Lewicowa walka z „patriarchatem” i „faszyzmem” przybiera różne formy. Najpierw zwalczano energetykę jądrową, teraz walczy się w imię zysków producentów wiatraków i paneli słonecznych. Zawsze oczywiście ma się na celu wyeliminowanie kolejnych „wykluczeń”. Niestety choroba lewicowości i potrzeba bycia „cool” obejmuje kolejne środowiska. Wszak kto odmówi uczestnictwa w misji „ocalenia planety”.
Dla lepszego przekonania rozmaitych sceptyków, że trzeba na gwałt ratować planetę, handełesi wypłukujący złoto z powietrza uruchomili nastolatków, z których najsławniejsza okazała się panna Greta Thunberg, wodząca za nos największych światowych dygnitarzy. Ale handełesi to jedna sprawa, a merytoryczna strona zagadnienia to sprawa druga. Kiedy w Stanach Zjednoczonych przez cztery lata z rzędu trafiły się bardzo surowe zimy, głoszenie dogmatu o globalnym ociepleniu stało się trochę ryzykowne, ale raz uruchomionego mechanizmu nie można było, ani też nikt nie chciał zatrzymać, toteż zmieniony został cel wszystkich przedsięwzięć. Już nie chodziło o walkę z „globalnym ociepleniem”, ale o walkę ze „zmianami klimatycznymi”. To było bezpieczniejsze, bo wiadomo, że klimat się zmienia, więc tak czy owak będzie z czym walczyć.
Warto zwrócić uwagę, że Ziemia, wraz z całym Układem Słonecznym, krąży wokół centrum Drogi Mlecznej. Rok galaktyczny, czyli jedno okrążenie, trwa około 250 mln lat. Dinozaury żyły więc zaledwie w poprzednim roku galaktycznym. Ale Układ Słoneczny wraz z Ziemią nie okrąża centrum galaktyki ściśle w osi swojego ruchu. Poddany działaniu grawitacyjnemu innych gwiazd, obiega oś swojego ruchu wzdłuż jakby spirali. Kręgi tej spirali mają olbrzymie rozmiary, bo też średnica Drogi Mlecznej liczy sobie około 100 tysięcy lat świetlnych. Poruszając się wzdłuż tych kręgów, Układ Słoneczny przechodzi przez rozmaite strefy; raz przez strefy „czystej” próżni, a znowu innym razem przez strefy trochę zanieczyszczone. Wystarczy, że ilość promieniowania słonecznego docierającego do Ziemi zmieni się o 1 procent, a może nawet ułamek procenta, by zaraz się ochłodziło, albo ociepliło. Jednak na te wszystkie uwarunkowania ludzie nie mają najmniejszego wpływu i emisja dwutlenku węgla wskutek działalności człowieka jest 20 razy mniejsza od ilości pochodzącej ze źródeł naturalnych.
Na podstawie: michalkiewicz.pl
13 lutego 2021 o 18:17
Brednie pseudoekologów i lewactwa prowadzą do tego:
„Na początku stycznia 2021 r. problemy z dostawami prądu mieli Niemcy i na gwałt importowali go z Włoch i Francji. Pod koniec tego samego miesiąca bufor bezpieczeństwa przekraczany był aż sześciokrotnie w Wielkiej Brytanii. Także Polska importowała w styczniu więcej energii. Teraz ze Szwecji przychodzą informacje, że po wyłączeniu w ub. roku kolejnego bloku elektrowni jądrowej i w zaostrzającej się zimie, w lutym trzeba było prąd importować m.in. z… Polski.”
https://businessinsider.com.pl/firmy/blackout-w-europie-w-mrozna-zime-zaczyna-brakowac-pradu-nawet-we-francji/tnvc9dv
17 lutego 2021 o 03:39
Wszystko to jest takie idiotyczne. Szkoda na to pieniędzy.
1 kwietnia 2023 o 21:03
Nareszcie moja idolka i zbawczyni. Bzdeta Trollberg.
2 kwietnia 2023 o 00:23
Gojbalne ocipienie.
2 kwietnia 2023 o 00:29
Globohomoanalne otępienie