Nowy Wspaniały Świat, w którym wszystko jest takie piękne… Z policyjnych wynika, że w Polsce z powodu samobójstw ginie obecnie więcej ludzi niż w wypadkach drogowych; w 2017 roku było to ponad 5,2 tys. osób, z czego 80 proc. stanowili mężczyźni. Co piąty zgon nastolatka w Polsce spowodowany był samobójstwem. Według Komendy Głównej Policji (KGP), do zamachu samobójczego dochodzi co 47 minut. Zdaniem prof. Łukasza Święcickiego z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, liczba samobójstw w Polsce prawdopodobnie jest wyższa niż w policyjnych statystykach, ponieważ wiele z incydentów w ogóle nie zostaje odnotowanych. Dopiero od 2018 roku wprowadzono obowiązek rejestrowania prób samobójczych w kartach leczenia szpitalnego. Szacuje się, że 60-90 proc. osób z zachowaniami samobójczymi (zależnie od grupy wiekowej) przejawia różne zaburzenia psychiczne, m.in. depresję.
Bartosz Łoza, psychiatra, specjalista terapii środowiskowej, kierownik Kliniki Psychiatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz prezes Polskiego Towarzystwa Neuropsychiatrycznego, w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną powiedział m.in.:
To, co się dzieje w Polsce, to epidemia samobójstw. Prób samobójczych między 100 a 200 tys. rocznie.
Prawda jest taka, że jedna trzecia populacji cierpi w życiu na poważne zaburzenia, na czele z zaburzeniami lękowymi, depresyjnymi i uzależnieniami. Trzeba zrozumieć, że ich samotność, niespełnienie, frustracje czy bezdzietność mają realne przyczyny i że nowoczesna psychiatria może temu przeciwdziałać. Trzeba wiedzieć, że chorzy psychiczne żyją wielokrotnie krócej niż chorzy na nowotwory czy AIDS. Nawet o 20 lat.
Pracoholizm nie jest uznawany za chorobę, ale przecież spełnia jej kryteria, jest dysfunkcjonalny, powoduje cierpienia, powoduje skutki społeczne, jak rozpadające się związki, niezaopiekowane dzieci, skutki fizyczne. Podobnie przewlekłe zmęczenie, niewyspanie, wypalenie czy samotność. Sam pracoholizm, będąc kompulsywnym zachowaniem, prowadzi do kolejnych zachowań tego typu. Jeśli się weźmie podstawowy fakt, że Polacy są na 2. miejscu w UE i 7. na świecie pod względem ilości czasu spędzanego w pracy, to wszystkie pozostałe zjawiska i czynniki stają się już tylko wtórne. Taki styl życia odbywa się kosztem wewnętrznym i zewnętrznym. Swego czasu rząd chwalił się publicznie naszym zapracowaniem, jednak te dane świadczą raczej o eksploatacji ludzi.
Konsumpcjonizm, negatywne wzorce płynące z telewizji i prasy, kult „sukcesu” – to wszystko niszczy narody. Prostsze Życie jest jedynym rozwiązaniem.
Na podstawie: forsal.pl
Najnowsze komentarze