„W czasach, w których normą stała się obojętność na dobro ogółu, postać i dzieło życia Eligiusza Niewiadomskiego jaśnieje w naszej historii niczym gwiazda przewodnia.
Wybitny malarz, krytyk sztuki, działacz konspiracyjny w walce z zaborcami, więzień carski, ochotnik w wojnie z bolszewikami i wreszcie ten, który w jednoosobowym akcie bohaterstwa i największego poświęcenia zlikwidował uosobienie zdrady i antynarodowych sił w odrodzonym Państwie Polskim – Gabriela Narutowicza.
Niewiadomski, stając twarzą w twarz ze Złem, nie wahał się ani chwili; aby zaś czyn jego nie został przez antypolską propagandę napiętnowany, jako „skrytobójczy” oddał się bez wahania w ręce policji, zaś przed sądem zażądał dla siebie kary śmierci. Stojąc przed plutonem egzekucyjnym, bez zawiązanych oczu umierał z imieniem Polski na ustach ? Męczennik do ostatniego tchu. Nic dziwnego, że na Jego pogrzeb przybyły tysiące Polaków, aby oddać Mu hołd. Jego czyn wstrząsnął sumieniami i walnie przyczynił się do zatrzymania rosnącej fali rewolucyjnej destrukcji.
W dzisiejszej Polsce, zdominowanej przez koncepcje i środowiska wrogie idei wolnej Ojczyzny, pamięć bohaterskiego czynu Eligiusza Niewiadomskiego jest zacierana. Dlatego też w kolejną rocznicę Jego śmierci domagamy się, by Jego imię i Pamięć o Nim została oficjalnie należycie doceniona i uhonorowana.
Pierwszym krokiem musi być rzecz najprostsza. W całym kraju place, ulice, pomniki i szkoły noszą często imiona najgorszych zbrodniarzy – nie ma zaś ani jednego miejsca, które byłoby materialnym wyrazem należnej czci dla Eligiusza Niewiadomskiego. Narodowe Odrodzenie Polski występuje więc do władz samorządowych, aby również jednemu z pierwszych w panteonie narodowych bohaterów ofiarować ten najmniejszy z możliwych hołdów. Szczególnie ważne jest, aby Eligiusz Niewiadomski stał się patronem szkół, gdyż czyn jego w pełni zasługuje na miano dobrze wykonanego narodowego i obywatelskiego obowiązku wobec Ojczyzny. Trudno wyobrazić sobie lepszy wzór dla współczesnej młodzieży”.
List Otwarty RW Narodowego Odrodzenia Polski z dnia 31.01.2010 roku
Eligiusz Niewiadomski przyszedł na świat 1 grudnia 1869 r. w Warszawie. Wszyscy pamiętać i czcić go będziemy jako wielkiego bohatera narodowego, męczennika za sprawę dobra Ojczyzny, napiętnowanego (niesłusznie zresztą) przez lewicową i antypolską propagandę mianem psychicznie niezrównoważonego szaleńca. Warto bliżej przyjrzeć się sylwetce tego wielkiego Polaka oraz przedstawić w największym skrócie jego dokonania.
Mały Eligiusz nie miał łatwego dzieciństwa – szybko stracił matkę, wychowywała go ciotka, był raczej chorowitym dzieckiem. W 1888 r. ukończył wydział matematyczny szkoły realnej w Warszawie, dyplom Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu uzyskał w 1894 r., przez kolejne dwa lata studiował w Paryżu – warto nadmienić, iż obie wyższe uczelnie ukończył z wyróżnieniem i uważany był za bardzo zdolnego i dobrze zapowiadającego się, utalentowanego artystę. W roku 1897 rozpoczął pracę wykładowcy na Uniwersytecie Warszawskim, w latach 1897-1903 całkowicie pochłonęła go praca nad renowacją Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych. To właśnie dzięki jego staraniom i udało się sfinalizować prace, ponadto wyłącznie Niewiadomskiemu zawdzięczamy ściągnięcie do Warszawy najwybitniejszych artystów epoki. Po raz pierwszy nasz bohater z ruchem narodowym zetknął się prawdopodobnie w Petersburgu, jeszcze w czasach studenckich gdzie był przewodniczącym kółka polskich studentów, w roku 1897 jak każdy szanujący się patriota wstąpił do Ligi Narodowej, na polu której od razu rozpoczął aktywne działania. Przejawiało się to m.in. kolportażem i przemytem narodowych wydawnictw „Przegląd Wszechpolski” i „Polak”. Zakończyło się to dość niespodziewanym aresztowaniem przez rosyjską policję w roku 1901. Niewiadomski przebywał w Pawiaku i słynnym X Pawilonie Cytadeli, mimo, iż szybko zwolniony, utracił jednak pracę wykładowcy. W czasie wojny rosyjsko-japońskiej lat 1904-1905 oraz rewolucji w Rosji przejawiał, jak cały ruch narodowy na czele z Romanem Dmowskim zresztą, wzmożoną aktywność mająca służyć sprawie polskiej. Jak wiemy, działania konkurencyjnego w stosunku do Endecji PPS-u zniweczyły te wysiłki. Nieporozumienia z kierownictwem Ligi Narodowej na tle planów strategicznych spowodowały wystąpienie Niewiadomskiego z tej organizacji. Kolejna dekada minęła Niewiadomskiemu na wzmożonej pracy badawczej i naukowej, uwieńczonej zresztą licznymi sukcesami (choćby warto wspomnieć tu polichromię w kościele farnym p.w. św. Bartłomieja w Koninie).
Tak oto w roku 1914 wybucha Pierwsza Wojna Światowa. Niesiony patriotycznym zapałem bohater podejmuje ochotniczą służbę w Milicji oraz organizacjach sanitarnych. W l. 1917-1918 powraca do pracy naukowca, pomimo iż „w czasie wojny milczą muzy” Niewiadomski znów przeżywa kolejny renesans twórczy. 10 listopada 1918 brał czynny udział w rozbrajaniu żołnierzy niemieckich w Warszawie. W 1920 w chwili ofensywy bolszewickiej wystąpił o urlop w ministerstwie i próbował wstąpić do Wojska Polskiego, ale został odrzucony z powodu wieku (miał wówczas 51 lat). Z polecenia gen. Kazimierza Sosnkowskiego został przyjęty do pracy kontrwywiadowczej w II Oddziale Sztabu Głównego; domagał się zintensyfikowania walki z komunistyczną agenturą i dywersją, ale jego koncepcje były odrzucane. Czując się zbędny i zrażony do pracy „tyłowej” wymógł na przełożonych przeniesienie do 5 pułku piechoty Legionów, gdzie jako szeregowiec, wraz z synem Stefanem, walczył na froncie.
W roku 1921 rozpoczął pracę w Ministerstwie Kultury i Sztuki i zapisał piękną kartę w swej biografii – był przez wszystkich chwalony i doceniany za wielką aktywność i pomysłowość, jednakże wobec braku obiecanych dotacji (upadek lewicowego rządu) podał się do dymisji i ponownie zajął się tym, w czym był najlepszy – tworzeniem prac naukowych i działalnością malarską. Po okresie zamętu wewnętrznego 17 marca 1921 r. uchwalono ustawę zasadniczą odrodzonego państwa polskiego w historii znaną jako konstytucja marcowa. Rzeczpospolita stawała się państwem demokracji parlamentarnej z instytucjami charakterystycznymi dla tego typu ustroju – parlamentem (Sejm i Senat) i urzędem rezydenta. Toteż niewiele później, po ukonstytuowaniu się nowego parlamentu (listopad 1922) nastąpił wybór prezydenta. Dnia 9 grudnia 1922 r. Zgromadzenie Narodowe zebrało się, by wybrać pierwszą głowę państwa. Zgłoszono pięciu kandydatów (Stanisława Wojciechowskiego, Maurycego Zamoyskiego, Ignacego Daszyńskiego Jena Baudouina de Courtenay (kandydat mniejszości) oraz nieznanego szerszej opinii publicznej przybysza ze Szwajcarii Gabriela Narutowicza). Spośród wyżej wymienionych bezsprzecznie najbardziej kompetentnym kandydatem był związany z Narodową Demokracją Zamoyski. Do ostatniej tury głosowania przeszedł Zamoyski oraz Narutowicz i dzięki temu, iż zwolennicy demonstracyjnej kandydatury de Courtenay`a (zgłoszony przez mniejszości) przerzucili swe głosy na tego drugiego (który cieszył się ich wielkim poparciem), nieznaczną przewagą głosów wygrał Narutowicz. Tak więc dzięki głosom lewicowym (176) oraz mniejszości narodowych (w liczbie 113) przepadła kandydatura Maurycego hr. Zamoyskiego – znakomitego polityka, dyplomaty, ówczesnego ambasadora w Paryżu. Uosabiał on w sobie wszystkie cechy patriotyczne, nie wystarczyło to niestety do sukcesu.
Siły lewicy i antypolskie elementy „rzuciły wyzwanie narodowi polskiemu”. Warto w tym miejscu choćby w skrócie zarysować sylwetkę Narutowicza, jedynie z pochodzenia Polaka urodzonego na Żmudzi. Swoje całe nieomal życie spędził on w Szwajcarii. Był on ateistą oraz przyznawał się do przynależności do masonerii (loża „Wolność Przywrócona”). Brat Narutowicza – Adam- był członkiem Taryby – Litewskiej Rady Państwowej słynnej przecież ze swych antypolskich działań w czasie walk o ustalanie wschodniej granicy niepodległego państwa polskiego (istniała w l.1917-1920). Jego koncepcja polityczna była zbliżona do idei federacyjnej autorstwa socjalisty Leona Wasilewskiego, zakładająca więc powstanie Rzeczypospolitej wielonarodowej (Białorusini, Ukraińcy, Litwini, Żydzi itp..). Jak na ironię, głosowanie 1922 r. pokazało wdzięczność mniejszości ze te plany i poglądy, niestety nie przyniosło samemu zainteresowanemu wiele korzyści. Prasa patriotyczna natychmiast zareagowała tytułami „Zawada”, „Hańba”, „Ich prezydent” itp. Narutowicz otrzymywał anonimy z pogróżkami, ulice stały się miejscem wielkich rozruchów, czyniono wszystko, by nie dopuścić do zaprzysiężenia Narutowicza na urząd. Prezydent-elekt okazał się jednak człowiekiem zdecydowanym na wszystko i zaślepiony żądzą władzy i kariery postanowił jednak nie wycofywać się. Z wielkimi trudnościami (obsypano wiozący go samochód błotem i śniegiem, próbowano zatrzymać) jednak dostał się do gmachu Sejmu, gdzie został zaprzysiężony. Realna była groźba wojny domowej, dlatego tez siły lewicowe groziły przelewem krwi i mobilizowały bojówki (PPS, była Polska Organizacja Wojskowa). Eligiusz Niewiadomski postanowił wobec powyższego wziąć odpowiedzialność za losy Ojczyzny w swoje ręce, świadom grożących mu konsekwencji. Nie mógł patrzeć jak zaledwie w cztery lata po odzyskaniu wolności Polska znów pogrąża się w internacjonalistycznym i ateistycznym niebycie. W tydzień po wyborze na urząd prezydenta (16 grudnia około południa) Narutowicz miał zaszczyt otwierać wystawę obrazów w warszawskiej Zachęcie i gdy stał przy jednym z płóten w jego kierunku padły trzy śmiertelne strzały – w ten sposób Niewiadomski zmazał hańbę, jaką przyniósł narodowi polskiemu ten wybór. Nasz bohater nie bronił się i nie próbował uciec, policja od razu go aresztowała, przewieziono go na Rakowiecką celem przesłuchania, co ciekawe, nie skorzystał on zarówno z możliwości ucieczki jak i obrony – z pokorą przyznał się do winy i został skazany na karę śmierci (której sam dla siebie zażądał), wykonaną 31 stycznia 1923 r. w osławionym miejscu egzekucji także wielu innych polskich bohaterów narodowych – na stokach Cytadeli.
W momencie egzekucji wyraził wolę, by nie przywiązywano go do słupka ani nie zawiązywano mu oczu. Jego ostatnie słowa brzmiały: „Ginę za Polskę, którą gubi Piłsudski!”.
W dniu pogrzebu na Cmentarzu Powązkowskim zebrało się kilkanaście tysięcy ludzi, którzy śpiewając patriotyczne pieśni pokazali w ten sposób wielką radość i dumę z czynu Niewiadomskiego, jednocześnie okazując smutek spowodowany jego straceniem. Wielka część społeczeństwa, w tym księża, profesorowie i inne grupy elit – z dumą przyjęły ten czyn, jako akt odwagi, męstwa i bezinteresownego poświęcenia tego co najcenniejsze dla losu państwa.. Przez wiele miesięcy a nawet lat na grobie tego wielkiego męża zawsze były składane świeże kwiaty i paliły się znicze, tak samo jak płonęły dumne polskie serca. Księża odprawiali msze za duszę Niewiadomskiego, jednocześnie próbując nie dopuszczać do uczczenia pamięci Narutowicza. Była to wielka manifestacja polskiego patriotyzmu i porównać ją można do – notabene – ostatniej drogi Romana Dmowskiego (styczeń 1939), ojca polskiego nacjonalizmu.
Grób Eligiusza Niewiadomskiego znajduje się na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. 31 stycznia nie zapomnijmy o tym człowieku…
AR
28 stycznia 2011 o 13:20
Niewiadomski to wielki człowiek wątpie czy kogoś teraz byłoby stać na taki wielki czyn.
29 stycznia 2011 o 16:56
Byłoby, gdyby miał za sobą zaplecze w postaci silnego ruchu i ogólnej sympatii społeczeństwa.
29 stycznia 2011 o 18:19
Podpisuję się pod listem NOP !