Wysokonakładowy dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” opublikował 2 października 2017 roku obszerny materiał poświęcony niemieckiej okupacji w Polsce w latach 1939-44. Autor Jochen Boehler pisze, że skala przemocy stosowana przez okupantów wobec Polaków była niewyobrażalna.
Niemiecki historyk zwraca uwagę, że w Niemczech przez długi czas, aż do lat 90. XX wieku jedyną publikacją na temat niemieckich zbrodni w Polsce była wydana w 1961 roku książka Martina Broschata „Nationalsozialistische Polenpolitik” („Narodowosocjalistyczna polityka wobec Polski”). Jego zdaniem sytuacja uległa w minionych latach gruntownej zmianie, ponieważ nowe pokolenie naukowców na niemieckich uniwersytetach zajęło się intensywnie tym tematem, wykorzystując w swoich praca źródła obu stron – sprawców i ofiar.
„Od pierwszego dnia wojny Polacy z dnia na dzień stali się dosłownie zwierzyną łowną” – pisze historyk. Jak zaznacza, powołując się na dokumenty Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, wkraczające do Polski jednostki Wehrmachtu spaliły w ciągu niecałych trzech tygodni ponad 500 miejscowości. „Będąc Polakiem, można było w ciągu sześciu lat stracić w każdej chwili cały majątek, trafić do obozu koncentracyjnego, zostać zmuszonym do pracy niewolniczej na miejscu lub w Reichu, a także w ramach akcji odwetowych za zamachy polskiego podziemia być zastrzelonym” – czytamy w „FAZ”.
Jochen Boehler na zakończenie swojego artykułu zwraca uwagę na brak prawnego rozliczenia się RFN ze zbrodni wojennych. Jako przykład wymienia „rzeźnika Warszawy” – Heinza Reinefartha, odpowiedzialnego za mordy popełnione na mieszkańcach Woli podczas Powstania Warszawskiego, który po wojnie był burmistrzem Westerlandu na wyspie Sylt.
Autor artykułu w „FAZ” jest współpracownikiem College’u im. Imre Kertesza w Jenie i profesorem na paryskiej Sorbonie. W latach 2000-2010 pracował w Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie.
Na podstawie: interia.pl
5 października 2017 o 17:17
Szkoda tylko że niemieccy nacjonaliści (zwłaszcza z NPD) nie potrafią powiedzieć prawdy o tym, a wyolbrzymiają „krzywdy” im wyrządzone rzekomo przez Polaków, bo my odzyskaliśmy po wojnie nasze prasłowiańskie ziemie (nie wszystkie, nie żeby od razu wspierać irredentyzm słowiański, ale Łużyczanie powinni mieć autonomię bez względu na to że ich jest mało)
22 stycznia 2018 o 00:13
W nawiązaniu do art. podaję tytuł książki A. Malinowskiej „Brunatna kołysanka”. Historie uprowadzonych dzieci. Lektura obowiązkowa o najmniejszych ofiarach zbrodni niemieckich jak chciano je zgermanizować. I jak potem walczono o każde dziecko. TAKĄ OSOBĄ BYŁ ROMAN HRABAR, Z ZAWODU ADWOKAT, który dwoił się i troił, aby matki odnalazły swoje dzieci. PS Miałem okazję tyle lat temu poznać p. A. Twardeckiego, którego zabrano matce do Reichu na wychowanie. On w swojej książce „Szkoła janczarów” opisuje swoje losy /była wydana za babci-komuny. Jeden rozdział w/w książki jest poświęcony jemu.
23 kwietnia 2021 o 20:59
a teraz Niemcy robią z siebie „ofiary” ww2. Chcącemu nie dzieje się krzywda.
4 września 2021 o 01:43
Jochen Böhler jest m.in. autorem książki „Najazd 1939″ oraz „Zbrodnie Wehrmachtu w Polsce”. Jeśli ktoś jest zainteresowany książkami autorstwa niemieckich naukowców, którzy zajęli się kwestią niemieckiej okupacji Polski podczas II wojny światowej może sięgnąć również po prace Dietera Schenka autora m.in. biografii Hans Franka oraz książki pt: „Krakauer Burg Wawel jako ośrodek władzy generalnego gubernatora Hansa Franka w latach 1939-1945″.