Przygotowania szwedzkich nacjonalistów przed corocznym marszem ku czci bestialsko zamordowanego przez kolorowych imigrantów 17- letniego Daniela Wretströma (15 X 1983 – 9 XII 2000), były widoczne już na wiele tygodni wstecz. Tysiące plakatów i ulotek informacyjnych, mobilizacja w Internecie przyniosły oczekiwany efekt, gdyż tegoroczny marsz w Salem zgromadził naprawdę pokaźną liczbę uczestników. Należy przy tym dodać, że był to marsz szczególny, gdyż przypadał w 10 rocznicę śmierci Daniela.
W mroźne popołudnie 11 grudnia 850 Szwedów oraz zagranicznych gości wyruszyło w blasku pochodni, złożyć hołd Danielowi. Nad głowami zgromadzonych krążył policyjny śmigłowiec, w pobliżu kręcili się również mundurowi, jednak nie rzucali się w oczy. Na miejscu obecni byli również „antyfaszyści”, w jakże „inwazyjnej” liczbie ok. 20 głów + kilka transparentów. Jak informuje szwedzki portal nationell.nu, pociąg wiozący część uczestników marszu, miał opóźnienie, za sprawą zatarasowania torów jakimiś gratami przez „postępowców” i „antyrasistów”. Około godziny 17.00, pochód wyruszył z miejsca zbiórki w absolutnym spokoju. Wśród zgromadzonych obecni byli między innymi: aktywiści Nordisk Ungdom, szwedzcy autonomiczni nacjonaliści, delegacja British National Party. Po dotarciu na miejsce, w którym został zamordowany Daniel, uczestnicy pochodu złożyli kwiaty oraz zapalili symboliczne znicze. Na zakończenie tegorocznego marszu, zgromadzeni wysłuchali kilku przemówień, między innymi, przemawiającego w imieniu gospodarzy, Dana Erikssona, który przedstawił problem przemocy, jakiej od lat doznają Szwedzi ze strony zamieszkującej ich kraj multikulturowej zbieraniny, oraz zwrócił uwagę na konieczność narodowego przebudzenia.
Tekst na podstawie: nationell.nu. Foto: nationell.nu.
Najnowsze komentarze