Nakładem wydawnictwa Prohibita ukazała się książka „Mit Che a przyszłość wolności” Alvaro Vargas Liosa. Pozycja składa się z kilku artykułów autora (przeciwnika socjalizmu z Peru). Wbrew okładce postać Che jest tylko jednym z kilku poruszanych ciekawych tematów (co zapewne spowoduje że część czytelników poczuje się zawiedziona tym, że zawartość odbiega od okładki, a inni zainteresowani przyczynami klęski kapitalizmu w Ameryce Łacińskiej nie kupią pozycji, która bardzo by ich usatysfakcjonowała).
Che Guevara funkcjonuje dziś jako ikona popkultury. Zapewne większość osób obwieszających się podobiznami Che nie zna prawdy o nim, pomimo że on sam często opisywał swoje zbrodnie i werbalizował swoje totalitarne poglądy. Guevara nawoływał swoich zwolenników do nienawiści i wyzbycia się oporów przed mordowaniem. Deklarował, że sianie terroru sprawia mu ogromną przyjemność. Sam własnoręcznie zamordował kilkaset osób i zlecił zamordowanie tysięcy innych. Często jego ofiary były zamordowane bez żadnej przyczyny, za samo podejrzenie że mogą być antykomunistami. Wiele ze swych ofiar okradł (jak wielu komunistów stał się właścicielem posiadłości upaństwowionej przez dyktaturę). By mieć pretekst do mordowania swoich ofiar, zlecał przeprowadzenie stalinowskich procesów.
Pragnieniem Che było całkowite zniewolenie ludzi. Swój polityczny sadyzm wyrażał w narzucaniu komunizmu. Jego celem było stworzenie nowego człowieka. Robił wszystko by przeciwników komunistycznej tyrani wymordować i wypędzić. By efektywnie siać terror współtworzył kubańską bezpiekę. W zniewolonej przez komunistów Kubie był też szefem propagandy politycznej w kubańskiej armii.
Che był jednym z inicjatorów powstania obozów koncentracyjnych na Kubie. Do obozów trafiali od 1960 roku ci na których władze nie miały dostatecznych dowodów by wsadzać ich do wiezień. Od 1965 roku do obozów komuniści wysyłali: opozycjonistów, homoseksualistów, katolików, świadków jehowy, kapłanów lokalnych kultów, a od lat osiemdziesiątych chorych na AIDS. Więźniowie kubańskich obozów koncentracyjnych byli: mordowani, gwałceni, bici i okaleczani.
Che był od Castro o wiele większym fanatykiem komunizmu. Che niewątpliwie odpowiadał za sowietyzacje kubańskiej rewolucji. Sprowadził na Kubę sowieckie rakiety z głowicami jądrowymi i korpus kilkudziesięciu tysięcy czerwonoarmistów. Sowieci zapewniali Che, że w obronie Kuby przeprowadzą atak atomowy na USA. Sam Che pragnął rozpętać wojnę atomową by przeprowadzić globalną rewolucje komunistyczną. W połowie lat sześćdziesiątych ekstremizm komunistyczny Che był tak wielki, że miał on za złe ZSRR pewną liberalizacje systemu. Na tle ZSRR doceniał ortodoksyjność komunistycznych Chin.
Che Guevara pełnił na funkcje prezesa Narodowego Banku Kuby, szefa Wydziały Przemysłowego w Narodowym Instytucie Reformy Rolnej i ministra w Ministerstwie Rolnictwa. Swoimi komunistycznymi reformami Che doprowadził do upadku produkcji przemysłowej i rolnej, racjonowania żywności. Ziemia rolna dekretem Che została upaństwowiona i przekazana w ręce biurokracji. Decyzją władz komunistycznych zmniejszono tereny uprawne, chłopów skierowano do pracy w przemyśle – pomimo że Kuba nie posiadała ani surowców ani dewiz niezbędnych do zakupu surowców. Od 1961 do 1963 zbiory na Kubie spadły o połowę. Było to tym bardziej drastyczne, iż przed rewolucją Kuba była jednym z czterech najbogatszych krajów Ameryki Łacińskiej. Kolejne 40 lat Kuba przetrwała dzięki sowieckim dotacjom.
Fałszywy okazał się też mit o zdolnościach militarnych Che. Che Guevara na Kubie nie odniósł ani jednego zwycięstwa, a jego armie partyzanckie w Nikaragui, Dominikanie, Panamie, Haiti, Boliwii i Argentynie zostały zmiecione z powierzchni ziemi. Wbrew faktom Che w swojej „wojnie partyzanckiej” twierdził że partyzantka jest zawsze skuteczniejsza od armii, najlepiej rozwija się w terenie wiejskim, a kobiety mogą zajmować się w ramach walki tylko kuchnią i pielęgniarstwem. Na marginesie nie mogę się oprzeć, by nie przypomnieć że znany polityk PIS Antoni Macierewicz tłumaczył swoją młodzieńcza fascynacje Che Guevarą właśnie militarnymi zdolnościami Che Guevary.
Drugim tematem „Mit Che a przyszłość wolności” Alvaro Vargas Liosa są przyczyny klęski liberalnych reform w Ameryce Południowej (temat niezbyt w duchu Wojciecha Cejrowskiego). Do kulturowych przyczyn pogłębienia się pauperyzacji Amerykanów na południowym kontynencie autor zaliczył: autorytaryzm, antyindywidualizm, tradycje kolektywistyczne, silną ingerencje państwa w życie obywateli, irracjonalne obwinianie kapitalizmu o problemu (pomimo, że kapitalizmu nie było w Ameryce Łacińskiej), brak instytucji społeczeństwa obywatelskiego, targanie się Ameryki Południowej między komunizmem a południowoamerykańskim nazizmem. Przyczyną braku spodziewanych sukcesów reform liberalnych w krajach regionu było to że „państwo nie przestało pełnić decydującej roli w kształtowaniu rynku oraz materialnych losów ludności”. Zdaniem autora książki reformy liberalne zaowocowały w Ameryce Południowej licznymi patologiami (powszechnej biedy i przestępczości, korupcją, koncentracją majątku w rękach oligarchii, skorumpowaniem sądów i wykorzystywaniem ich poprzez oligarchów do swoich brudnych celów, współzależność polityków i oligarchów). Autor w swej książce przyznaje że on i inni liberałowie popełnili błąd licząc, że reformy liberalne bez likwidacji ingerencji państwa w życie obywateli doprowadzą do dobrobytu. Błąd polegający na niedocenieniu zagrożenia, jakim dla rynku jest oligarchia. Przyczynami klęski reform liberalnych było pozostawienie: barier w dostępie do rynku, bariery i ogromnych kosztów powstawania drobnych przedsiębiorstw, przywilejów zawodowych, państwowych kontraktów, monopoli chronionych przez państwo, edukacji propagującej kolektywizm i wychowującej do socjalizmu. Do innych przyczyn klęski reform liberalnych autor zaliczył: nadmiar przepisów, rozgrabienie przez oligarchów majątku państwowego, gwarancje rządowe dla sektora bankowego, brak upowszechnienia własności wśród obywateli (w tym i ziemi wśród rolników), cła zaporowe, arbitralne przyznawanie zwolnień od podatków, państwowy monopol przedsiębiorstw strategicznych, interwencje na rynku finansowym z pieniędzy podatników, przymusową przynależność do prywatnych funduszy emerytalnych. Nie da się ukryć, że opis patologii ustrojowych Ameryki Łacińskiej pasuje idealnie do sytuacji w Polskiej Republiki Bananowej.
Jan Bodakowski
Najnowsze komentarze