W grudniu 1985 roku na Uniwersytecie Harvarda student pierwszego roku, Samuel Burke, zupełnie niechcący wplątał się w kłopoty. W porze obiadowej w zatłoczonej stołówce studenckiej usiłował pomóc zagubionym nieznajomym w znalezieniu miejsca. Zauważywszy pusty stolik zdjął z niego kartkę z napisem „Zarezerwowane dla HRGLSA” i usiadł przy nim wraz z innymi studentami.
Okazało się iż skrót oznaczał działającą na uczelni organizację homoseksualistów Harvard Radcliffe Gay and Lesbian Students Association. Owa organizacja potraktowała czyn Burke’a jako ideologiczny atak. Samuel Burke został wezwany do biura prorektora. Jak donosi gazeta „Harvard Salient”: Samuel zaproponował, iż przeprosi publicznie Zrzeszenie Gejów i Lesbijek za swój zupełnie bezmyślny i niezamierzony czyn. Jednakże, jak donieśli jego przyjaciele obecni przy rozmowie, został on niemal doprowadzony do łez przez urzędnika wypytującego uparcie o motywy jego działania i grożącego mu ostrą karą.
Ta silna presja wywierana na młodego człowieka na uczelni, gdzie akty wandalizmu i gwałtu pozostawały wiele razy nieukarane, jest tym bardziej godna uwagi, iż prowadzący „dochodzenie” prorektor dobrze wiedział, iż Samuel Burke miał już dość osobistych problemów. Sam, będący w szkole średniej gwiazdą piłki nożnej, właśnie dowiedział się od lekarza, że nie będzie już mógł grać. Co więcej, jego ojciec zginął niewiele wcześniej w wypadku samochodowym. Mimo to żadne ludzkie uczucia nie były w stanie pohamować tych, którzy działali w imię politycznej poprawności.
Sam Burke otrzymał tuż przed Świętami Bożego Narodzenia wyrok w zawieszeniu. Po świątecznej przerwie nie wrócił już uczelnie. Popełnił samobójstwo.
Thomas Sowell
4 lipca 2019 o 20:39
Bez zdecydowanego oporu za kilka/kilkanaście lat będziemy mieli w Polsce podobne przykłady.