Kiedy to we wczesnych latach 90 tych przyuczano Polaków do zachodniej „wolności, demokracji i wolnego rynku”, niejednokrotnie treserzy „nagradzali” pospólstwo pochwałami ze słownika dla kretynów, przykładowo, „klepiąc werbalnie” ich po plecach, stwierdzeniem, że III RP jest „prymusem” w szkole „zachodnich wartości”. W miarę upływu czasu, obywatele III RP dorośli do tych „pochwał”.
Po kilku latach chaosu, spowodowanego koniecznością „umocnienia zachodniej demokracji i pluralizmu”, pozbyto się, ze sceny publicznej, w taki czy inny sposób, tych nielicznych, którzy ciągle nie chcieli, lub nie mogli pojąć, o co tak naprawdę w cyrku „zachodnich wartości” chodzi, a mianowicie o przekazanie za pomocą pseudodemokratycznych rytuałów, całej autentycznej władzy politycznej, gospodarczej i (o zgrozo!) duchowej, globalnej oligarchii finansowej, czyli wyrażając się kolokwialnie, apostołom szatana.
Scena polityczna została z grubsza uporządkowana według „najlepszych standardów amerykańskich” w dwubiegunowy system bloku „pro narodowego” i „pro-europejskiego”, czyli jak to się teraz w USA określa „dwupartyjnego tandemu demokratyczno-republikańskiego”. Przy czym, tak jak w amerykańskim, także w polskim systemie nie można uniknąć waśni pomiędzy dwoma blokami, w końcu każda klika ma swoje partykularne interesy, ale zasadnicze sprawy w tzw. „porozumieniu ponad podziałami” idą utartym torem, ku zadowoleniu apostołów szatana.
W przypadku III RP, dla sprawności funkcjonowania takiego amerykańskiego systemu, potrzebny był jeszcze jeden element, a mianowicie kolaboracja polskiego Kościoła Katolickiego, który podobno zawsze był z Narodem! Jednak dzięki „intelektualnej giętkości” polskiej hierarchii kościelnej, udało się pogodzić te dwa wzajemnie wykluczające się postawy i to nawet do ekstremum aktywnej współpracy w covidowym ludobójstwie Narodu! Taka harmonia i zrozumienie graczy społeczno-politycznych musiało spowodować głębokie konsekwencje w odniesieniu do psyche społeczeństwa.
Po z górą 30 latach funkcjonowania w „wolności, demokracji, tolerancji, wolnym rynku i wartościach europejskich”, przeciętny „Polak” nie pojmuje nawet tak fundamentalnych wartości jak: prawda i kłamstwo, wolność i niewola, zło i dobro, honor i zaprzaństwo, uczciwość i złodziejstwo, patriotyzm i renegactwo. Itd., itd., itd.,.
Nawet w PRLu ludzie, włączając w to członków komunistycznej partii, rozumieli ich znaczenie, choć w większości nie stosowali się doń.
Dziś żadnych krępujących restrykcji nie ma, no może za wyjątkiem obowiązku akceptacji zboczeń seksualnych i prymatu miłości międzyrasowej przez polskie „panie euro wędrowniczki”. W zakresie gospodarczym szerzy się zwyczaj pełnej kolaboracji administracji i publicznych/prywatnych korporacji w dalszym nieustannym rabowaniu polskiego mienia.
W polityce, normą stało się polsko-banderowskie „braterstwo broni” i masowe przekształcenie się „Polaków” w polskojęzycznych volkseuropejczyków, z kulminacją w postaci zainstalowania następcy gubernatora Hansa Franka, germańskiego gauleitera III RP, Donalda Tuska na stanowisko „premiera III RP”.
Reasumując, w każdej bez wyjątku dziedzinie, III PR dzierży dumnie tytuł „prymusa” wśród „wielkich nacji Zachodu”, ale niestety ze wszystkimi tego faktu konsekwencjami. Witajcie u bram piekła!
Ignacy Nowopolski
Źródło: https://drnowopolskipolskapanorama.home.blog/
Najnowsze komentarze