Ostatni żołnierze 33 Dywizji Grenadierów Waffen-SS „Charlemagne” w trakcie bitwy o Berlin.
Bazą dla sformowania w lutym 1945 roku dywizji „Charlemagne” był walczący w szeregach Waffen-SS Legion Ochotników Francuskich przeciw Bolszewizmowi, a następnie Francuska Ochotnicza Brygada Szturmowa SS. Wobec krytycznej sytuacji oddziałów niemieckich na Pomorzu dywizję rozmieszczono w rejonie miejscowości Czarne (Hammerstein). Po ciężkich walkach, pod naporem przeważającego przeciwnika, jednostka została zmuszona do chaotycznego odwrotu. Jego skutkiem był jej rozpad i unicestwienie. Tylko kilkuset żołnierzy ze zdziesiątkowanej formacji przybyło do punktu zbornego w niemieckim Neusterlitz. Z tych, którzy postanowili nie składać broni, utworzono Batalion Szturmowy SS w sile 300 żołnierzy, włączony następnie do ostatecznych walk rozgrywających się w ruinach Berlina. Pomimo naporu Armii Czerwonej Francuzi pozostali wierni złożonej przysiędze. Ponosząc ciężkie straty, odpierali kolejne ataki mimo zbliżającej się nieuchronnie klęski.
W niniejszej książce przedstawiono nie tylko znane już powszechnie fakty. Autor próbuje rzucić nowe światło na tamte dni przełomu kwietnia i maja 1945 roku. Oddaje głos naocznym świadkom, których wspomnienia ukazują się drukiem po raz pierwszy. Tekst uzupełniają zdjęcia archiwalne oraz specjalnie przygotowane, barwne fotografie mundurów i wyposażenia francuskiego Batalionu Szturmowego.
Tomasz Borowski. Pasjonat historii, badacz dziejów cudzoziemskich formacji ochotniczych Waffen SS. Interesują go szczególnie jednostki skandynawskie, francuskie oraz walońskie, zaangażowane w krwawe boje w schyłkowym okresie II wojny światowej. Dzięki kontaktom z wieloma autorami i historykami ma dostęp do unikalnych, nieznanych szerszemu gronu archiwów. Dotyczy to zarówno materiałów wspomnieniowych jak i fotograficznych. W swych publikacjach stara się nie powielać dobrze znanych faktów. Przybliża za to i odkrywa tajemnice oraz ciekawostki, będące symbolami tamtych tragicznych, ostatnich tygodni największego z dotychczasowych konfliktów zbrojnych.
ISBN: 978-83-7674-620-3
Format: 145 x 205
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 368
Wieści o misji do Berlina rozeszły się po kwaterach lotem błyskawicy. Każdy z żołnierzy miał wybór: walka do końca albo pozostanie na tyłach.
Oddział sformowano natychmiast. Składał się w całości z 57 Batalionu SS45, jednej kompani z 58 Batalionu SS oraz Kompanii Honorowej.
Rostainga i jego ludzi przepełniała duma, gdyż jako jedyna kompania z 58 Batalionu zostali wybrani do wyjazdu do Berlina. Wszystkie pozostałe jednostki bojowe z „Charlemagne” miały zostać przygotowane do wyruszenia w drugim eszelonie, dzień później.
Rozdano amunicję i broń. Prawie każdy z grenadierów 57 Batalionu został uzbrojony w karabinek automatyczny Stg44. Ochotnicy z kompanii Rostainga nie mieli tyle szczęścia. Tylko jeden na trzech żołnierzy otrzymał tę broń. Każdy pluton wyposażono w ciężki MG 42. Nie zapomniano rzecz jasna o groźnych pancerfaustach (granatnikach ręcznych). Po raz pierwszy i ostatni hojnie rozdano racje żywnościowe, jednak wielu ochotników wolało włożyć do kieszeni więcej amunicji niż jedzenie. Wcześniej, około 10 kwietnia, jednostka otrzymała również nowe mundury maskujące, składające się z kurtki i spodni kamuflażowych uszytych z materiału drelichowego o wzorze groszkowym. Tutaj znowu ludzie Rostainga poczuli się pokrzywdzeni, gdyż zabrakło dla nich całych kompletów. Dostali jedynie spodnie górną część umundurowania stanowiły tradycyjne bluzy uszyte z sukna feldgrau.
Robert Soulat wspomina, że jego towarzysze nigdy wcześniej nie byli w tak świetnej formie jak właśnie wtedy. I faktycznie ich entuzjazm przypominał mu „tych zwycięskich niemieckich żołnierzy z pierwszych dni wojny”. Ich morale było wręcz doskonałe. I po raz pierwszy widział w ich oczach ten płomień. Palili się do walki na śmierć i życie. Jakby przeczuwali, co ich czeka.
Najnowsze komentarze