Ponad 600 Afrykanerów pojawiło się 15 maja w centrum Londynu na Trafalgar Square. Protestowali przeciwko bezkarnemu ludobójstwu, jakiego doświadcza biała ludność RPA od czasów upadku Apartheidu.
Większość partycypujących w proteście Afrykanerów to uchodźcy. Musieli uciekać ze swego kraju, który nie jest dziś dla nich bezpiecznym miejscem do życia. Przypominali o liczbie 3400 zamordowanych farmerów i mówili o konieczności zaprzestania „plagi niekontrolowanych, gwałtownych przestępstw”. Na Trafalgar Square protestujący trzymali białe krzyże z wypisanymi na nich słowami nawołującymi o pokój. Wyeksponowali też zdjęcia brutalnie zamordowanych kobiet i dzieci. Przynieśli także narodowe, tradycyjne flagi Burów.
Demonstracja przebiegała w spokojnej atmosferze. Ochraniały ją niewielkie siły policyjne, na miejscu pojawiły się także lokalne media. Dziennikarze zdali się być poruszeni. Zadawali protestującym pytania o to, dlaczego w RPA dochodzi do tak strasznych morderstw i czy przebywający w Londynie Afrykanerzy zamierzają powrócić kiedyś do ojczyzny.
„Oczywiście powrócę do domu, to mój kraj i ziemia moich przodków i my ją rozwinęliśmy” – powiedziała jedna z kobiet. Dziennikarka powiedziała, że zauważyła w niej smutek i zbulwersowanie z powodu wszystkich tych zdarzeń.
„Oczywiście, a pani nie byłaby zbulwersowana? Nasze kobiety, dzieci i starcy są na celowniku, oni są bezbronni, słabe ludzkie istoty, które nie mogą siebie obronić. Grupy napastników liczące po 15 mężczyzn zrzucają się na nich, grupowo gwałcą, torturują, mordują… jak ktokolwiek ma pozostać spokojny przy tych okolicznościach, tym bardziej że rząd nie robi nic by to zatrzymać?” – odparła kobieta.
Demonstranci poprowadzili marsz, który oceniają jako bardzo udany. Po drodze przeszli obok ambasady RPA w Londynie – gdzie nie krzyczeli, ani nie rzucali kamieniami – lecz złożyli pod drzwiami budynku wymowny stos białych krzyży, aby jak stwierdzili organizatorzy „przynajmniej pokazać im zasięg naszego gniewu”.
Najnowsze komentarze