Blisko 5000 studentów, niektóre źródła mówią nawet o 9000, wyszło na ulice miasta Tongren, aby zaprotestować przeciwko „niszczeniu kultury i języka tybetańskiego”. Wydarzenie ma związek z planami rządu chińskiego w dziedzinie edukacji, które zmierzają w kierunku ograniczenia stosowania języka tybetańskiego w szkołach. Jak powiedział jeden z liderów protestu, proponowana „reforma” przypomina w swojej wymowie praktyki Rewolucji Kulturalnej i jest naruszeniem chińskiej konstytucji, która (przynajmniej w teorii) gwarantuje ochronę praw rdzennych mieszkańców Tybetu. Marsz w przeciwieństwie do krwawych wydarzeń z 2008 roku przebiegł w spokojnej atmosferze.
Tybetańscy nacjonaliści walczą od kilkudziesięciu lat w obronie tożsamości i prawa swojego narodu do samostanowienia. Przeróżnej maści środowiska lewicowo-liberalne ochoczo wspierają słuszne dążenia Tybetańczyków, a jednocześnie zwalczają podobne postawy w swoich krajach w imię religii politycznej poprawności. Rozdwojenie jaźni, alternatywna inteligencja, definicji na określenie postaw wzorowych demoliberałów w tej i innych kwestiach jest wiele. Prawdziwa miłość własnego narodu musi być zrównoważona przez szacunek dla tych, którzy choć różnią się od nas, to jednak w miłości do swojego narodu są tacy sami. Szacunek i zrozumienie dla tożsamościowej walki mieszkańców Tybetu przeciwko masowej chińskiej imigracji musi iść w parze z walką o zachowanie tożsamości Polaków, Włochów i innych Europejczyków przeciwko eksperymentom „Multikulti” oraz inwazji imigrantów z krajów pozaeuropejskich. Tybet dla Tybetańczyków, Polska dla Polaków, naturalne i logiczne. Tożsamość przeciwko inżynierom społecznym.
WT
„Trzeba obalić wszelkie stosunki, w których Naród jest upodlony, ujarzmiony, opuszczony i wzgardzony” (Jan Mosdorf)
„Naród, by mógł bez przeszkód wzmacniać się i rozwijać musi bowiem istnieć w ramach stworzonego przez siebie państwa, którego jest jedynym suwerenem” (Wytyczne Narodowego Odrodzenia Polski)
22 października 2010 o 19:03
„tak, tak :)”
Nie rozumiem WT… Przecież Tybet jak i Tybetańczycy od zawsze byli narodem do momentu kiedy Chiny po prostu siłą nie zajęły ich państwa i nie rozpoczęły akcji wynarodowiającej .
3 listopada 2010 o 14:32
Komunizm, który szczyci się swoim „nie spoglądaniem” na kwestie sporne od strony narodowej, próbuje zniszczyć naród tybetański o tak wspaniałej kulturze, tradycji i wierze. Jest to nie dopuszczalne ale nikt kolosowi chińskiemu nie stanie na drodze. Jedno państwo jest w stanie zatrzymać Chiny ale nie w obecnym stanie-Indie. Ciekawi mnie co zrobił by Kuomintang po wojnie z Ujgurami, Tybetańczykami, Kaszmirem i wieloma innymi problemami Chin.