Polacy wciąż są tanią siłą roboczą dla firm z Zachodu. Eurostat podał, że godzinowe koszty pracy w 2017 r. w Polsce wyniosły 9,4 euro – to jeden z niższych wyników w Europie. Te same koszty w Niemczech wynoszą 34,1 euro. Innymi słowy, trzech polskich pracowników kosztuje tyle samo co jeden niemiecki. Dr Cezary Mech, były wiceminister finansów słusznie skomentował sytuację:
Wynagrodzenie w Polsce rosną, ale wzrost płac jest hamowany przez politykę ich schładzania, której głównym elementem jest szerokie otwarcie rynku dla pracowników spoza UE.
Dopóki różnice w wynagrodzeniach między Polską a Niemcami czy Holandią nie będą się znacząco zmniejszały, to nie uda się zatrzymać wyjazdów młodych Polaków za granicę ani skłonić do powrotu tych, którzy już tam są.
Jego zdaniem obecny wzrost płac, który utrzymuje się w przedziale 5-7 proc., jest nie do przyjęcia, szczególnie w sytuacji prognozowanego załamania demograficznego i utrzymujących się 3-4-krotnie wyższych wynagrodzeń w Niemczech. Ekonomista zwrócił uwagę, że w krajach rozwiniętych, np. w Japonii, widać tendencję do podnoszenia wynagrodzeń, choć jeszcze niedawno ekonomistom wydawało się, że problem niedoboru rąk do pracy można rozwiązać, otwierając rynek na emigrantów. – Obecnie w naukach ekonomicznych odchodzi się od tego, bo okazuje się, że koszty społeczne i koszty integracji znacznie przewyższają korzyści, jakie ma z imigrantów biznes – zaznaczył Mech.
Imigracja to armia rezerwowa kapitału, napisał słusznie Alain de Benoist. Więcej o pułapce średniego rozwoju i narodowo-radykalnym spojrzeniu na gospodarkę na łamach magazynu „Szczerbiec”. Szczegóły TUTAJ.
Na podstawie: businessinsider.com.pl/nacjonalista.pl
3 lipca 2018 o 12:52
Rząd zdrajców z pisuaru już zezwala na import taniej siły roboczej z Azji. Dziś niektórzy patridioci spoglądają z poczuciem fałszywej wyższości na kraje Zachodu. Za kilkanaście/kilkadziesiąt lat będzie w Polsce identycznie. Tam też sprowadzano na początek pracowników do fabryk…..