Polska jest krajem ze stosunkowo niskimi zasobami wody. Wielkość opadów wynosi od ok. 500 mm/rok (w centrum) do około 1000 mm/rok (na południu kraju). Dodatkowo wody opadowej nie zatrzymuje się i nie retencjonuje, pozwalając jej szybko odpłynąć do Bałtyku. Dlatego modyfikacja struktury opadów i zmiana ich ilości będzie miała szczególnie negatywne oddziaływanie na polski system przyrodniczy i gospodarczy.
Niestety, negatywne zmiany w tym zakresie już zaszły. W ostatnich latach znacząco zmniejszyła się częstotliwość występowania tzw. opadów ciągłych i małych, wydłużyły się natomiast okresy bezopadowe (susze), nawet o 5 dni/dekadę, i wzrosła liczba dni z opadem o dużym natężeniu – wzrost ten notowany jest niemal na całym terenie naszego kraju. Szczególnie niepokojący jest wzrost częstości opadów o bardzo dużym natężeniu (powyżej 50 mm/dobę), a także opadów katastrofalnych (powyżej 100 mm/dobę). Ich występowanie nie tylko powoduje wzrost zagrożenia powodzią, ale przede wszystkim nie zapewnia dostatecznej dostawy wody do gleby (duża jej część nie wsiąka, ale spływa powierzchniowo do rowów melioracyjnych, cieków i kanalizacji).
W nadchodzących latach na dostępność wody i jej zasoby wpłynie także wzrost średniej temperatury i siły wiatru. Spowoduje to wzrost parowania, a w konsekwencji mniejszą ilość wody zatrzymaną w gruncie i infiltrującą w głąb profilu glebowego. Wzrost częstotliwości suszy stanowić będzie podstawowe zagrożenie dla możliwości prowadzenia produkcji rolnej.
Najgroźniejsze skutki nie są jednak tak łatwo dostrzegalne. To susza hydrologiczna, powodująca zmianę stosunków wodnych na dużym obszarze Polski: obniżanie poziomu wód gruntowych, wysychanie zbiorników wodnych, zmniejszanie przepływu w rzekach. Konsekwencje tej zmiany będą wpływać na środowisko naturalne, ekosystemy, produkcję rolną i dostępność wody w kolejnych latach.
Regionalne konflikty o dostęp do zasobów wodnych będą coraz częstsze. Ponad 50 krajów na pięciu kontynentach może wkrótce zostać wciągniętych w konflikty o wodę, chyba że szybko przystąpią do porozumienia w sprawie wspólnego korzystania ze zbiorników, rzek i wód podziemnych. O ile bowiem w połowie XX w. na świecie były tylko dwa kraje o zasobach wody mniejszych niż 500 m3/osobę/rok (Malta i Barbados), o tyle obecnie jest ich kilkanaście, a w 2040 r. ma być ich ponad 20.
W zarządzanej przez lokajów obcych stolic III Rzeczy (obojętnie jakiej opcji) temat wydaje się nie interesować politykierów. Zamiast tego wolą przeznaczać miliardy na rządową propagandę w Tel-awizji, żydowskie muzea, organizacje dewiantów seksualnych etc.
Na podstawie: Klub Jagielloński/onet.pl
Najnowsze komentarze