Komunizm nie jest przyczyną, lecz objawem. Złem nie jest komunizm, lecz to, co go powoduje. Komunizmu nie zwalczymy zatem przemocą, strzelaniem i prześladowaniem, można go zwalczyć jedynie poprzez zniszczenie jego źródeł.
Musimy przeciwstawić się komunizmowi na dwóch poziomach: intelektualnym i moralnym. Z intelektualnego punktu widzenia, skuteczna walka z komunizmem musi być prowadzona poprzez krytykę idei w książkach, na wiecach i na łamach prasy. Z moralnego punktu widzenia, komunizmowi można przeciwstawiać się poprzez działania na rzecz poprawy warunków życia ludu i dawanie przykładu cnót.
Obecny stan ducha warstw wykształconych jak i pozbawionych edukacji musi zostać zastąpiony nową koncepcją życia. Jednak działania zarówno na poziomie moralnym jak i intelektualnym będą bezużyteczne jeśli nie będą poparte przykładem.
Powstrzymać źródła komunizmu – oto nasze zadanie.
Gdzie tkwią źródła komunizmu? W mieszczańskim materializmie. Jakim prawem materialista ogłasza się wrogiem komunizmu?
Taka reakcyjna postawa może jedynie pogłębić gniew ludzi prostych, cierpiących, ubogich. Napędza ją nienawiść do bolszewizmu. Takie gwałtowne impulsy są wstanie wzbudzić jedynie gniew tłumu.
Często słyszy się dziś mieszczan mówiących „Co to za porządki? Rząd powinien po prostu powystrzelać tych komunistów!”
Spójrzmy na mieszczanina. Dobrze ubrany, z cygarem w ustach zjeżdża windą do Jockey Clubu, następnie przez dwie godziny spożywa obiad w eleganckiej restauracji. Jest żonaty, ale wkrótce czeka go spotkanie z inną kobietą. Mieszczanin ma obfite dochody. Stać go na wszystko. Do swych osiągnięć zalicza liczne akty cudzołóstwa i uczestnictwo w sztafecie przekazywania komplementów. Jest też bardzo zagniewany na komunistów: „Och!” – pokrzykuje przerażony – „Rząd powinien rozprawić się z tym motłochem.”
W człowieku tym głęboko zakorzeniona jest pogarda do uboższych. Są oni dla niego jedynie zwierzętami cuchnącymi potem i cebulą. Nie chce mieć nic wspólnego z tymi małymi, gorszymi ludźmi – biednymi, studentami, urzędnikami, spoconymi chłopami i robotnikami, a nawet bohaterskimi żołnierzami broniącymi porządku dzięki któremu mieszczanin może prowadzić swoje życie. Ani z dziećmi brazylijskiego interioru z których pracy zrodziły się luksusy kapitalistów. A kiedy nasz mieszczanin usłyszy o komunizmie mówi „Wystarczy policja. Niech ich spałuje i skosi serią z karabinu.”
Nie. Tak nie zwalczy się komunizmu. Mieszczanin hiszpański, francuski czy brazylijski jest w błędzie. Komunizm jest jedynie efektem powstałym z mieszczańskiego materializmu.
Robotnik nie chce wierzyć w Boga. Kto nauczył robotnika, że Boga nie ma? Mieszczanin. Mieszczanin uważający, że religia jest dobra tylko dla robotników, kobiet i dzieci.
Mieszczanin jest ateistą, nie szanuje świętości rodziny ani idei ojczyzny. Żyje jak małpa goniąca za przyjemnościami. Jego główne przedmioty zainteresowań to krawiec, kochanka, klub, stolik karciany i spryt w interesach.
Według niego robotnik winien być religijny, wtedy bowiem nie będzie się buntował wobec swojej rozpaczliwej sytuacji. Żona także powinna być religijna, bo odpowiada to jego śmiesznym przekonaniom. Dzieci również – aby utrwaliło się w nich posłuszeństwo.
Taki właśnie jest mieszczanin. Ojczyzna jest dla niego czymś dobrym, ponieważ jest ojczyzną dla niego, a nie dla milionów cierpiących Brazylijczyków, nie dla tych którzy chcą społeczeństwa budowanego na tradycji i narodowych aspiracjach, nie dla żołnierza który broni jego domu, dla policjanta i śledczego dzięki którym spokojnie śpi w swej drogiej pościeli. Oto czym jest dla niego ojczyzna. To nie on jej służy, lecz ona jemu. Państwo jest dla niego nocnym stróżem któremu w ramach wdzięczności przekazuje podatki. Jego obronę pozostawia armii, policji, rządowi. „Przecież na nich idą moje podatki”, tłumaczy i stoi z założonymi rękoma.
W głębi serca mieszczanin materialista wierzy, że rząd i siły zbrojne istnieją po to, by mógł bezpiecznie pohańbić córkę robotnika, po to by mógł zmieniać kobiety jak rękawiczki, leżeć wygodnie w jedwabnej piżamie, potrącić samochodem starca lub dziecko które miało czelność przejść przez ulicę po której sunie jego lśniące i potężne auto. Ale kiedy otworzy usta by wyrazić myśl, przedstawiciel tego nędznego współczesnego gatunku zawsze proponuje walkę z komunizmem. W swoim zatwardziałym sercu sądzi, że rząd, policja, wojsko i zielone koszule powinny być jego parobkami, pokornymi sługami.
Mieszczanin myli się. My, integraliści walczymy przede wszystkim z jego materializmem, oschłością uczuć, podporządkowaniem instynktom. Jeśli ich nie zwalczymy, jak będziemy mogli stanąć do walki z komunizmem?
Plínio Salgado
Źródło: Xportal.press
14 maja 2024 o 22:10
„Złem nie jest komunizm, lecz to, co go powoduje.” Poważnie? Czy Papież Pius XI niewystarczająco potępił komunizm w „Divini Redemptoris”?