W kwietniu 2018 r., kilka dni po opublikowaniu przez amerykański Departament Skarbu półrocznego raportu w sprawie wymiany handlowej, prezydent Trump na Twitterze oskarżył Chiny o przeprowadzanie dewaluacji juana. Od czasu kampanii prezydenckiej w 2016 r. Trump prowadzi swoistą wojnę podjazdową z Chinami: wytykając tak zwaną „manipulację walutą przez Chiny”, liczy na to, że zmusi Pekin do obniżenia swojej olbrzymiej nadwyżki handlowej, odpowiadającej niemal połowie deficytu handlowego Stanów Zjednoczonych ogółem, wynoszącemu około 500 mld USD.
Ostatnie apele Stanów Zjednoczonych o zmianę struktury chińskiej gospodarki to dowód na ignorancję Waszyngtonu. Udział inwestycji Chin wyrażony jako procent PKB spadł z 47% w 2013 r. do 43% na koniec 2017 r., natomiast konsumpcja wzrosła z 36% do 39%. W perspektywie długoterminowej, jeżeli Chiny podążą ścieżką większości rynków wschodzących, można zakładać, że udział inwestycji i konsumpcji wyniesie odpowiednio około 35% i 50%.
Ponadto model bazujący na eksporcie jest obecnie znacznie mniej istotny dla chińskiej gospodarki. W istocie eksport odpowiada za zaledwie 18% PKB Chin, w porównaniu z niemal 35% w 2007 r. W ubiegłym roku udział eksportu netto w PKB stanowił jedynie 9%, co wydaje się potwierdzać, że nie jest on już głównym motorem wzrostu gospodarczego Państwa Środka.
Zapoczątkowana przez Stany Zjednoczone wojna handlowa to zasadniczo wojna walutowa mająca na celu utrzymanie hegemonii amerykańskiej waluty w międzynarodowym systemie monetarnym. Wyrażane przez niektórych przekonanie, że Chiny mogą zadecydować o gwałtownej dewaluacji własnej waluty w odwecie za protekcjonistyczne działania Stanów Zjednoczonych wynika z błędnej interpretacji strategii Pekinu. Mimo iż proces internacjonalizacji nie jest jeszcze zakończony i z pewnością trwać będzie jeszcze co najmniej dekadę, juan stopniowo uzyskuje status międzynarodowej waluty rezerwowej.
Na podstawie: forsal.pl
Najnowsze komentarze