Ostatnio dużo mówi się o cenzurze, a strona konserwatywna zajęła przeciwko niej zdecydowane stanowisko. W rzeczywistości jednak cenzura błędu jest nie tylko dobra, ale wręcz konieczna. Rządy, które broniły tradycyjnej moralności i stylu życia, zawsze stosowały cenzurę do tłumienia propagandy lewicowej, socjalistycznej i komunistycznej. Było to szczególnie prawdziwe w XIX wieku.
W rzeczywistości to lewica stale opowiadała się za zniesieniem prawa cenzury w XIX wieku. Żyją jeszcze ludzie pamiętający, że to radykalna lewica w latach 60. wzywała do wolności słowa, aby mogli szerzyć swoje nikczemne idee.
Skoro tak, dlaczego lewica angażuje się teraz w cenzurę? Są dwa powody:
(1) lewica jest całkowicie pragmatyczna i nie ma skrupułów w uciekaniu się do hipokryzji w celu osiągnięcia swoich celów;
(2) cenzura fałszywych idei ma sens. To to samo, co zapobieganie chorobom i infekcjom. Lewicowcy cenzurują teraz to, co sami uważają za fałszywe.
Teraz, gdy lewica przejęła kontrolę nad mediami, oczywiście narzuci swoją lewicową ortodoksję każdemu, kto przekazuje coś sprzecznego z lewactwem. Prawo naturalne i zdrowy rozsądek stały się teraz wrogami lewicy.
Rewolucja Amerykańska z 1776 r. i Rewolucja Francuska z 1789 r. wychwalały zasadę liberalizmu i ustanowiły ją w swoich prawach. Liberalizm uczy, że człowiek może robić, co mu się podoba, pod warunkiem, że nikogo nie skrzywdzi. Spopularyzował ją psychotyczny kobieciarz Jean-Jacques Rousseau (1712-1788).
Liberalizm, oparty na naturalizmie, zaprzecza grzechowi pierworodnemu i utrzymuje, że człowiek stojąc przed wyborem między prawdą a błędem lub dobrem a złem, wybierze prawdę i dobro. W konsekwencji liberalizm wzywa do wolności słowa, wolności prasy i wolności wyznania.
Wiara katolicka, a nawet zdrowy rozsądek uczą czegoś przeciwnego: z powodu grzechu pierworodnego, w wyborze między prawdą a fałszem, dobrem a złem, człowiek chętniej wybierze fałsz i zło. Historia ludzkości potwierdza ten smutny fakt.
Liberalizm ugruntowany jest na protestantyzmie, który zbuntował się przeciwko władzy Kościoła. „Żaden papież nie może mi mówić, co mam myśleć”. Każdy człowiek, zgodnie z tą herezją, może wziąć Biblię i interpretować ją według własnego uznania, rzekomo z pomocą Ducha Świętego.
Ten poważny błąd doprowadził do czterech innych gorszych błędów: (1) naturalizmu, (2) indywidualizmu, (3) subiektywizmu, (4) socjalizmu.
Protestantyzm zrodził naturalizm, zaprzeczając katolickiej doktrynie łaski uświęcającej. Dla Lutra dusza nawet po chrzcie pozostaje w stanie grzechu. Nie jest wewnętrznie uświęcona, jak naucza katolicki dogmat, ale tylko zewnętrznie uświęcona. Odkupieńczy akt Chrystusa polega jedynie na narzuceniu płaszcza na naszą grzeszną naturę. Nadal jesteśmy grzesznikami, ale Bóg patrzy na zasługi Chrystusa, a nie na nasze grzechy, jeśli mamy „wiarę”.
Z tego powodu wszelkie pojęcie zasługi lub postępu w życiu duchowym jest zrujnowane. Przez analogię protestancka „duchowość” polega na wierze, że opłata za przejazd przez pomost została zapłacona i nie musimy się już o nic martwić. Jesteśmy „zbawieni”. Mamy „rezerwację w niebie”.
Istoty ludzkie w krajach sprotestantyzowanych spoglądały więc raczej na sprawy tej ziemi niż na sprawy nieba. Protestantyzm pozbawił ludzkość jakiegokolwiek pojęcia świętości. Jesteśmy grzesznikami i Bóg wie, że jesteśmy grzesznikami.
Luter powiedział, że Bóg wie, że nie możemy przestrzegać przykazań. „Grzeszyć musimy! Grzesz niezachwianie”, powiedział, „ale wierz jeszcze mocniej! Dosyć jest, żeśmy poznali Baranka, który gładzi grzechy świata, – od tego żaden grzech nas nie rozdzieli, choćbyśmy w jednym dniu tysiąc i jeszcze raz tysiąc razy rozpusty lub nawet morderstwa się dopuszczali!” (1)
Protestantyzm stworzył indywidualizm, czyniąc każdego człowieka swoim własnym papieżem, niezależnym i najwyższym nauczycielem oraz prawodawcą samym dla siebie. Rząd i społeczeństwo, czy to kościelne, czy świeckie, są wytworem niezależnych i suwerennych jednostek, które łączą się i pozwalają rządowi istnieć, ale zawsze podlegają tłumowi jednostek. Rząd za zgodą rządzonych. W ten sposób zorganizowane są wszystkie kościoły protestanckie. W latach 1517-1789 postawa ta stopniowo zarażała myślenie obywateli, nawet w krajach katolickich, tym protestanckim i indywidualistycznym myśleniem. To rewolucyjne myślenie można dostrzec w buncie purytan w Anglii z 1649 r. przeciwko władzy króla Karola I, a jeszcze bardziej w tak zwanej „Chwalebnej Rewolucji” z 1688 r. przeciwko władzy katolickiego króla Jakuba II. Innymi słowy, władza należy do motłochu.
Protestantyzm stworzył także subiektywizm. Jak? Bardzo łatwo można to wyjaśnić. Jeśli każdy może samodzielnie interpretować Pismo Święte, to wtedy nie będzie obiektywnej prawdy o Bogu. W rezultacie protestantyzm rozpadł się na wiele, wiele sekt, każda z własnym zestawem dogmatów, z których każda twierdzi, że postępuje zgodnie z Pismem.
Ten subiektywizm religijny w końcu zainfekował filozofię. Zwłaszcza w krajach protestanckich widzieliśmy wzrost idealizmu, który utrzymuje, że nasze umysły nie mogą wchłonąć rzeczywistości, ale to, co znamy, jest jedynie naszym własnym wyobrażeniem rzeczywistości. To jest główny błąd Immanuela Kanta. Idee te podsycały płomienie indywidualizmu i liberalizmu, ponieważ nikt w takim systemie nie może narzucić obiektywnego zestawu dogmatów, obiektywnej moralności, a nawet obiektywnych faktów. Rzeczywistość jest tym, czym sądzisz, że jest. Aborcja, kontrola urodzeń, sodomia i transgenderyzm wywodzą się bezpośrednio z postawy „Rzeczywistość jest tym, czym sądzisz, że jest”, wypływającej z protestanckiego subiektywizmu.
W XVIII i XIX wieku ten naturalizm, liberalizm, indywidualizm i subiektywizm doprowadziły wprost do socjalizmu i komunizmu.
Jak liberalizm rodzi socjalizm i komunizm? Twierdząc, że każdy jest wolną jednostką, a zatem równym pod każdym względem. W państwie liberalnym, jeśli jest to zgodne z jego zasadami, rząd patrzy tylko na jednostki i nie uzna żadnej innej instytucji między sobą a jednostką. Stąd ma ciągłą skłonność do kontrolowania instytucji w swoich granicach zgodnie z zasadą dochodzenia „praw” wolnych jednostek. Sięga więc do rodzin, przedsiębiorstw, Kościoła i wszelkich innych instytucji i z brutalnym autorytaryzmem omija te instytucje w nich samych i narzuca uciążliwe regulacje. Socjalizm to kolejny krok, który dąży do tego, aby wszyscy byli równi, tłumi doskonałość, wychwala przeciętność, zniechęca do przedsiębiorczości i karze zysk wyniszczającymi podatkami, ponieważ wszyscy muszą być równi.
Widzimy skutki tego wtargnięcia socjalizmu w rodzinę w prawach i praktykach szkół publicznych, które bezwstydnie odmawiają rodzicom prawa do nauczania swoich dzieci doktryn moralnych.
Dlatego dla lewicy liberalizm był jedynie krokiem przejściowym do socjalizmu i komunizmu.
Eliminując cenzurę prawicowo myślących rządów, byli w stanie szerzyć swoje błędy i ostatecznie zarazić [ideowo] całą populację.
Zezwolenie na nieokiełznane szerzenie się błędu jest równie szalone, jak pozwalanie na bezkrytyczne rozprzestrzenianie się śmiertelnych zarazków. Niedawno widzieliśmy surowe środki nałożone przez rządy, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się Covida. Podobne środki stosowano w przeszłości podczas innych pandemii. Na przykład trędowaci byli poddawani kwarantannie.
Złe idee są bardziej szkodliwe i toksyczne niż zarazki. Wyrządzają znacznie więcej szkód. Na przykład aborcja jest efektem fałszywych idei. Te fałszywe idee są odpowiedzialne za śmierć ponad sześćdziesięciu milionów niewinnych dzieci w samych Stanach Zjednoczonych, która to liczba przekracza nawet najwyższą liczbę przypisywaną masowemu mordercy Stalinowi i jego koledze masowemu mordercy Mao Tse Tungowi.
Jest takie stare powiedzenie: Idee rządzą światem. Dlatego złe idee powinny być tłumione przez cenzurę.
Jednak amerykańscy konserwatyści, usiłując zwalczać lewicę, często odwołują się do zasad starego, osiemnastowiecznego liberalizmu, który, jak powiedziałem, był przejściową doktryną polityczną, która w naturalny sposób zrodziła socjalizm i komunizm, a wraz z nimi cenzurę prawdy.
Tylko prawda ma prawo być wypowiadaną lub pisaną. To jest doktryna katolicka. Papież Leon XIII nauczał w swojej encyklice Libertas præstantissimum z 1888 roku:
Prawo bowiem, to moralna moc, o której jak powiedzieliśmy i co częściej powtarzać należy, niedorzecznie byłoby utrzymywać, iż ją natura dała po równo i pospólnie tak prawdzie jak kłamstwu, zacności i brzydocie. Prawem jest, aby to, co jest prawdziwym, co jest uczciwym, swobodnie i roztropnie w państwie rozszerzać, iżby się stało własnością jak największej liczby osób; natomiast sprawiedliwe jest, aby kłamstwa opinie, ponad które nie masz większej zarazy dla umysłu; dalej występki, które ducha i obyczaje psują, stłumiała pilnie publiczna władza, iżby się ze zgubą rzeczpospolitej nie zdołały rozpościerać. (pogrubienie dodane)
Jednak katolicy amerykańscy, którzy są konserwatystami politycznymi, z reguły nie znają tej nauki. W porządku politycznym większość z nich myśli tym „sylogizmem”: Ameryka jest wielka. Dlatego wszystko, co dotyczy jej założenia, Deklaracji Niepodległości, jej konstytucji i formy rządów, jest wielkie. Dlatego, aby uczynić Amerykę wielką ponownie [to make America great again – slogan polityczny Donalda Trumpa – przyp tłum.], musimy powrócić do tych ideałów z 1776 roku.
Nie zdają sobie jednak sprawy, że ideały z 1776 roku są właśnie tymi zasadami, które dały nam okropności, w których żyjemy.
Te „ideały” zostały wymyślone przez protestanckich masonów (Waszyngton, Franklin, John Hancock, James Madison, Samuel Adams, Thomas Paine, Benedict Arnold, John Paul Jones, Nathaniel Greene, Alexander Hamilton, markiz de Lafayette, baron von Steuben, Tadeusz Kościuszko), a także wolnomyśliciela, ateistę i kobieciarza Thomasa Jeffersona. Ich głównym źródłem tych idei był John Locke, który pochodził z purytańskiego rewolucyjnego środowiska i był znany jako „ojciec liberalizmu”. Zaczerpnęli również pomysły od szalonego kobieciarza Rousseau (który porzucił swoje nieślubne dzieci) i plugawego ateisty Woltera.
Te idee nie „uczynią Ameryki wielką ponownie” [make America great again], ani nie „uratują Ameryki” [save America]. Katolicy powinni zdać sobie sprawę, że amerykańska teoria polityczna jest z natury wadliwa i to faktycznie ona stworzyła polityczny koszmar, który obecnie przeżywamy. Bo wolność słowa i wolność prasy dały nam proliferację wszystkich fałszywych idei, które napędzają lewicę. Te idee były wpajane amerykańskiej młodzieży przez ostatnie sto lat, a zwłaszcza po II Wojnie Światowej.
Tym, co uczyniło Amerykę wielką, było powszechne przestrzeganie prawa naturalnego i praw Bożych wśród jej obywateli, a także ich poświęcenie się ciężkiej pracy. Niestety, zarówno prawo naturalne, jak i zdrowy rozsądek zniknęły u większości obywateli i żadna forma rządu nie może tego naprawić.
Tym, co uczyni Amerykę wielką, to społeczne panowanie Chrystusa Króla, a nie koktajl naturalizmu, indywidualizmu, subiektywizmu i socjalizmu, który przyszedł do nas z protestantyzmu i masonerii, a także od antykatolickich osiemnastowiecznych „filozofów”.
Niemniej jednak ta otrzeźwiająca świadomość nie powinna doprowadzać Amerykanów do rozpaczy ani powstrzymywać ich od faworyzowania jakiegokolwiek kandydata, który przywróci choć trochę zdrowego rozsądku naszemu narodowi. Amerykanie powinni zrozumieć, że żyjemy jednak w systemie politycznym, który zawiera logikę własnego zniszczenia.
bp Donald J. Sanborn
(1) Weimar ed. vol. 2, p. 372; Letters I, Luther’s Works, American ed., vol. 48, p. 282.
Publikacja po zgodzie Autora polskiego tłumaczenia (https://novusordo-pl.blogspot.com).
*
Polecamy jedyną taką książkę w Polsce – „Anatomia soborowej destrukcji” to zbiór artykułów, traktujących o przyczynach kryzysu w Kościele. Każdy z nich to swoista bitwa o prawdę katolicką, dokumentująca dorobek księdza biskupa Donalda J. Sanborna przez blisko pięćdziesiąt lat jego kapłaństwa i ponad dwadzieścia biskupstwa. Szczegóły wydawnictwa TUTAJ.
Najnowsze komentarze