„Nie żal mi Cypryjczyków. Mają z grubsza to, na co zasłużyli.” – napisał z satysfakcją Jacek Żakowski w Gazecie Wyborczej, bo uważa, że Cypr to „państwo-pasożyt”, które „udzielało pomocy oszustom”, jako raj podatkowy z przerośniętym systemem bankowym. I nie żal mu ludzi mieszkających na Cyprze, jak nas samych mu nie żal, bo „pozwalaliśmy” naszym rządom na „tolerowanie systemu gigantycznego oszustwa”.
Oto mamy dziennikarza, który wzywa do czujności demokratycznej, przestrzega przed neoliberalizmem i ujmuje się za „oszukanymi”, ale – ponieważ sam jest oszukany – jego tekst grzecznie wchodzi w nurt bijący z neoliberalnej prasy europejskiej: przede wszystkim walić w tych, którzy są w nieszczęściu. Tak kiedyś Gadomski, jego kolega z Wyborczej, który wytykał „lenistwo” Grekom, Żakowski miesza z błotem kolejny kraj i ludzi, jakby na zamówienie tych „oszustów”, których niby krytykuje.
Żakowski wzywa do zainteresowania się polityką i państwem, co jest banalnie słuszne, ale nie dodaje, że ów „system gigantycznego oszustwa” jest już po pierwsze niezależny od polityki, a po drugie ponadpaństwowy. Obywatele nie mają wielu narzędzi, by go kontrolować. Jest odwrotnie: to państwa i obywatele są kontrolowani przez obecny system finansowy. Jeśli przyjąć jakąś głośną datę, można powiedzieć, że punkt krytyczny został przekroczony 11 września 2011 r. Lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku były czasem wynajdowania tzw. derywatów finansowych, kompletniej deregulacji sektora bankowego, obalania ustawodawstwa antykryzysowego i ubezwłasnowolnienia banków centralnych, kosztem puchnących banków prywatnych. Od początku naszego wieku nadszedł czas wielkiej realizacji tej ponadpaństwowej polityki, która wykańcza po kolei różne kraje.
Cypr jest takim samym rajem, jak Polska
Po pierwsze Cypr nie jest żadnym rajem podatkowym. Ma o tym świadczyć niski podatek od przedsiębiorstw? Cypr nie jest Brytyjskimi Wyspami Dziewiczymi, Antylami Holenderskimi czy innymi Kajmanami. Obowiązuje go ustawodawstwo europejskie – to przecież członek strefy euro. Cypr nie znajduje się ani na czarnej, ani szarej liście państw-rajów podatkowych OECD (Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju). Wprost przeciwnie: jest na białej części tej oficjalnej klasyfikacji razem z m.in. Polską, Niemcami, Francją i Rosją.
Że miał przerośnięty system bankowy? Można pęknąć ze śmiechu. W całej Europie sektory bankowe są przerośnięte: ich aktywa przekraczają średnio 4-krotnie państwowe PKB. Za duży dług? Wielka Brytania, Francja i inne „porządne” kraje mają większy (proporcjonalnie, w % PKB) – Cypr jest pod tym względem na poziomie grzecznych Niemiec. Że przyjmował pieniądze również od „rosyjskich mafiozów”? Ma ktoś statystyki w tym względzie dotyczące polskich banków? Poza tym w takich europejskich prawdziwych rajach podatkowych (z najczarniejszej listy), jak Andora, Monako czy Lichtenstein, trzymać pieniądze może każdy kto chce. Że mafia? W Luksemburgu – mega raju podatkowym (wiele polskich firm tam się rejestruje), w którym działa 14 tysięcy holdingów z całego świata i 150 wielkich zagranicznych banków, a nie kilka małych, jak na Cyprze – nie trzymają pieniędzy rosyjscy rękodzielnicy ze złotymi łańcuchami na szyjach, którzy mogą szkodzić lokalnie najwyżej Rosji, ale profesjonalne mafie finansowe w gustownych garniturach, które pobierają haracz globalnie.
Jak obywatele Cypru lub Polski mogą wpływać na szersze zjawiska finansowe? Nijak, nawet gdyby chcieli. Po kryzysie 2008 r. ani Stany Zjednoczone, ani Europa nie przeprowadziły żadnych głębszych reform sektora bankowego – tego samego, który doprowadził do kryzysu. Przyczyną jest jego nienormalna, ponadnarodowa waga finansowa – czytaj polityczna, znajdująca się od początku tego wieku zupełnie poza zasięgiem decyzji nie tylko zwykłych ludzi, ale całych państw i nawet ich zespołów. Aktywa tylko 50 największych banków są równe całemu światowemu PKB. Wartość nominalna wszystkich derywatów finansowych to ok. półtora miliona miliardów dolarów: to przekracza światowy PKB (ok. 70 tys. miliardów) ponad 21 razy… ta bańka musi pęknąć którego dnia i będzie to potężna eksplozja. Ale to później.
Na razie, w imię ocalenia waluty, która miała solidaryzować i jednoczyć narody, neoliberalna prasa najeżdża z pogardą na kraje, które padają po kolei pod ciężarem systemu poza wszelką demokratyczną kontrolą. Lepiej kopać leżącego, niż zaszkodzić swemu panu.
Jerzy Szygiel – blog Wirtualne Media
28 marca 2013 o 15:36
To sie nazywa hipokryzja do n-tej potęgi, bo czyż nie ten sam Żakowski peroruje głosno rzeciwko wszelkim próbom radykalnego rozwiązania zagrożeń, płynących z wszechwładzy instytucji finansowych? Wszak on jeden z pierwszych w szeregu obrońców systemu.
28 marca 2013 o 20:08
Ciekawe kto pierwszy z eurostrefy okaże się mieć takie jaja, jak Islandczycy – i pozwoli bankom upaść, tak jak upadają firmy ze wszystkich innych sektorów gospodarki.
29 marca 2013 o 11:01
W Islandii mieszka ponad 100 razy mniej ludzi niż np. w Polsce, to że coś się tam udało nie oznacza, że tak łatwo przebiegnie w większym państwie. To tak jak kapitaliści uzasadniający swoją ideologię „bo w Hong Kongu się udało”.
29 marca 2013 o 16:18
Wielkość kraju jest jednym z elementów, i wcale nie najważniejszym. Gdyby tak było – najmniejsze państewka świata cieszyłyby się życiem w mleku i miodzie. Podstawowa sprawą jest determinacja ludu vel obywateli. I stopień ich zorganizowania w sprzeciwie.
31 marca 2013 o 18:21
To jest kolejny przykład, że Żakowski jest na usługach systemu. Jego brednie i kłamstwa są kopią tego, co system chce wmówić społeczeństwom.