life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Dr Aidan Rankin: Komunizm i kapitalizm – dwugłowa bestia

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

W latach zimnej wojny w Europie Wschodniej na murach miast często pojawiało się graffiti z hasłem „W kapitalizmie człowiek wyzyskuje człowieka. W komunizmie jest odwrotnie.” Ironia była silną bronią w rękach opozycjonistów działających pomiędzy praską wiosną a ogłoszeniem głasnosti. Była solą w oku władz, które wiedziały, że pozwala ona na wyrażenie prawdy z pominięciem cenzury. W tym wypadku prawdą tą było podobieństwo między wszystkimi wyzyskiwaczami świata. Ich ideologie i systemy władzy nie są przeciwieństwami, lecz biegną równolegle do siebie. Jak zauważył Norman Mailer, opierają się one na tym, że „pewni ludzie krzywdzą wiele osób, lecz to, kto jest źródłem krzywdy, jest tematem niekończącej się dysputy”. Kapitalizm i komunizm podobnie ograniczają znaczenie narodów.

Symbiozę między kapitalizmem a kontrolowaniem gospodarki przez państwo komunistyczne zauważył też George Orwell, który, jak wielu ludzi wyprzedzających swój czas, nigdy nie był ulubieńcem liberalnych elit. W Folwarku zwierzęcym przedstawia podobieństwo między świniami, które stanęły na czele rewolucji i wypędzonymi przez nie ludźmi. Opowieść Orwella jest często interpretowana jako przypowieść o klęsce rewolucji, szczególnie o korzeniach lewicowych. W erze globalizacji i walki z nią możemy dostrzec w Folwarku głębsze znaczenie. Staje się bowiem coraz bardziej jasne, że komunizm i kapitalizm mają takie same podstawy ideologiczne. Nie są rywalami, lecz czasem kłócącym się rodzeństwem.

Dążenie ku zmianom

Komunizm i kapitalizm uznają się za ideologie przede wszystkim nowoczesne. Jednak ich korzenie leżą w jednym, dziewiętnastowiecznym, „liberalnym” światopoglądzie. Obydwa charakteryzują się wiarą w nieunikniony i pożądany charakter nieustannego „postępu”  i permanentnej zmiany. Obydwa zawierają wiarę w to, że ludzkość poddana jest powszechnym prawom  niezależnie od uwarunkowań kulturowych i historycznych, kwestii środowiska i klimatu czy różnic między jednostkami. Obydwa wynoszą abstrakcyjne prawa ponad wolność i odpowiedzialność jednostek i wspólnot. Oba wolą pierwiastki materialne od duchowych i wyznają wiarę w homo oeconomicus: istotę ludzką jako niewolnika sił gospodarczych znajdujących się całkowicie poza jej kontrolą. Dlatego tak często cele komunistów i kapitalistów okazywały się identyczne. Nienawidzą tradycji, wyśmiewają zakorzenione wartości, gardzą stabilnością życia rodzinnego, pomniejszają znaczenie przyjaźni i odrzucają wszelkie dążenia duchowe. Te sfery działalności ludzkiej są przez nich postrzegane jako siły konserwatywne, stojące na drodze materialnego postępu ludzkości, jako źródło wrogości wobec zmian. Dla świeckiej moralności kapitalizmu i komunizmu wrogość wobec zmiany jest grzechem śmiertelnym.

Piszę ten tekst w centrum Londynu, gdzie zaczyna się wiosna, niedawno wróciwszy ze skutej mrozem wsi w Yorkshire. Historyczny podział „Północ-Południe” niegdyś określał gospodarkę, kulturę i wybory polityczne. Do dziś odbija się w żartach moich londyńskich znajomych o kaszkietach, piwie i klubach dla robotników. Moi przyjaciele z Yorkshire śmieją się zaś z rogalików i caffe latte spożywanych w Islington, mateczniku poprawnych politycznie mieszczuchów. Ale podział Północ-Południe coraz szybciej redukuje się do głębszej przepaści kulturowej i gospodarczej: między miastem i wsią.

Większość czytelników wie, że brytyjska wieś znajduje się w narastającym kryzysie na skutek epidemii pryszczycy wśród zwierząt hodowlanych i szczególnie dotkliwej dla wsi recesji. Wiele ścieżek stoi zamkniętych przed turystami, hotele i pensjonaty stoją puste, a kawiarnie opustoszały. Delikatna gospodarka oparta na rolnictwie, turystyce i lokalnym rzemiośle walczy o przetrwanie.

Już niedługo możemy stać się świadkami zniknięcia historycznego, głęboko tradycyjnego sposobu życia. Wydaje się, że drobny rolnik jest dla ponowoczesnego społeczeństwa odpowiednikiem Indianina. Jest wytrwały, niezależny od państwa i wielkich przedsiębiorstw, świadomy natury jako sojusznika i przeciwnika. Posiada własną mitologię i swój własny kodeks etyczny, oparty na lojalności wobec przyjaciół, braku zaufania do władz, historii, która w dużej części wymknęła się spisaniu i rygorystycznym poczuciu uczciwości. Tak jak Indianin, stał się obiektem uprzedzeń miejskich korporacyjnych planistów, którzy uznają go za tymczasową niedogodność, i osadników pragnących wprowadzenia „cywilizowanej” monokultury. Wybijanie zdrowego bydła pod pretekstem ochrony przed chorobami jest niepokojąco podobne do masowego zabijania stad bizonów.

Organizacja gospodarki

Pryszczyca nie jest winą rządu Blaira. Sytuacja wymaga jednak postawienia pytań o sposób organizacji naszej gospodarki. Globalny kapitalizm nie jest zainteresowany lokalną produkcją zaspokajającą lokalne potrzeby. Jego zwolennicy, nie ważne czy z Londynu, Brukseli czy Pekinu, myślą tylko o transporcie żywności na odległość tysięcy kilometrów, by zaspokoić potrzebę „konsumenckiego wyboru” dla garstki osób. Samowystarczalność jest ich zdaniem marnotrawstwem, izolacjonizmem i przestarzałą ideą. Osłabianie społeczności wiejskich jest elementem gospodarczej globalizacji. Towarzyszy mu przepływ władzy od poziomu lokalnego do centralnego i od rynku regionalnego do Światowej Organizacji Handlu. Intensywne uprawy przeznaczone na eksport i perspektywy szybkich zysków zastępują wartości tradycyjnego rolnictwa wartościami dziewiętnastowiecznych fabryk. Świnie śpiące na betonie czy metalu, nigdy nie widzące światła słonecznego, są pionkami na ekonomicznej szachownicy, tak jak kobiety i dzieci, które w fabrykach w Trzecim Świecie produkują markowe ubrania dla Zachodu. Od Kumbrii do Ladakhu, tradycyjni rolnicy mają równie słuszne powody, by się buntować. Globalna „wolność handlu” oznacza dla nich bezpieczeństwo socjalne (jeśli dopisze im szczęście) lub życie na granicy ubóstwa.

Wielki biznes rolniczy jest wynalazkiem miejskim, zaburzającym rytmy życia wsi i narzucającym swoje „strategie”, „cele” i cały żargon miejskich menadżerów. Konsekwencje chorób bydła będą dla niego mniejsze, niż dla niezależnych rolników. Zarówno z powodu bogactwa, jak i przyjętej przezeń utylitarnej wizji rolnictwa. Zwierzęta hodowlane to towar wytwarzający więcej towaru. Tak, jak pracowników fabryk w XIX w., można się ich pozbyć, bo zawsze są możliwe do zastąpienia. Ziemia też nie niesie ze sobą znaczenia kulturowego ani osobistego. Także jest surowcem do wykorzystania, na którym można zasiać genetycznie modyfikowane uprawy na eksport, albo przeorać i zbudować na niej szeregi identycznych domów, obsługiwanych przez centra handlowe z halami sportowymi.

Ruiny wsi

Dla brytyjskich społeczności wiejskich pryszczyca jest najnowszym elementem serii tragedii wynikających z niekompetencji odległych polityków i biurokratów. Rząd Partii Pracy jest obwiniany, ponieważ postrzegany jest jako anty-wiejski. Bardziej interesuje go zakaz polowań, niż pomoc w przetrwaniu wiejskich przedsiębiorstw; ważniejsi są dlań separatyści z Bałkanów niż własne wiejskie mniejszości. Wydaje się, że wielokulturowość kończy się tam, gdzie miasta. Rząd nie reprezentuje wsi w sposób należyty. Zamiast tego wykorzystuje władzę i wydaje ustawy. Wiejskie społeczności nie mieszczą się w laburzystowskiej wizji zorganizowanej przyszłości, ponieważ tworzą je ludzie przywiązani do polegania na samych sobie i przyzwyczajeni do podejmowania decyzji. Nie życzą sobie oni, by polityczna poprawność regulowała ich słowa i myśli; nie chcą też, by państwo naruszało ich własność.

Społeczności wiejskie choć gościnne dla nieznajomych, są podejrzliwe wobec wpływów zewnętrznych. Braki „internacjonalizmu” rekompensują w pełni gospodarką opartą na potrzebach ludzi. Rolnicy i handlarze znają się i są od siebie zależni, umiejętności przekazywane są z ojca na syna, z matki na córkę. Ludzie są niezależni i zaradni, bardziej bezpośredni i mniej znerwicowani od mieszkańców miast. Choć ich horyzonty mogą nie być szerokie, w praktyce istnieje duża tolerancja, zwłaszcza dla „ekscentryków”. Zwierzęta to nie statystyki, lecz istoty o dobrze pamiętanym rodowodzie. Przede wszystkim, całe życie oparte jest na ciągłości. W miasteczku w Yorkshire, gdzie mieszkam, jest człowiek, który każdemu chętnemu słuchaczowi może opowiedzieć o drzewie genealogicznym każdego mieszkańca. To poczucie historii jest przekleństwem dla ideologów Partii Pracy. Jest ona dla wsi równie obca, jak inne partie. Toryzm na prowincji jest martwy, zieloni są ruchem wyłącznie miejskim, a liberalni demokraci szczerze wierzą w państwo paneuropejskie, które buldożerem rozjedzie lokalne kultury i zwyczaje. Wydawać się może, że funkcją współczesnych rządów jest wytworzenie ludzi pozbawionych pamięci. Komunistyczny dramaturg Bertold Brecht w przebłysku słuszności stwierdził: „Czyż nie byłoby prostszym rozwiązaniem, gdyby rząd rozwiązał naród i wybrał drugi?” Patrzymy więc na coś o wiele większego, niż podział miasto – wieś. Lepiej zrozumiemy go jako podział między dwoma sposobami widzenia świata. Jeden przyjmuje ludzką skalę, opiera się na ciągłości, wspólnotowych przedsięwzięciach i szacunku wobec przeszłości i teraźniejszości. Drugi ufundowany jest na masowej produkcji i konsumpcji, zmianie jako wskaźniku „postępu” i abstrakcyjnych prawach. To podział między zachowawczością i postępowością, między lokalnym a globalnym. Kapitalizm i komunizm uznają się za ideologie postępowe. Marks dobrze wyraził to w Manifeście komunistycznym. Podziwiał witalność kapitalizmu, doprowadzenie do polaryzacji klas i atak na „idiotyzm życia wiejskiego”. Być może to tłumaczy, dlaczego do niedawna maoistowskie Chiny z taką żarliwością przyjęły kapitalizm, pozostawiając jednak komunistyczne struktury państwa.

U nas tymczasem członkowie Partii Pracy, dzieci „rewolucji kulturalnej” lat sześćdziesiątych, nazywali siebie socjalistami, dopóki nie zaczęli wstydzić się tego słowa. Dziś recytują mantry o globalizacji z takim samym irracjonalnym zapałem, jak wtedy, gdy w czasach studenckich powtarzali lewicowe slogany. W wolnorynkowym fundamentalizmie dostrzegają taką samą wrogość wobec tradycji, taką samą pogardę dla „staromodnego” patriotyzmu czy poczucia wspólnoty, jaką w latach sześćdziesiątych znajdowali u lewicy. Neoliberalna gospodarka i polityka „Nowej Lewicy” są kolektywistyczne w duchu i praktyce. Dla pierwszej „masy” to jedynie bierni konsumenci, dla drugiej to „wyzwolone” zombie, żyjące i oddychające dla państwa. Oba nurty łączy poprawność polityczna. Znajdują wspólnych wrogów i wspólne pole działania. W utopiach globalnego kapitalizmu i światowego komunizmu nie ma miejsca dla niezależnego rolnika, sklepikarza czy rzemieślnika. Są niemile widzianym przypomnieniem o przeszłości. Dlatego mieszkańcy naszych wsi szybko stają się kułakami Nowej Wspaniałej Brytanii. Poprzez samo istnienie zaprzeczają żelaznym prawom  „postępu.”

dr Aidan Rankin

Tekst opublikowano na łamach pisma „The Ecologist” w czerwcu 2001 roku.

kapitalizmkomunizm

Źródło: Xportal.press


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , , ,

Podobne wpisy:

  • 18 sierpnia 2016 -- Jan Korolec: Musimy zniszczyć obce agentury
    Jeśli chcemy urobić sobie pogląd, jaki powinien być ustrój polityczny, to trzeba przede wszystkim znać fundament, na którym ustrój taki ma być zbudowany. Dla nas będzie tym fundame...
  • 20 września 2015 -- Mirosław Żochowski: My, polscy nacjonaliści
    Toniemy w myślach o Wielkiej Polsce, o jej ładzie, sile, miejscu w Europie i świecie. Myślimy o wyższej formie organizacji życia narodów w Europie Ojczyzn. Wszyscy też, lub prawie ...
  • 23 października 2012 -- Marian Reutt: Idea Nowego Średniowiecza
    Życie współczesne pędzi naprzód w zawrotnym tempie i z niedbałą nonszalancją rzuca ludzkości coraz to nowe zagadnienia, nie zostawiając czasu na ich rozważenie. Ludzie stwierdzają,...
  • 12 października 2017 -- Ani liberalizm, ani marksizm – droga ideowa spadkobierców ONR
    Polski narodowy radykalizm od początku zdecydowanie odrzucał antynarodowe idee liberalizmu i marksizmu. Choć po 1989 roku pojawiały się różne cudaczne grupy, które NR sprowadzały d...
  • 19 września 2012 -- Wojciech Zaleski: Uspołecznienie przedsiębiorstw
    W obliczu pokutujących mitów o "wolnorynkowym" ONR ABC, warto zapoznać się z autentyczną myślą tego środowiska politycznego. Zrównanie kapitału z pracą oraz upowszechnienie własnoś...

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*