Wiec pod Pomnikiem Ofiar stalinizmu, przemarsz ulicami Wrocławia, seans prawdy politycznej pod siedzibą przedstawicielstwa Komisji Europejskiej-Parlamentu UE, połączony ze spaleniem sztandarowej szmaty unijno-PiSowskiej, blokada redakcji „Gazety Wyborczej”, wreszcie wiec na wrocławskim rynku i rozpalenie za pomocą pochodni, trzymanych przez działaczy Narodowego Odrodzenia Polski, Krzyża Celtyckiego – tak wyglądał VIII Marsz Patriotów we Wrocławiu.
Zgodnie z zapowiedzią – czytaj TUTAJ - nacjonaliści porzucili wygodne dla władzy „spacerki po mieście” i z niepodległościowym przesłaniem w symboliczny dla Polaków dzień 11 Listopada zaatakowali w kilku miejscach.
Nie zabrakło oczywiście i politycznych rekolekcji, które poprowadziła dr Marzena Dobner, członek władz krajowych NOP.
Pod Pomnikiem ofiar stalinizmu powiedziała m.in.:
Drogie Koleżanki, Drodzy Koledzy, lub jak kto woli – Siostry i Bracia w Idei, dzisiejszy dzień jest dniem szczególnym, ale jedynie symbolicznym. 11 listopada 1918 roku pewne pokolenie Polaków wywalczyło formalną niepodległość dla naszej Ojczyzny. Tyle że owa suwerenność na mapie Europy jest jedynie punktem wyjścia do budowy silnego, prawdziwie wolnego kraju, rządzonego przez naród i dla narodu. Warto więc zapytać, jaką Polską była ta II RP, tak idealizowana przez wielu. Co to była za Polska, która pod płaszczykiem demokracji hodowała nierówności społeczne, analfabetyzm na wsiach i olbrzymie rzesze bezrobotnych? Co to za Polska, która wpuszczała do siebie zachodnie koncerny, zubażając ciężko pracujący naród? Co to za Polska, która młodych, pełnych zapału ideowców, takich jak Henryk Rossman, którzy odważyli się marzyć o Polsce sprawiedliwej i korporacyjnej, zamykała w Berezie Kartuskiej lub delegalizowała ich organizacje? Wreszcie, co to za Polska pseudonarodowa krzykaczy z RNR Falanga, która pod płaszczykiem narodowo-radykalnych idei paktowała ze zbrodniczą sanacją? Czym różni się ta Polska od tej dzisiejszej III czy IV RP, do bólu dziwacznej, do bólu teoretycznej, wciąż okupowanej przez durniów, zdrajców i sprzedawczyków?
Jesteśmy tu po to, by zaznaczyć – to była Polska formalnie wolna, i za jej wywalczenie ówczesnemu pokoleniu należy się hołd i szacunek. Niemniej to nie była i nie jest prawdziwie wolna Polska. Prawdziwie wolna Polska to coś więcej niż siatka granic na mapie, coś więcej niż twór uznany przez prawo międzynarodowe, coś więcej niż sentymentalne rodzinne strony. I nie zmieni tego legenda paru wybitnych mężów stanu z tamtych czasów, którą usiłuje się nas karmić jak czekoladowym orłem. Nie zmieni tego legenda Narodowych Sił Zbrojnych ani Konfederacji Narodu, nie zmieni tego legenda Niezłomnych. Faktem jest, że tej garstce sprawiedliwych oddajemy dziś hołd. Nie dlatego jednak, że nie lubili ich Niemcy, sowieci, sanacyjne czy PRL-owskie władze. Nie dlatego, że zginęli młodo czy staro, że siedzieli w katowniach hitlerowskich, sowieckich czy ubeckich, że byli prześladowani czy zapomniani. Oddajemy im hołd dlatego, że do dziś są dla nas wzorem aktywizmu, lojalności i wierności podstawowym zasadom. Że nie bali się wierzyć w Polskę prawdziwą i nie bali się manifestować tej wiary, a nawet oddać własnego życia. Oddali swoje życie nie za Polskę jako taką, za Polskę byle jaką. Nie tylko za Polskę wielką czy katolicką, ani za prostytutkę na usługach międzynarodowych mafii. Oddali swoje życie za Polskę silną, w pełni suwerenną i rządzoną przez naród, przez naród organizowaną w duchu dystrybucjonizmu, czyli faktycznej sprawiedliwości społecznej. Za Polskę narodowo-radykalną. Chwała tym, którym udało się przeżyć, wieczny odpoczynek tym, którzy polegli. Kropka. Tu kończy się hołd dla przodków, a zaczyna muzeum, bo w tym dzisiejszym dniu chodzi o coś zupełnie innego niż palenie pochodni czy zniczy. Bierzmy zatem w nawias historię.
Jesteśmy tu dlatego, że nie chcemy, by wysiłek tych bohaterskich rodaków poszedł na marne. Jesteśmy tu dlatego, że podobnie jak oni, odważnie spoglądamy w przyszłość. Podobnie jak oni, nie boimy się reagować na palące problemy społeczne, nie boimy się nazywać dobra dobrem, a zła – złem, nie zakłamujemy faktów. Jesteśmy tu, ponieważ podobnie jak oni, z odsłoniętymi twarzami, aktywnie i niezłomnie walczymy o taką samą Polskę – w pełni wolną, w pełni narodową, w pełni naszą. Jesteśmy tu, bo nie zrażają nas codzienne problemy, nielojalni ludzie wokół, pokusy, by się skurwić i zawalczyć o płonne społeczne poparcie, by zniszczyć honor.
Pamiętajmy jednak, że być i trwać w gotowości to nie wszystko. Że najpierw należy wierzyć, potem słuchać, a dopiero potem działać, i to działać aktywnie, dla siebie i dla innych. Nie tylko machać flagą, nie tylko palić znicze, nie sypać groszem jak jałmużną, o której zaraz zapomnimy, ale poświęcać rodakom swój czas, swoją energię, by budować coś trwałego, coś, co nasi potomni przejmą i będą kontynuować. Pamiętajmy, że działać to także pytać, co jeszcze mogę zrobić dla ruchu, co jeszcze mogę zrobić dla idei. Że owe pytania powinny być zadawane sobie codziennie, jak rachunek sumienia. Że nikt niczego nie zrobi za nas. Że najpierw wymagamy od siebie, a potem od innych.
Pamiętajmy, że nasz słynny celtyk, noszony na sercu, to krzyż św. Benedykta. Ochrona przed zakusami złego. Ochrona przed tym, by spuścić z tonu, zwolnić tempo, zechcieć zatrzymać ostatnią garstkę wykruszających się przyjaciół spoza Idei. By myśleć o własnej przyszłości, bo takimi chce nas widzieć świat. Bądźmy głusi na te zakusy. Budujmy własny świat, który jednak nie będzie zamkniętą twierdzą. Budujmy świat Idei prawdziwy, z krwi i kości, wszędzie tam, gdzie jesteśmy. Zapraszajmy do niego wszystkich i wierzmy, że niektórzy zabawią w nim na dłużej lub nawet na zawsze.
Z kolei pod siedzibą przedstawicielstwa unijnych sił okupacyjnych, Marzena Dobner stwierdziła:
Drogie Koleżanki i Koledzy w Idei, nawiązując do treści poprzedniego wystąpienia – jesteśmy tu dlatego, by po raz kolejny wykrzyczeć – Polska jest suwerenna jedynie formalnie. Zarówno 1945, jak i 1989 to daty wskazujące na wskrzeszenie naszego kraju jako bytu politycznego jedynie w teorii. Jedynie warunkowo. Jesteśmy wolni od roku 1945, bo pokornie wykonywaliśmy i wciąż wykonujemy polecenia mocodawców, najpierw tych ze Wschodu, a od 1989 z Zachodu – żydomasońskiej, lewackiej Unii Europejskiej i NATO. Jesteśmy, drodzy rodacy, podobnie jak inne europejskie narody, pod wieloletnią okupacją. To nie my, ale unijni aparatczycy dyktują nam, jak mamy rządzić, jak żyć i w co wierzyć. Pod płaszczykiem rzekomej pomocy odbierają swoją zapłatę, czyli bezpardonowo niszczą wolne narody, niszczą katolicką Tradycję.
Nikomu z zachodnich i krajowych polityków nie jest na rękę Polska silna, praworządna, Polska dla Polaków jako narodu zorganizowanego. Natomiast wielu podoba się Polska taka, jaka jest teraz – teatr, a właściwie kabaret polityczny, walka o władzę i przychylność zachodnich panów, ignorowanie potrzeb i praw narodu, a nawet łamanie tychże praw pod płaszczykiem rzekomej ochrony bezpieczeństwa publicznego. Bo przecież miłościwie nam panujący PIS to wszakże katolicy, bo walczą z bezprawiem i nie żałują grosza dla polskich rodzin. A że kiedyś podpisali jakiś tam traktat lizboński? To tylko cena za naszą wspaniałą i wieczną wolność. Że wciąż ograniczają wolności obywatelskie? Spokojnie, to tylko bat na faszystów i narodowych radykałów, bo to neonaziści przecież, w innych krajach Unii też ich ścigają. Bo ich europosłowie tak dzielnie walczą w Brukseli o każdy okruch wolności. A NATO-wscy bracia pospieszą nam z pomocą, jeśli choćby jeden wrogi żołnierz przekroczy naszą świętą granicę. Bo tak jest w pakcie napisane i to jest święta prawda. Bo są procedury, przysięgi, plany, podpisy i druki, tony papierów i tony analiz. A że nasza wolność też jest z papieru, można z niej zrobić gołąbka pokoju albo powiesić w toalecie? Cóż, taka cena tej wolności.
[email protected]
Wstąp do NOP – wypełnij formularz rekrutacyjny (kliknij!)
14 listopada 2017 o 23:49
Jeśli chodzi o RNR Falange Piaseckiego to próbowali współpracy z sanacją ze względu na to że sanacja była polską wersją włoskiego faszyzmu. Falandze to pasowało a nawet szli w kierunku narodowego komunizmu o czym m. in świadczy współpraca z komunistami po wojnie i PAX. ABC Rossmana było w pewnym momencie przeciw gettu ławkowemu dla żydów co stało się początkiem konfliktu pomiędzy tymi dwiema frakcjami NR.
15 listopada 2017 o 16:40
Mimo, że jako NR sanacji nie lubię to przyznam, że Piłsudski miał parę plusów m.in proniemieckość w latach 30. Gdyby Piłsudski dożył do wybuchu IIWŚ to prawdopodobnie w 1941 byśmy zdobyli Moskwę. Największe wady sanacji to probrytyjskość i judeofilia. Za probrytyjskość zapłaciliśmy w 1939 cenę suwerenności. Błędem przedwojennego ONRu (zarówno Falangi jak i ABC) była antyniemieckość. Podczas IIWŚ przydałby się taki „polski gen. Nedić”, szkoda,że Piasecki nim nie został. A czy sanacja była polską wersją włoskiego faszyzmu ? W pewnym sensie tak, ale więcej podobieństw do sanacji widzę w rządach gen. Antonescu w Rumunii. Antonescu tępił Żelazną Gwardię tak jak Sancja tępiła ONR. Tylko Antonescu przynajmniej nie wierzył w lojalność aliantów, był realistą, a Sanacja wiadomo czym to się skończyło.
16 listopada 2017 o 22:20
Jeszcze austrofaszystów i Metaksasa można do sanacji porównać
5 maja 2019 o 03:34
I jeszcze sobie weź w dupę sanację i bij jej pokłony PIŁSUDYSTO!!!Albo jesteś nacjonalistą albo piłsudystą:decyduj!
29 września 2019 o 16:26
A ja radzę wziąć coś na uspokojenie i poczytać sobie o Piłsudskim w publicystyce Szturmu i w 21 numerze Polityki Narodowej, a nie powielać kłamstwa demoliberalnych endeków i anty-piłsudczykowych szurów. Czy tego chcesz, czy nie, ale OZNowskie skrzydło sanacji było poza narodowymi radykałami najbardziej nacjonalistycznym ruchem politycznym w kraju. Porażką sanacji było to, że narodowym radykałom, zwłaszcza falangistom nie udało się przejąć kontroli nad OZNem i przejąć władzy, a zwieńczeniem tej porażki była kompromitacja wrześniowa 1939.