Niedziela, 9 rano. Teren prywatnej posesji w podkrakowskim Tyńcu, gdzie dzień wcześniej odbywało się wesele. Część osób jeszcze śpi, inni już na nogach, słuchają muzyki, bądź rozmawiają. Nagle zjawia się kilkunastu funkcjonariuszy policji, którzy brutalnie interweniując, zatrzymują kilka osób. Wydawać by się mogło, że któryś z gości weselnych to poszukiwany listem gończym przestępca, lub doszło do sytuacji, w której taka interwencja byłaby uzasadniona. Nic z tych rzeczy. Powodem wtargnięcia policji na teren posesji było… rzekome zakłócanie ciszy nocnej.
Do przepychanki z policją doszło w chwili, gdy jeden z gości podczas dyskusji z policjantem zauważył, że cisza nocna już się skończyła. Od słowa do słowa, mężczyzna został zatrzymany i zawleczony do radiowozu. Gdy pozostali weselnicy próbowali załagodzić sytuację, wezwano wsparcie kilku radiowozów. W wyniku „dyskusji” z mundurowymi, ucierpiała m. in. panna młoda, w kierunku której rozpylono gaz pieprzowy. Właściciel posesji, na której odbywało się wesele, nie miał żadnych zastrzeżeń co do przebiegu imprezy, nie wzywał też policji.
Wobec dwóch z czterech zatrzymanych osób, policja ma zamiar postawić zarzut czynnej napaści na funkcjonariusza. Z drugiej strony, uczestnicy przyjęcia weselnego chcą złożyć zawiadomienie o naruszeniu uprawnień przez policję.
na podstawie: onet.pl
Najnowsze komentarze