Żyjemy w ciekawych czasach. W wielu krajach, w tym naszym dochodzi do szybkiej kontrofensywy przeciwko lewicowo-liberalnym ideom. Widać wszędzie wielką mobilizację narodową, a szeregi w każdych z europejskich organizacji jak i ich poparcie rosną w bardzo szybkim tempie. Wydawałoby się, że pozycja demoliberalizmu oraz idących za nim wartości jest niezachwiana. Lewicowcy oraz liberałowie posiadają przecież największe ośrodki medialne co za tym idzie – największą siłę przekazu. A tu nagle bach. Miała być szybka zmiana mentalności ludzi na tą jak to nazywano „europejską, tolerancyjną dla wszystkiego dookoła, ogólnie róbta co chceta”, chciano stworzyć nawet nie 100%, ale 200% epokę totalnego materializmu, w której jakiekolwiek wartości – patriotyczne, obowiązki wobec lokalnej społeczności, narodu, religii – przestały by istnieć albo zeszłyby do głębokiego podziemia. Tak się jednak nie stało. Co ciekawe, na straży starych europejskich wartości nie stoją państwa zachodnie. Ostatni zryw we Francji w ramach sprzeciwu wobec zalegalizowania par homoseksualnych oraz zwiększanie się poparcia Frontu Narodowego – budzi nadzieję. Ale wciąż sytuacja we Francji jest sytuacją bardzo ciężką dla środowisk narodowych, konserwatywnych etc. Co innego u nas, Węgrzech czy też w Grecji. I oczywiście w państwach na wschód od nas.
Podpory demoliberalizmu wciąż są silne, ale wahają i kołyszą się coraz bardziej. Jesteśmy na granicy wojny politycznej, totalnej wojny wartości. Wydaje mi się, że wchodzimy coraz bardziej w decydującą jej fazę. Kryzys finansowy, coraz większe wahania bardzo dużej części europejskich narodów wobec wartości wpajanych przez ostatnie lata przez tzw. Europejskie elity, ostra polityczna walka na słowa na ulicach jak i w Internecie. Nie było to aż tak widoczne jeszcze jakieś 5-6 lat temu. Wszystko zaczyna nabierać tempa. Ten rok i przyszłe lata pokażą, kto tą wojnę wygra. A jest to pojedynek coraz bardziej radykalniejszy. Wystarczy popatrzeć na strony internetowe, gazety wszystkich zwaśnionych stron. W wielu państwach powstają coraz to silniejsze ruchy narodowe na drodze których nie stoją tylko odwieczni lewicowi, liberalni wrogowie. Ale także centroprawicowcy, którzy ostatnimi czasy postanowili prowadzić coraz ostrzejszy i tak samo fałszywy dyskurs wobec środowisk narodowych, co poprzednie wymienione grupy. Nie są to tylko starcia politycznych liderów, medialnych polityków. W całą batalię zaczynają się włączać – wracając na nasz polski grunt – coraz większe ilości, masy naszego narodu. Dotychczas uśpione. Na pewno to duch naszych czasów wymusił takie zachowanie u zwykłych ludzi.
Co tu dużo mówić. Stoimy przed kolejną historyczną walką. Politycznymi bitwami, które za kilkadziesiąt lat będą tylko historią, ale to one kształtować będą życie przyszłych pokoleń. Nie jest to przecież tylko nasza walka, nie tylko nasze kłótnie i starcia o zwycięstwo własnych wartości „na dziś”. Jest to walka również dla przyszłych pokoleń. Jak to pisał Mosdorf „jesteśmy również przodkami”. Tak więc nie jest to tylko jak to się mawia nasza wojna polsko-polska. Ot taka wynikająca jedynie z naszego charakteru. Nigdy nie będzie normalnej rozmowy, dialogu czy też współpracy między obozami mającymi całkowicie odmienne wartości. Nie będzie także dyskusji ze względu na słowa, które już zostały wypowiedziane oraz czyny, które zostały dokonane. Nie jest to wojna pomiędzy kłótliwymi, niby jak to się mawia Polakami. Do takich konfliktów może dochodzić i dochodzi w całej Europie. W jednych krajach te konflikty są silniejsze w innych słabsze. Jest to konflikt wartości takich jak byt narodowy – wartości narodowych przeciwko kosmopolityzmowi, wystawianiu na piedestał tzw. Europejskości. Gdy w Polsce dochodzi do ataków na wartości narodowe, religijnie, obyczajowe – nie ma mowy o jakimkolwiek porozumieniu. Takowe porozumienie czy zgoda to czysty populizm.
Wartości, na które dokonuje się ataków są wsadzone w duszę polską od początku naszej państwowości. Mylił by się ten, że można polskie wartości z duszy narodu wyplenić. Tak też oto wyrósł konflikt, który nabiera coraz większej temperatury i tempa.
Jak pisałem wcześniej – początek XXI wieku może zadecydować o wyglądzie Europy może nawet w następnych dziesięcioleciach. Konflikt ten nie będzie również trwał rok, dwa lata. Szykuje się długotrwała wojna wartości. Ten, kto myśli, że obecne czasy są nudne czy też już nic się z nimi nie da zrobić jest w totalnym błędzie. Machina ruszyła jakiś czas temu i coraz bardziej się rozpędza. Nie ma już czasu na apolityczność, na stawianie swojej osoby gdzieś z boku. Tu i teraz tworzy się historia. A my jesteśmy jej twórcami, każdy z nas. Ta strona, która w swoich szeregach będzie miała większą wolę zwycięstwa oraz ideowości – zwycięży. Jestem przekonany, że wygrana będzie po naszej stronie.
Krzysztof Kubacki
25 stycznia 2013 o 20:49
Ladna analiza spraw. Wiedzialem od jakiegos czasu ze ta silna i wplywowa „mniejszosc” ma i tez wplywy na media wegierskie i na ich politykow. Min. domyslilem sie tego gdy uslyszalem urywek wypowiedzi Shimona Pereza (prezydent Izraela), cytuje: „Wykupujemy Manhattan, wykypujemy Wegry, wukupujemy Rumunie, wykupujemy Polske i jak widze nie mamy z tym problemu”. I wlasnie problem polega na tym, ze Zyd Polski, Wegierski, AMERYKANSKI czy Francuski powinien dbac o dobro kraju w jakim zyje, walczyc i pracowac z mysla o kraju, a nie okradac, doic i siac zamet z nienawiscia. Bo tak generalnie jest z tym narodem i wszedzie jest problem z ta ich globalna polityka. W Polsce, Syjonizm to temat tabu… trudno sie dziwic…
26 stycznia 2013 o 08:17
Zachęcam do tego, aby przed umieszczeniem tekstu na stronę dokonywać bardziej szczegółowej redakcji. Artykuł ciekawy pod względem zawartości i omawianych kwestii, jednak strona „naukowa” leży. Warto posługiwać się „wartościami” w oparciu o jakieś konkretne założenia, szczególnie, kiedy nawet odnosimy je do Polski. Związane je to z tym, że mamy niebywale świetną polska literaturę dotyczącą omawianego tematu, a wychodzącą z założeń narodowych.
26 stycznia 2013 o 23:06
Strona „naukowa” w felietonie……Podwójny facepalm http://img2.demotywatoryfb.pl/uploads/201002/1267387471_by_sleposz_600.jpg
Nie ma to jak pseudoyntelektualisty.
27 stycznia 2013 o 02:09
29 stycznia 2013 o 12:41
To jak na felieton to bardzo kiepski i powielany tematycznie. druga strona w felietonach przydaje się wykładnia naukowa nawet podejścia to konkretnych zagadnień, bo później mamy takie rozumienie jakie mamy i pisanie, że ktoś się np nie zna. Należy pisać konkretnie i na wysokim poziomie, a nie nudnawe posługiwanie się wartościami, o których pisze się puste frazesy. Mi nie chodzi, żeby prawić morały, ale o podnoszenie nawet „felietonu” na wyższy poziom aniżeli jest prezentowany.