Katowicki Instytut Pamięci Narodowej umorzył dziewięcioletnie śledztwo w sprawie śmierci żołnierzy z oddziału kpt Henryka Flamego ps. Bartek. Udało się odaleźć nazwiska zamordowanych i prawdopodobnych morderców. W dalszym ciągu nie znamy jednak miejsca spoczynku żołnierzy
Kapitan Flame był zwany Królem Podbeskidzia ze względu na dużą skuteczność oddziału w walce z komunistycznymi władzami. Jego żołnierze byli dobrze umundurowani i wyekwipowani, dzięki czemu udało im się zająć Wisłę i Zaolzie. Zapłacili za to życiem. Flame zginął z rąk milicjanta w grudniu 1947 roku. Los żołnierzy „Bartka” prawdopodobnie już na zawsze pozostanie tajemnicą.
Barut w powiecie gliwickim jest zwany Śląskim Katyniem – to tu UB miało zlikwidować grupę żołnierzy NSZ. Nazwiska niektórych nieżyjących sprawców zbrodni też udało się ustalić. Przesłuchania i wykopaliska miały pomóc w znalezieniu szczątków żołnierzy z oddziału Henryka Flamego pseudonim „Bartek”, których uprowadzono w 1946 roku. Ich szczątków na leśnej polanie – zwanej przez okolicznych mieszkańców Polaną Śmierci – szukano kilkukrotnie.
Król Podbeskidzia – tak mówiono o kapitanie Henryku Flamem. Nie bez powodu – dowodzony przez niego oddział skutecznie zwalczał władzę ludową – przypomina historyk Zygmunt Woźniczka.
Jak twierdzi był to jedyny na Śląsku i jeden z niewielu w kraju prawdziwy, silny oddział wojskowy podziemia, który walczył z otwartą przyłbicą, umundurowany, zdyscyplinowany, który przeprowadzał spektakularne akcje.
Żołnierze „Bartka” zajęli między innymi Wisłę i Zaolzie.
Na podstawie: TVP, myśliwcy.pl
Najnowsze komentarze