Pamiętamy, jak pomstowali na lokaja Tuska i jego kolegów. Politycy z PiS-uaru, w przerwach między oddawaniem hołdów reprezentantom żydowskiego lobby, dbają o siebie i swoje rodziny.
Podsumowanie finansowe rządów Beaty Szydło pokazało, jak wielkie pieniądze poszły na gratyfikację dla pracowników resortowych PiS. „Super Ekspress” sprawdził, który z ministrów miał najlżejszą rękę. W sumie na nagrody rząd wydał 200 mln zł. Z tego znaczna część to nagrody dla Ministerstwa Finansów. Mateusz Morawiecki do najoszczędniejszych nie należał i na premie wydał 71 mln zł.
- Istnieje ustawowy obowiązek utworzenia funduszu nagród – tłumaczy się wywołany przez „SE” do odpowiedzi resort finansów. Obowiązek oczywiście istnieje, ale nie określa kwot, jakie przeznaczają poszczególni szefowie resortów na nagrody.
Drugie miejsce po rekordziście Morawieckim zajął Minister Spraw Zagranicznych Witold Waszczykowski, który od listopada 2015 rozdał 60 mln zł. Nie wszystkie ministerstwa chętnie podzieliły się wiedzą o wydatkach na ten cel. Jak podaje SE, znacznie więcej czasu na podsumowanie nagród potrzebuje resort kultury podlegający prof. Glińskiemu. Z kolei MON dał sobie czas do 2018 roku. Z informacji dziennika, do sierpnia 2017 kwota nagród od Macierewicza wyniosła około 12,7 mln zł.
Na podstawie: se.pl
Najnowsze komentarze