„Łączy nas sojusz z Islamskim Państwem Abu Bakra al-Baghdadiego” – takie przesłanie zamieściły w sieci dwa islamistyczne ugrupowania działające na terenie Filipin. Rzecznik jednego z nich potwierdził autentyczność komunikatu w rozmowie telefonicznej z korespondentem AFP w piątek.
Solidarność z arabskimi dżihadystami wyrazili Islamscy Bojownicy o Wyzwolenie Bangsamoro (BIFF), przedstawiciele organizacji, która wyłoniła się z 2008 roku z 12-tysięcznego Islamskiego Frontu Wyzwolenia Moro po tym, jak ten wszedł na drogę negocjacji z filipińskim rządem. Druga to Grupa Abu Sajjafa, której szef ścigany jest przez armię filipińską oraz Stany Zjednoczone jako bliski współpracownik al-Kaidy. Za jego schwytanie wyznaczono nagrodę w wysokości 5 milionów dolarów amerykańskich.
Obie organizacje są ograniczone potencjałem (ich liczebność graniczy w okolicach kilkuset – kilku tysięcy bojowników), a także terenem operacyjnym, koncentrują się bowiem na południu Filipin, w tym przede wszystkim na Mindanao. Ich celem jest przywrócenie prawa szariatu na wyspie, która ma za sobą historię arabskiej kolonizacji. Ani Hiszpanom, ani obecnym władzom, nie udało się z niej wykorzenić wpływów islamskich.
Filipińscy muzułmanie (Bangsamoro) stanowią ok. 5% ludności kraju. Obecnie cieszą się oni własną autonomią, która obejmuje tylko część Mindanao. Jednak więcej problemów niż rodzimi muzułmanie przysparzają katolickim władzom indonezyjscy imigranci.
Według niektórych analiz, filipińska armia jest obecnie kompletnie niezdolna do obrony terytorium Filipin przed agresją zewnętrzną, gdyż większość jej sił pochłaniają ciągłe starcia z aktorami niepaństwowymi. Oprócz islamistów, stabilności oraz integralności terytorialnej kraju zagrażają także bojownicy maoistowscy z Armii Nowego Ludu, cieszący się prawdopodobnie wsparciem chińskim.
DD
Na podstawie: rt.com, źródła własne
Najnowsze komentarze