Chrystus nie wpisuje się, jak dzieje się to z innymi światowymi nauczycielami, w ustaloną kategorię dobrego człowieka. Dobrzy ludzie nie kłamią. Lecz gdyby Chrystus nie był wszystkim tym, za co się podawał, a mianowicie Synem Boga żywego oraz Słowem Bożym w ciele, wówczas nie byłby „po prostu dobrym człowiekiem”; byłby nikczemnikiem, kłamcą, szarlatanem i największym oszustem, jaki kiedykolwiek żył. Jeśli nie był Tym, za kogo się podawał, Chrystusem, Synem Boga, był antychrystem! Gdyby był tylko człowiekiem, nie byłby nawet „dobrym” człowiekiem.
Lecz nie był On jedynie człowiekiem. Możemy albo Go czcić, albo Go nienawidzić – nienawidzić Go jako wyłącznie człowieka lub czcić Go jako prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka. Oto alternatywa, jaką nam zostawił.
Jeśli weźmie się pod uwagę również powtarzane przez Niego słowa na temat Jego Boskości – na przykład Jego prośby, abyśmy Go miłowali bardziej niż rodziców, abyśmy wierzyli w Niego nawet w obliczu prześladowań, abyśmy byli gotowi poświęcić nasze ciała, by ocalić nasze dusze w jedności z Nim – nazywanie Go po prostu dobrym człowiekiem tożsame jest z ignorowaniem faktów. Żaden człowiek nie jest dobry, o ile nie jest pokorny; a pokora to uznanie prawdy o samym sobie. Człowiek, który sądzi, że jest większy niż jest naprawdę, nie jest pokorny; jest próżnym i chełpliwym głupcem. Jakże jakikolwiek człowiek mógłby rościć sobie władzę nad sumieniem, nad historią, nad społeczeństwem i nad światem, i jednocześnie twierdzić, że jest „cichy i pokornego serca”? Lecz jeśli jest zarówno Bogiem, jak i człowiekiem, Jego język staje się adekwatny, a wszystko, co mówi, staje się klarowne. Ale jeśli nie jest Tym, za kogo się podaje, wówczas niektóre z Jego najcenniejszych wypowiedzi są niczym innym niż bombastycznymi wybuchami samochwalstwa, które tchną raczej duchem Lucyfera niż duchem dobrego człowieka. Na cóż by Mu było głosić prawo samozaparcia się, jeśli sam zapierałby się prawdy nazywając się Bogiem? Nawet jego ofiara na Krzyżu stałaby się rzeczą podejrzaną i przestarzałą, gdyby szła ręka w rękę z iluzją wspaniałości i piekielnej pychy. Nie mógłby być nawet nazywany szczerym nauczycielem, albowiem żaden szczery nauczyciel nie pozwoliłby nikomu na dosłowne interpretowanie jego roszczeń do rangi i imienia wielkiego Boga w niebie.
Wybór, jaki stoi przed człowiekiem, to wybór między hipotezą o godnej potępienia nieszczerości a faktem, że Jezus mówił dosłowną prawdę i dlatego należy wierzyć Mu na słowo. Łatwiej jest uwierzyć, że Bóg dokonał swych dzieł cudu i miłosierdzia w swoim Boskim Synu na ziemi niż przymknąć moralne oko na najjaśniejszy punkt w ludzkiej historii i w rezultacie popaść w rozpacz. Żaden człowiek nie mógłby być dobry, co więcej, byłby arogantem i bluźniercą, gdyby opowiadał na swój temat rzeczy, jakie o sobie samym głosił Chrystus. Zamiast stać ponad swymi moralnymi naśladowcami, którzy nazywają siebie chrześcijanami, stałby nieskończenie niżej od poziomu najgorszego spośród nich. Łatwiej uwierzyć w to, co mówił o samym sobie, a mianowicie w to, że jest Bogiem, niż wytłumaczyć, jak świat mógł wybrać sobie na wzór takiego bezbrzeżnego łgarza, takiego pogardliwego samochwałę. Tylko dlatego, że Jezus jest Bogiem, jego charakter jest manifestacją Boskości.
Musimy albo lamentować nad jego szaleństwem, albo adorować Jego Osobę, lecz nie możemy poprzestać na założeniu, że był On profesorem kultury etycznej. Przeciwnie, można powtórzyć za Chestertonem: „Oczekuj, że trawa zwiędnie, a ptaki spadną martwe na ziemię, kiedy przechadzający się po okolicy czeladnik stolarza mówi spokojnie i niemal od niechcenia, jakby rzucając przez ramię: „Zanim Abraham stał się, Ja jestem”. Rzymski sierżant, który posiadał swoich bogów i zobojętniał na wojnę i śmierć, znalazł odpowiedź podczas Ukrzyżowania, gdy jego rozum i sumienie potwierdziły prawdę:
Prawdziwie, Ten był Synem Bożym. (Mt 27, 54)
abp Fulton J. Sheen
Źródło: https://abpsheen.pl/
14 września 2021 o 16:37
Abp Fulton J. Sheen (właśc. Peter John Sheen), urodził się 8 maja 1895, zmarł 9 grudnia 1979. Amerykański duchowny katolicki. Pochodził z bardzo religijnej rodziny. Fulton wstąpił do seminarium w St. Paul, a następnie obronił doktorat w Waszyngtonie. Po święceniach w 1919r. wyjechał na prestiżowy uniwersytet w Leuven (Belgia), gdzie jako pierwszy Amerykanin uzyskał nagrodę kardynała Merciera za najlepszy traktat filozoficzny. Wykładał na Katolickim Uniwersytecie Ameryki w Waszyngtonie. Szeroki rozgłos zyskał jako kaznodzieja, rekolekcjonista i nauczyciel. Od roku 1930 prowadził audycję radiową pt. „The Catholic Hour”, której słuchało 4 miliony Amerykanów. Pod wpływem jego nauk nawróciło się wiele osobistości. W roku 1951 został biskupem pomocniczym Nowego Jorku. W latach 1951-57 oraz 1961-68 prowadził cotygodniowy program telewizyjny pt. „Life is Worth Living”. Audycja biła rekordy popularności. W roku 1966 został biskupem Rochester. Do końca życia znany jako płomienny mówca, a kazania które głosił przyciągały tłumy. Napisał 66 książek i wiele artykułów. Zmarł 9 grudnia 1979 w swojej kaplicy przed Najświętszym Sakramentem. W roku 2002 otwarto jego proces beatyfikacyjny. W czerwcu 2012 Ojciec Święty Benedykt XVI zatwierdził dekret o heroiczności cnót arcybiskupa. Od tego momentu przysługuje mu tytuł Czcigodnego Sługi Bożego.