Trwa dramat wyznawców Chrystusa, zamieszkujących północne stany Nigerii. W wyniku działań islamskich fanatyków, głównie bojówkarzy z sekty Boko Haram oraz importowanych z Czadu najemników Al-Kaidy, tysiące chrześcijan zmuszone jest opuścić swoje domy, często w pośpiechu, zostawiając cały swój dobytek. Papieska fundacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie szacuje, że domy opuściło już 35 tys. Nigeryjczyków, wśród których zdecydowaną większość stanowią katolicy, a dodać trzeba, że dane te pochodzą jeszcze z końca stycznia br.
Przymus opuszczenia domostw jest jednak niczym w porównaniu ze śmiercią na skutek ustawicznych ataków islamskich sekciarzy. W pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych w wyniku eksplozji bomb w samochodach-pułapkach, w pobliżu dwóch kościołów w Kadunie zginęło w sumie 38 osób. W styczniu na skutek ataków islamistów w Kano, największym mieście na północy Nigerii, zginęło prawie 200 osób. W tym samym mieście, 29 kwietnia doszło do kolejnego ataku na chrześcijan – zgromadzonych na mszy w uniwersyteckim kampusie wiernych ostrzelano z broni palnej, a na terenie kampusu odpalono ładunki wybuchowe. Zginęło co najmniej 20 osób.
Afrykańska prasa oskarża administrację na północy Nigerii o regularne, trwające od dekady sponsorowanie morderców z Boko Haram. Niektóre prowincje co miesiąc przekazywały środki pieniężne na nowe uzbrojenie dla partyzantów oraz zapewniały im ochronę przed federalnymi siłami bezpieczeństwa. Coraz powszechniejsze jest przekonanie, że muzułmańskim ekstemistom udało się zdestabilizować sytuację w Nigerii. W ogarniętych zamieszkami terytoriach północnych prezydent Jonathan Goodluck nie może sobie poradzić z przywróceniem pokoju, a stan wyjątkowy w niczym nie przeszkadza w przeprowadzaniu kolejnych ataków terrorystycznych.
na podstawie: opoka.org.pl, gosc.pl
Najnowsze komentarze