jest także natychmiastowe zlikwidowanie synekur związkowych opłacanych przez firmy itp. wynalazków niemających nic wspólnego z autentyczną zasadą pomocniczości.
18 marca 2011 o 13:28
„Zbychu, wierz lub nie, ale w Polsce naprawdę przedsiębiorcom wiatr wieje w oczy”
Na pewno tak jest. Nigdzie nie twierdziłem, że w Polsce założenie i utrzymanie przedsiębiorstwa to banał. Nie chciałem też wszystkich wrzucać do jednego worka. Mój wpis był raczej skierowany do tych, którzy nie zauważają w tym wszystkim pracownika i jego praw, albo uważają go za dopust boży i zło konieczne. Zresztą wyzysk nie jedno ma oblicze. Można go spotkać i w biedronkach, „kerfurach” i w obskurnych, przydworcowych budach z zapiekankami…
18 marca 2011 o 15:22
Jeśli dla kogoś to było za trudne do zrozumienia to wyjaśniam: to była ironia.