Jak podaje Euler Hermes w sierpniu zbankrutowało 76 firm. To aż o 20 firm więcej niż w sierpniu 2011.
Od początku roku upadły już 623 przedsiębiorstwa. Średnio zbankrutowało 77 firm miesięcznie. To 23% więcej niż w tamtym roku. Znikające z rynku firmy, to również znikające miejsca pracy. Miesięcznie to średnio od 1.5 do 3 tys. miejsc pracy. W samym lipcu pracę straciło 2.8 tys. osób z 75 firm, które ogłosiły upadłość. W sierpniu zaś upadło 76 firm gdzie na bruk poszło 7.7 tys. osób. Dane te nie odzwierciedlają prawdziwego stanu rzeczy. Każda upadłość większej firmy pociąga za sobą utratę zamówień prze kooperantów. Więc skala zjawiska może być nawet 20 czy 30% większa.
Niechlubny prym w bankructwach wiodą branże budowlane, usługowe oraz produkcyjne. Sektory te pomniejszyły się od początku roku o 447 firm. To aż 81 firm więcej niż w 2011 r.
Prze utratę płynności finansowej kilku największych wykonawców inwestycji drogowych, pogorszyła się sytuacja ich podwykonawców.
– Kontrakty zawarte 2 – 3 lata temu na skutek zmiany kosztów surowców i pracy stały się mało opłacalne, firmy do nich dokładają i część to przeżywa, a część nie. Najgorsze jeszcze przed nami. Przyszły rok pokaże rzeczywistą skalę problemu – uważa Marek Michałowski, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
W najgorszej sytuacji jest branża usługowa. Tu zanotowano 180% wzrost ogłaszanych upadłości.
Analitycy przewidują, że do końca roku może upaść nawet 900 firm.
– Z całą pewnością można już mówić o tym, że liczba upadłości przekroczy 800. Będzie to najgorszy wynik od 2004 r., kiedy z rynku zniknęło 1,1 tys. przedsiębiorstw – twierdzi Tomasz Starzyk, analityk wywiadowni gospodarczej Soliditet Polska należącej do Grupy Bisnode./BK
Na podstawie: Dziennik Gazeta Prawna
Najnowsze komentarze