W miarę rozwoju „demokracji” Wielki Brat coraz bardziej ingeruje w życie obywateli. Narzędzia, o których mogli jedynie pomarzyć sowieccy totalitaryści, są stosowane na masową skalę. Tylko w 2014 r. służby, sądy i prokuratury złożyły łącznie 2 177 916 zapytań o dane telekomunikacyjne. Rządzący niezwłocznie wykorzystują akty terroru do wprowadzania rozwiązań na wzór amerykańskiego Patriot Act.
Łatwiejszy dostęp służb do naszych danych to jedno z założeń nowej ustawy antyterrorystycznej autorstwa Prawa i Sprawiedliwości. Ma radykalnie skrócić procedury korzystania z baz danych samorządów, MSWiA, Ministerstwa Sprawiedliwości, Ministerstwa Finansów, a nawet informacji objętych tajemnicą bankową. – To nie może mieć miejsca, jeśli nie zostanie objęte procedurą kontrolną – zauważa jednak gen. Roman Polko, były dowódca GROM. Najwięcej wątpliwości budzi zapowiedź zawieszania zgromadzeń publicznych i imprez masowych w związku z zagrożeniem terrorystycznym. Jak zauważają krytycy, bardzo wiele zależy jednak od tego, jak będzie interpretowane będą przepisy. To nie koniec. Kontrola operacyjna będzie mogła być prowadzona bez zgody sądu na mocy decyzji szefa ABW nawet przez 3 miesiące.
Ustawa jest krytykowana przez część ekspertów ds. bezpieczeństwa narodowego. Dla przykładu dr hab. Robert Borkowski, profesor Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego wyjaśnia, że niepotrzebne są nowe ograniczenia, wprowadzenie nowej ustawy antyterrorystycznej nie rozwiązuje żadnego problemu. Przypomnijmy, iż za poprzednich rządów PiS przy komendach wojewódzkich policji utworzone zostały wydziały do walki z niepodległościowymi środowiskami „ekstremistów prawicowych”. Te same środowiska, które chcą większej kontroli życia obywateli w imię „wojny z terroryzmem”, popierały zbrodnicze wojny w Iraku, Libii i Syrii.
Na podstawie: rmf24.pl/nacjonalista.pl
Najnowsze komentarze