Falę „kontrolowanego oburzenia” w Stanach Zjednoczonych wywołało zachowanie Hermana Caina, polityka Partii Republikańskiej. Startujący w prawyborach prezydenckich republikanin użył w radiowym spocie wyborczym obraźliwego dla Białych obywateli słowa.
Spot jest elementem kampanii wyborczej Republikanów. Odnosi się do rzekomo „antyizraelskiej” postawy Partii Demokratycznej (m.in. deklaratywnego sprzeciwu wobec wojen na Bliskim Wschodzie). Podczas nagrania, emitowanego w kilku amerykańskich stacjach radiowych słychać było głos Caina, mówiącego te słowa:
Mogę zrozumieć, dlaczego białas z Ku Klux Klanu, taki jak David Duke, trzyma się z terrorystami. To, czego chętnie bym się dowiedział, to dlaczego tak wielu Demokratów, którym pomagałem w wyborach, ma taki sam stosunek do Wojny w Iraku, co David Duke.
Cain użył dokładnie słowa „cracker”, co w języku angielskim oznacza ciężką obelgę pod adresem Białego Człowieka, równą analogicznemu określeniu wobec Czarnych – „nigger” (czarnuch). Słowa republikańskiego polityka obiły się głośnym echem w Stanach. Kilka stacji radiowych odmówiło emisji spotu, domagając się jego edycji i usunięcia określenia „cracker”. Swoje oburzenie wyraziły nawet niektóre tzw. antyrasistowskie organizacje.
Herman Cain startuje w prawyborach na prezydenta USA, które odbywają się bieżącego roku. Według sondaży, jest wymieniany jako jeden spośród trzech najbardziej prawdopodobnych zwycięzców wyborów.
Sam David Duke, którego reputacja cierpi z powodu obelgi Caina najbardziej, nie pozostał dłużny:
To smutne widzieć, jak wielu Białych wspiera Caina dzięki syjonistycznym mediom. Również Cain jest całkowicie kontrolowany przez syjonistów. Żydowska para z Nowego Jorku pisze jego rozprawy. Odbył już obligatoryjną podróż do Izraela.
Komentarz: Wyobraźmy sobie sytuację analogiczną, gdyby to David Duke, albo jakikolwiek inny Biały polityk nazwał Hermana Caina brzydkim określeniem na „n”. Oznaczałoby to dla takiej persony niechybną „polityczną śmierć”. Tymczasem tutaj mamy do czynienia co najwyżej z chwilową burzą nad „niewłaściwym słowem”, która w żadnym razie nie wykluczy Caina z wyścigu o Biały Dom. Dodatkowo warto zauważyć, że nikt nie przejął się faktem, iż syjonistyczny republikanin, ubliżył także mieszkańcom Bliskiego Wschodu, nazywając ich zbiorczo „terrorystami”. Jemu wolno – po odbyciu obowiązkowej pielgrzymki pod Ścianę Płaczu, wszystko mu wolno. Aby tylko nie pisnął słowa o zbrodniach terrorystycznego państwa Izrael.
Poniżej: kandydat na prezydenta USA podczas obowiązków.
Najnowsze komentarze