Powieść Macieja Świrskiego „Tytuł zastępczy” była dla mnie miłym zaskoczeniem. Nieznany mi autor, książka wydana parę lat temu, możliwość zakupu przez internet na stronie autora (szczurbiurowy.com), zapowiadały ciężką i nudną grafomanie. Jednak w trakcie zajmującej lektury uświadomiłem sobie że powieść jest sprawnie napisana, ciekawa, zabawna i ma niewątpliwy walor edukacyjny. Prócz zajmującej historii czytelnik ma doskonałą opis czarnego rynku doby Jaruzela.
W powieści poznajemy historię pana Zenka. Pan Zenek przed wprowadzeniem Stanu Wojennego zajmował się czarnorynkowym handlem mięsem, potem produkcją i dystrybucją bimbru, z czasem podrabianiem metek do ubrań, skupowaniem pozłacanych zegarków i odzyskiwaniem z nich złota (złoto przemycał do RFN), handlem pierwszymi komputerami osobistymi i kasetami z grami. Bohater powieści potrafił w niesprzyjających okolicznościach schyłku komunistycznej dyktatury dostrzec możliwość nielegalnego zarobku. Szeroka działalność pana Zenka doprowadziła go do zatrudniania ponad stu osób w całej Polsce.
W 1989 roku interesy Pana Zenka się straciły racje bytu (interesy z metkami przejęli chłopcy z bezpieki tworzący mafie). Stało się tak pomimo przejściowego okresu który autor z sentymentem wspomina jako „słodkie czasy! Jeszcze nie było VATu, podatek dochodowy dopiero raczkował, wszystko było przed nami, ten faszyzm biurokratyczny też”.
Autor w swoje powieści celnie opisuje absurdalne realia gospodarki niedoboru w PRL i dystrybucji na czarnym rynku, rzeczywistość Stanu Wojennego, terroru Milicji Obywatelskiej i ZOMO. Jego opisy są wyjątkowo plastyczne i przydatne (dokładnie opisany jest proces pędzenia bimbru). Powieść jest wręcz dokumentem epoki.
Jan Bodakowski
Najnowsze komentarze