„Dobra zmiana” w praktyce. Z oficjalnej informacji Ministerstwa Finansów wynika, że zadłużenie Skarbu Państwa, które na koniec 2015 roku wynosiło ponad 834,5 mld złotych, na koniec kwietnia 2016 roku sięgnęło już niemal 881,9 mln złotych, co oznacza wzrost o 23,45 mln złotych w samym kwietniu 2016 roku oraz wzrost o ponad 47,3 mld zł (o 5,7 procent) wobec końca 2015 roku.
Tym samym rząd Beaty Szydło pobił niechlubny rekord rządu Ewy Kopacz sprzed roku. Przez pierwsze sześć miesięcy 2015 roku udało mu się zwiększyć zadłużenie o 37 mld. „Patrioci” zakładają także rekordowy deficyt budżetowy na poziomie ok. 54 mld złotych. Tak „dobrze” nie gospodarowali nawet „zaprzańcy” z koalicji PO-PSL – w 2015 roku deficyt wyniósł 42 mld, rok wcześniej było to 29 mld, a za 2013 rok ponad 40,2 mld. – Rząd się zadłuża, a płacą za to obywatele. Dziś noworodek nie otrzymuje od rządu 500 zł, tylko 20 tys. zł długu do zapłacenia. Należy o tym pamiętać, bo ostatecznie to rodzina, płacąc wyższe podatki, musi obsługiwać dług publiczny. Obsługa długu kosztuje więcej niż wydatki na obronę narodową. Rząd musi mniej wydawać. Nie ma żadnego powodu, żeby zadłużał nie tylko nas, ale także nasze nienarodzone wnuki – mówi dr Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha.
Zadłużenie Skarbu Państwa nie jest całym zadłużeniem publicznym, do którego wchodzą jeszcze długi samorządów oraz sektora ubezpieczeń społecznych. Według resortu finansów, na koniec marca 2016 roku państwowy dług publiczny wyniósł 899,3 mld złotych.
Przypomnijmy, iż roczne koszty obsługi długu publicznego przekraczają 35 mld złotych! Tyle Polacy płacą za beztroską politykę „demokratów”, a wcześniej czerwonych.
Na podstawie: onet.pl/nacjonalista.pl
Najnowsze komentarze