Trwającemu globalnemu szczytowi ekonomicznemu w Toronto towarzyszyło szereg antyglobalistycznych demonstracji, które przerodziły się w gwałtowne zamieszki. W czasie ich tłumienia policja aresztowała ok. 500 demonstrantów.
Manifestacja przeciwników szczytu G20, który odbył się w Kanadzie zgromadziła około 10 tysięcy ludzi. Media wskazują jednak na 50-osobową grupę zamaskowanych i ubranych na czarno bojówkarzy, którzy podpalali policyjne samochody, oraz zdemolowali witryny sklepów i banków. Uszkodzone też zostały samochody telewizyjne i przewrócone skrzynki pocztowe.
Siły porządkowe użyły gazu łzawiącego w celu uniemożliwienia demonstrantom sforsowania ogrodzenia, chroniącego miejsce obrad przywódców Grupy 20, oraz tłumienia zamieszek. W wyniku czego, przynajmniej trzech protestujących zostało rannych.
Znaczną liczbę ludzi zatrzymano w niedzielę na śródmiejskim kampusie Uniwersytetu Toronto, konfiskując tam również przewidziane do użycia w starciach kije, cegły i kamienie.
Samo Toronto znajduje się pod specjalnym nadzorem. W mieście skoncentrowano siły policyjne liczące ok. 5100 funkcjonariuszy, zaś firmy ochroniarskie zwiększyły zatrudnienie. W piątek policja otrzymała od sądu zgodę na ograniczone użycie specjalnej broni emitującej dźwięk powodujący ból. W samym centrum, strefę kongresową odgrodzono od powierzchni publicznej trzymetrowym metalowym ogrodzeniem.
Koszty zapewnienia bezpieczeństwa podczas szczytu G20 wyniosły prawie miliard dolarów.
28 czerwca 2010 o 13:49
Grupa ludzi trzymająca władzę!To jest nasz rzeczywisty i namacalny wróg!Nas czyli propagatorów państw narodowych opartych na tradycji, wolności i własności!