W dniach 15-17 lutego odbyła się II. Zimowa Ekspedycja Górska, która obok letnich wypraw Falangi, stanowi jedną z najważniejszych akcji formacyjnych Organizacji. Poziom trudności każdej wędrówki jest systematycznie zwiększany – tegoroczna wyprawa zimowa objęła dwukrotnie dłuższą trasę w stosunku do roku poprzedniego, a także została wzbogacona o takie utrudnienia, jak rozbicie obozowiska w ciężkich, mroźnych warunkach, nocleg pod namiotami, oraz obciążenie uczestników potrzebnym ku temu ekwipunkiem.
Prócz tradycyjnie silnego i mroźnego o tej porze roku górskiego wiatru, który jest szczególnie odczuwalny (czyt. potężny) podczas wędrowania granią, tak jak czynili to falangiści, dodatkowym elementem utrudniającym wędrówkę był nagły spadek temperatury (z ok. -2 do -15 stopni), wysoka wilgotność powietrza (ponad 90%) zwiększającą odczuwalność mrozu i upodabniająca wędrowców do lodowych posągów, a także wyjątkowo ograniczona widoczność związana z faktem, że ekspedycja przemierzając granie wędrowała na styku mgieł i opadających chmur. Znaczna część wyprawy – noc z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę — odbywała się w ciemnościach, które w sposób oczywisty były dodatkowym utrudnieniem. Światło latarek ginęło więc w mroku potęgowanym przez chmury we wnętrzu których znaleźli się falangiści. Przenikliwy wiatr w połączeniu z mrozem skuwał lodem fragmenty ekwipunku wędrowców, w tym część zapasów wody wykorzystywanych już po wyczerpaniu zawartości termosów. Zdjęcie rękawiczki chociażby na kilka sekund (np. w celu wyjęcia na wpół zamrożonej wody lub aparatu) groziło poważnymi odmrożeniami ciała. Nic zresztą dziwnego, ponieważ przy temperaturze -15 stopni i wietrze przekraczającym w porywach 60km/h temperatura odczuwalna wynosi -30′C! Relatywnie niski był natomiast stopień zagrożenia lawinowego (2 stopień, zagrożenie umiarkowane), jednak trawersując szczytowe stoki zawietrzne, gdzie gromadzą się dodatkowe warstwy śniegu przesypywane ze stoków dowietrznych, należało zachować szczególną ostrożność.
Wszystkie założenia ekspedycji zostały wykonane. Zwieńczeniem forsownego, trwającego dzień i dwie noce marszu, było rozbicie obozowiska w śniegu. Około północy falangiści rozstawili namioty i pomimo siarczystego mrozu zasnęli snem sprawiedliwych. Wypoczynek trwał jednak zaledwie trzy godziny, ponieważ o świcie rozpoczął się powrót do odległych domów, który był wielokrotnie utrudniany przez straż graniczną, jednak bez żadnych większych problemów.
Marsze formacyjne Falangi są ważnym egzaminem sprawności fizycznej, kondycji i siły woli. Zgodnie z mottem, że życie zaczyna się tam, gdzie kończy się wygoda zatęchłej, konsumpcjonistycznej cywilizacji, zachęcamy do podejmowania podobnych wędrówek i wyzwań. Nie powinny nas zatrzymywać również ekstremalne warunki zimowe: tu jest Północ! Zapraszamy na kolejne ekspedycje.
(B.B.)
22 lutego 2013 o 11:10
Było chłodno!
22 lutego 2013 o 11:44
Brawo, falangiści! Niedługo chyba będziecie mogli utworzyć siły zbrojne