Osławiona już wypowiedź Donalda Tuska o „demokracji walczącej”, która dla ratowania demokracji liberalnej wręcz zmusza do działań niezgodnych z prawem, dowodzi:
Po pierwsze, że jacyś jego doradcy zapoznali go ze starym politycznym konceptem żydo-niemiecko-amerykańskiego politologa Karla Loewensteina (u nas dziś odświeżanego raczej pod nazwą „demokracji opancerzonej”); po drugie, że ekipa Tuskowców-Bodnarowców jest przeświadczona, że musi się spieszyć w „poszukiwaniu podstaw prawnych”, aby wyeliminować wszelką opozycję zdolną zagrozić jej monopolowi władzy (a raczej zarządzania z ramienia Brukseli/Berlina prowincją polską UE) w nieskończoność; po trzecie, ujawnia, „dialektyczne zaostrzenie” w mentalności demoliberałów, którzy uważają, że w narzucaniu społeczeństwu agendy liberalnej, i to w jej najskrajniejszej postaci, dozwolone są wszystkie środki, bo cel tak „szczytny” je „uświęca”.
Tymczasem przypominam, że jeśli chodzi o konstytucję (skądinąd oczywiście fatalną), to nie ma w niej najmniejszej wzmianki o tym, iż demokracja ma być liberalną; nie ma zatem także w tej konstytucji żadnego oparcia ani usprawiedliwienia dla „ratowania” czy „przywracania” demokracji liberalnej – jest to cel stricte ideologiczny a pozakonstytucyjny. Wprost przeciwnie, art. 2 tej konstytucji sugeruje coś przeciwnego (choć też niemądrze, ale to inna sprawa), a mianowicie demokrację „socjal-demokratyczną” (bo „urzeczywistniającą zasady sprawiedliwości społecznej”.
Oczywiście nie o to powinniśmy się bić, niemniej ujawnione przez D. Tuska zamiary „demokracji walczącej” są na tyle groźne, że usprawiedliwiają wszelkie godziwe i legalne środki oporu i nacisku na rządzących, aby zmusić ich do zaniechania tych działań. W tym głupim ustroju, jakim jest demokracja, politykę robi się na ulicach, przez demonstracje, wiece itp., więc trzeba ją tak robić. Opór musi być widoczny, oni muszą czuć oddechy ludzi na swoich plecach. Najbliższą ku temu okazją winien być kolejny Marsz Niepodległości 11 listopada, który musi przejść!
Jacek Bartyzel
Zdjęcie: YouTube
Źródło: facebook.com
18 września 2024 o 12:52
Pejsy się prostują ,jak zobaczą Krzyże Celtyckie w Warszawie .
18 września 2024 o 23:05
Prof. Bartyzel, jak zawsze na najwyższym poziomie – brakuje takich autorytetów w Polsce. Trudno się nie zgodzić z postawionymi tezami. 11 listopada wszyscy do Warszawy!