Śląsk Opolski po przejściu frontu w roku 1945 stał się areną kilku co najmniej przeciwstawnych sobie procesów. Z jednej strony na jego terenie instalowały się nowe, polskie władze, ze wschodu i centralnej części kraju napływały tysięczne masy ludzkie szukając możliwości osiedlenia się na stałe lub, szczególnie w przypadku mieszkańców tzw. Czerwonego Zagłębia, ”wyszabrowania” poniemieckiego mienia. Z drugiej – Ślązacy, rodzima ludność regionu, doświadczali tragedii związanej z okrutnym, właściwie okupacyjnym traktowaniem ich przez żołnierzy Armii Czerwonej, a później nieufnym przez administrację polską. Śląski krajobraz uzupełniały nadto powroty ludzi ewakuowanych na polecenie władz niemieckich na początku 1945 roku, ukrywający się w lasach dezerterzy, maruderzy itd.
Ciekawym, ale bardzo stronniczo jak dotąd ocenianym przez polską historiografię zjawiskiem stało się wreszcie powstawanie różnych podziemnych organizacji- tak polskich, jak i niemieckich. Te pierwsze, oczernianie przez lata, ostatnio na fali ustrojowych zmian w kraju doczekały się sprawiedliwych, rehabilitujących ocen.
Nieco inaczej rzecz się ma z podziemiem niemieckim, walczącym wprawdzie z tym samym przeciwnikiem, ale stawiającym sobie zgoła odmienne cele. Autorowi – Polakowi trudno się z nimi oczywiście utożsamiać, niemniej jednak jako historyk i człowiek rozumiem intencje towarzyszące jego powstaniu. Ale nie o to w tym krótkim artykule chodzi.
Stawiam oto tezę, że problem konspiracji niemieckiej na Śląsku Opolskim został sztucznie rozdmuchany przez komunistyczne władze. ”Werwolf”, ”Freies Deutschland” i inne organizacje stały się swoistymi straszakami. Przecenianie, wyolbrzymianie i eksponowanie akcji przez nie podejmowanych usprawiedliwiało prowadzenie działań, które uderzały bezpośrednio w Ślązaków, nawet tych, którzy z podziemiem nie mieli nic lub prawie nic wspólnego. Schemat wyglądał następująco: młodzi chłopcy znajdowali broń (a było jej dużo na polach, w lasach), ktoś sformułował hasło: ”organizujcie się”. Następnie odbywano spotkania, dyskutowano o obecnej sytuacji politycznej, przyszłych scenariuszach wydarzeń” i nagle wkraczali funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa. Grupę rozbijano, przypisując jej nierzadko czynny, których nie popełniła. Tworzyli ja bowiem – śmiem twierdzić, że takich było najwięcej, chociaż zdarzały się inicjatywy poważniejsze- amatorzy, 15-16- latkowie, u których niewątpliwy patriotyzm i sprzeciw wobec zupełnie nowej rzeczywistości mieszał się z młodzieńczą fantazją, kształtowaną chociażby lekturą książek przygodowych.
W sumie więc ”impreza” była niezbyt poważna, niemniej jednak w oczach władz, często” inspirujących powstanie grupy, zasługiwała na nadanie jej apokaliptycznego wymiaru, tak by robiące wrażenie słowo: „Werwolf” cementowało naród i nastawiało go jak najgorzej do wszystkiego co niemieckie. Były i inne przypadki. Oto kilku młodzieńców, czasem byłych żołnierzy Wermachtu psychicznie skrzywionych przez wojnę, nie mogąc znaleźć się w nowej sytuacji, podejmowało się czynów niezgodnych w każdym ustroju z prawem. Kłusowali, „podprowadzili” komuś prosiaka, konia, rower. Słowem- kompletny brak motywu politycznego. Zadaniem Urzędu Bezpieczeństwa było go znaleźć. Aby nie być gołosłownym, postaram się przyporządkować podanym wyżej „modelom” dwa konkretne przykłady.
W maju 1945 roku w Strzeginowie (Striegendorf, obecnie Strzegłów), powiat Grodków, Hubert Reimann założył tajną organizację „Werwolf”. Pomysłodawcą miał być niemiecki żołnierz powracający z frontu, który przespawszy w mieszkaniu Reimanna jedną noc, nazajutrz oświadczył mu, że Niemcy mieszkający w powiatach: grodkowskim i niemodlińskim winni gromadzić broń. Stosunkowo szybko Reimann zwerbował do organizacji 15-17 letnich chłopców, strzeginowskich kolegów i znajomych, którzy z dwoma wyjątkami wcześniej nie służyli w wojsku. Działalność grupy, ograniczająca się do spotkań i gromadzenia broni, nie trwała długo. Już 26 stycznia 1946 roku chłopcy zostali zatrzymani przez Powiaty Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Grodkowie. Podczas rewizji znaleziono u nich m.in. karabin maszynowy, kilkanaście granatów, 1 aparat nadawczy, 1 bębenkowiec, wojskowy aparat telefoniczny, 1 flowert, 2000 sztuk amunicji.
Sąd wojskowy w Katowicach uznał, że oskarżeni utworzyli nielegalną organizację, której celem było oderwanie Śląska od Polski, a ponadto nielegalnie przechowywali broń. Kary były bardzo wysokie, od 7 do 10 lat. Wolności nie doczekał Reimann. 13 kwietnia 1946 roku został zastrzelony przez konwojentów w czasie próby ucieczki.
18 października 1946 roku przed obliczem wojskowego Sądu Rejonowego w Katowicach stanęli: Reinhold Klingenberg, Hubert Pietruszka , Jerzy Stiller, Franciszek Kasprzik, Walenty Wodarz, Gerhard Suszczyk, Hubert Mizdziol. Większość pochodziła z Budkowic i nie ukończyła 20 roku życia. Wszyscy natomiast byli zweryfikowani, to znaczy uznani za Polaków. Zarzucono im, że od kwietnia do 13 września brali udział w związku terrorystyczno- rabunkowym z bronią w ręku. Ich akcje polegały na okradaniu sklepów, zaborze garderoby damskiej i męskiej, rowerów. Przy tym podczas napadów nikt nie zginął. Kary wymierzone oskarżonym były niewspółmiernie wysokie do dokonanych czynów. Klingenberg, Pietruszka i Stiller zostali skazani na śmierć, pozostali od 5 lat więzienia do dożywocia. Według mnie mamy tu do czynienia ze zwykłym sądowym morderstwem, uzasadnionym prymitywnym stwierdzeniem, że tego rodzaju ”bandy godzą w nowo osiedlone rodziny repatriantów, dla których ludzie o tym pokroju zapatrywań co oskarżeni” czują nieuzasadnioną nienawiść. Powyższą trójkę stracono jesienią 1946 roku.
dr Dariusz Ratajczak
14 lipca 2022 o 20:03
Werewolf działał też prężnie w Norymberdze. Nawet kilka lat po wojnie amerykańscy wojacy byli przestrzegani, aby poruszać się w dwójkach podczas jazdy po mieście, gdyż w każdej chwili mogą zostać ostrzelani. Wysadzono też jedną z amerykańskich baz, ale to już była mieszana operacja z uwzględnieniem niemieckich narodowców z NRD, którzy bardziej niż Stalina, nienawidzili ponownej okupacji swoich ziem przez liberatorów zza Oceanu.
16 lipca 2022 o 17:37
NRD było bardziej nacjonalistyczne i niemieckie w swoim charakterze niż wszelakiej maści „neonazistowskie” pionki CIA i USraela z RFN czy innego NPD zinfiltrowanego do cna przez glowies od urzędu ochrony konstytucji – tacy ludzie generalnie nie mają przekonań poza jakimś wypaczonym kultem Adolfa wprost z hollywoodzkich filmów o lolokauście i 6000 gorylionach.
Jak mawiali – z komunisty można zrobić dobrego narodowego socjalistę, dlatego Ceaucescu, Juche, Rewolucje Kulturalne, Korenizacje, Moczary i reszta były w bloku wschodnim podczas gdy na zachodzie na piedestale stawiano PKB i demokrację liberalną, czyli rządy wszelakiej maści międzynarodowych jak Brzeziński czy Kissinger.
16 lipca 2022 o 17:38
Socjalizm to stagnacja, kapitalizm to degeneracja – zimna wojna to najlepszy przykład. To USA szerzyło wśród Europejczyków zdegenerowaną liberalną ideologię, aczkolwiek sowiety nie były lepsze – do momentu.
19 lipca 2022 o 21:24
Do Brzezińskiego dodaj Lipskiego. Ten sam kaliber, a działał w Polsce.